4 cylindry, 2 wałki, 16 zaworów i 4 gaźniki. W zasadzie takie zestawienie to nic specjalnego, ale jeśli zwizualizujesz sobie, że konfiguracja ta pochodzi z silnika o pojemności 250 ccm, a na dodatek rozkręca się do 20 tysięcy obrotów to wiesz, że to sprzęt najwyższych lotów. Oto GSX-R 250 z 1993 roku!
Na skróty:
Całkiem niedawno Simpsonowe Suzuki GSX-R 250 zostało wygrzebane z garażu i poddane procesowi przywrócenia blasku (po kilku latach przestoju). Podstawową kwestią było oczywiście rozebranie silnika i sprawdzenia (co do śrubki) co w trawie piszczy.
W najlepszych rękach
Silnik został wyjęty z ramy i zawieziony do najlepszego znanego nam speca od motocykli sportowych (i nie tylko) – Marcina „Kosy” Kolanowskiego. Kosa od razu wziął się do roboty – zrobił podstawowy rekonesans (na dole znajdziesz link do filmu), następnie zdjął głowicę i przygotował ją do regeneracji.
W drugiej części, Kosa opowiada krok po kroku jak poprawnie rozebrać głowicę silnika i jak przygotować ją do profesjonalnej naprawy!
Oryginalny silnik osiąga moc na poziomie 45 KM i rozkręca się do 20 tysięcy obrotów na minutę. To totalnie kosmiczne wartości. Jeśli dorzucimy do tego wagę 138 kilogramów (na sucho), to otrzymamy nie tylko piekielnie zwinny, ale i szybki sprzęt, który może narobić niezłego wstydu większym motocyklom. Jak te dane będą prezentować się po zabiegach Kosy? Strach pomyśleć!