Motosport, zwłaszcza na poziomie mistrzostw świata, to nieustanna walka, gdzie każdy najdrobniejszy błąd może prowadzić do wyeliminowania z rywalizacji, a jednocześnie jest najlepszym sposobem na poprawę swoich umiejętności. Doskonale przekonał się o tym Daniel Blin podczas minionej rundy World Supersport 300.
Na skróty:
Dla Daniela miniona runda na portugalskim torze Portimao była nie tylko kolejną okazją do zdobywania doświadczenia, ale i następnym krokiem w karierze. Zawodnik z Torunia w trakcie Portugalskiej rundy dołączył bowiem do programu Yamaha bLU cRU, w ramach którego młodzi, obiecujący zawodnicy otrzymują wsparcie merytoryczne, techniczne oraz sprzętowe prosto od Yamahy. To szansa, która na pewno zaprocentuje w przyszłości.
Problemy Polaka
Daniel w trakcie treningów nie miał problemu, żeby z nimi rywalizować i nierzadko walczył z nimi na łokcie. Niestety i tak trudno mówić o spektakularnym sukcesie w Portimao. W trakcie kwalifikacji, podczas okrążenia na pustym torze, Daniel nieznacznie wyjechał poza linie toru, a to oznaczało anulowanie jego najlepszego czasu. Następnie, w wyścigu ostatniej szansy, czyli wyścigowego „być albo nie być”, już na pierwszym okrążeniu Daniel został zgarnięty na żwir przez upadającego zawodnika. Po zdarzeniu powrócił na tor, ale uszkodzenia maszyny uniemożliwiły nawiązanie walki o kwalifikację do głównego wyścigu.
Niestety ten sport bywa nieprzewidywalny i dla Blinka ta sytuacja na pewno była frustrująca, ale stara się patrzeć także na drugą stronę medalu – „Jesteśmy po dwóch rundach mistrzostw Świata SSP300 i jak każdy sportowiec w mojej sytuacji, nie jestem szczęśliwy z ich przebiegu. Rundy nie poszły po mojej myśli, ponieważ nie udało nam się dostać do głównych wyścigów, ale zrobiliśmy dobre rozeznanie i patrzymy pozytywnie na kolejne rundy, tym razem w hiszpańskim Aragon. To są Mistrzostwa Świata, poziom jest już kosmiczny i muszę rywalizować z zawodnikami, dla których te tory to codzienność. Jednak nie robię nigdy wymówek, mogłem pojechać jeszcze lepiej i taki mam cel na kolejne zawody. Jedziemy dalej, dziękuję wszystkim którzy mnie wspierali i kibicowali na tej rundzie”
Trudno się dziwić, że nasz młody zawodnik czuje się niepocieszony z takiego przebiegu rundy, zwłaszcza, że tym razem była spora szansa, by zaliczyć ją do udanych. Na szczęście zdobył kolejne cenne doświadczenia o bezpośredniej walce „na łokcie” czy analizowaniu telemetrii, a tych nie da się pozyskać na indywidualnych treningach.
Powrót na swoje podwórko
Po dwóch rundach w mistrzostwach świata, Daniel zasłużył na odpoczynek, ale nie od jazdy na motocyklu, tylko psychiczny. Po powrocie do Polski wystartował więc w swojej „matczynej” dyscyplinie, czyli Pit Bike. W weekend po portugalskim wyścigu, odbyła się bowiem pierwsza runda pucharu Polski. Daniel pojawił się na niej w dwóch rolach – trenera i mentora zawodników 3MM Racing Team, których trenuje, gdy tylko jest w Polsce, a także zawodnika. Daniel Wystartował w klasie Super Pit, czyli najmocniejszej. Występ w tych zawodach miał być przede wszystkim odskocznią od pełnych presji rund MŚ, dobrą zabawą w gronie starych dobrych znajomych i na swoim podwórku. Dlatego też Daniel wystartował na luzie i za kierownicą całkowicie seryjnego motocykla YCF. Natury zawodnika nie da się jednak oszukać i nawet w trakcie luźnych zawodów, bawiąc się jazdą dawał z siebie wszystko, co potwierdzają słowa Macieja Michałka, menedżera 3MM Racing – „Daniel na tej rundzie wygrał oba wyścigi i okazał się najlepszym z całej stawki zawodników na tej rundzie. Bawił się świetnie zaliczając niegroźne upadki i szukając kolejnych limitów, przez co jego jazda robiła ogromne wrażenie na kibicach. Jak zabrakło toru, to Daniel wyjeżdżał na trawę na wyjściach, jak przednie koło się nie mieściło to wychodził z zakrętu na jednym kole i z przodem w powietrzu korygował tor jazdy – kto nie widział, ten niech to nadrobi, bo było na co patrzeć!”
Prace trwają
O to, że starty w Pit Bike zaowocują, nie musimy się martwić. Daniel Blin jest tego najlepszym przykładem. Sam przecież zaczynał właśnie od Pit Bike, a dziś… Dziś myślami jest już na kolejnej rundzie World Supersport 300 na hiszpańskim torze Aragon, która odbędzie się w najbliższy weekend 28-30 sierpnia. Trzymamy kciuki, by tym razem na Daniela nie czekały przykre niespodzianki i mógł wykazać się w pełni! Zanim jednak zaczął pakować się na wyjazd do Hiszpanii, na torze w Toruniu wziął udział w pewnym ciekawym projekcie jako… kierowca testowy. Ekipa 3MM Racing pracuje bowiem nad autorskim elektrycznym Pit Bike. Prototyp jest już w bardzo zaawansowanym stadium rozwoju i aktualnie trwają pracę nad geometrią i ustawieniem podwozia. W Toruniu Daniel wraz z mechanikami spędzili cały dzień na testowaniu, poprawianiu i kombinowaniu, by nowa marka, która niebawem wejdzie na rynek, miała udany debiut!
Więcej o projekcie dowiecie się w najbliższym czasie na stronie FB 3MM Racing. Tam też znajdziecie relacje na żywo o tym, jak Daniel radzi sobie w trakcie weekendu na rundzie w Aragon!