Zaczynamy w Elblągu
Na skróty:
Zaczynamy w Elblągu
Załatwiliśmy sobie bazę noclegową w Elblągu. To pierwsza stolica państwa krzyżackiego (nim wzniesiono Malbork), potem miasto Prus Królewskich. Śladów świetności trudno szukać, bo ciężkie walki pod koniec wojny zrujnowały starówkę. To, co zostało, zburzono a zabytkowe cegły wywieziono do Warszawy, do odbudowy Starego Miasta (obecna zabudowa imituje dawną). Co nieco jednak się zachowało (np. katedra św. Mikołaja z wysoką wieżą). Poza tym jest świeżo odnowiony Kanał Elbląski (ten z pochylniami, po których statki przesuwa się lądem) – nie lada atrakcja.
Trasę zaczynamy od punktu widokowego w Suchaczu, z którego rozpościera się panorama Zalewu Wiślanego. Dojedziemy do niego drogą nr 503, ale można wybrać ładniejszy wariant: najpierw drogą 504, a przed Milejewem w lewo na Ogrodniki, Łęcze. Pojedziemy wśród wzniesień Wysoczyzny Elbląskiej – miejsc ciekawych i tajemniczych. W Łęczach znajdziemy ruiny wiatraka – a jakże – holenderskiego, a w pobliżu – grodzisko. Pod koniec XIX w. odkryto tu cmentarzysko z V-VII wieku. Ślady osadnictwa w tym miejscu są datowane nawet na 500 lat przed naszą erą.
Przez Kadyny (gdzie w pięknych zabudowaniach mieści się stadnina koni oraz elegancki hotel i gdzie łatwo znajdziemy też 700-letni Dąb Bażyńskiego) jedziemy do Tolkmicka, by zatrzymać się na pięknie odrestaurowanym rynku z dominującym gotyckim kościołem. Kiedyś był to port rybacki, teraz miasteczko żyje głównie z turystyki. Kto nie musi wrócić na noc do Elbląga, może wybrać się na rejs przez Zalew Wiślany do Krynicy Morskiej.
W kierunku Fromborka
Z Tolkmicka droga odbija w głąb lądu i przebija się przez Wysoczyznę Elbląską. Tak docieramy do Fromborka. Nad niewielkim miasteczkiem z wyraźnie zaznaczonym portem górują mury zespołu katedralnego kanoników warmińskich, których najsłynniejszym przedstawicielem był oczywiście Kopernik, żyjący tutaj w pierwszej połowie XVI w. Na zwiedzanie warto poświęcić więcej czasu, choć niekoniecznie tym razem.
Po obejrzeniu portu i rzucie okiem na „kreskę” Mierzei Wiślanej na horyzoncie (z Fromborka też można na nią popłynąć) ruszamy do Braniewa. Przed wjazdem do miasta warto zatrzymać się na cmentarzu żołnierzy radzieckich, poległych tu na początku 1945 r. W Braniewie zadzieramy głowy przed niebosiężną wieżą monumentalnej bazyliki i drogą 507 kierujemy się na Pieniężno. Do 1945 r. nazywało się Melzak (po niemiecku Mehlsack – tzn. worek mąki). W Pieniężnie (od nazwiska Seweryna Pieniężnego, działacza na rzecz polskości tych ziem i dziennikarza zamordowanego przez Niemców w obozie koncentracyjnym w 1940 r.) mieści się klasztor Werbistów. Jest tu Muzeum Misyjno-Etnograficzne z bogatą kolekcją eksponatów z całego świata. Miasto, jak prawie wszystkie w tym rejonie, nie odbudowało się ze zgliszcz po przejściu Armii Czerwonej w 1945 r. Tylko gotycki kościół ma się „jako tako”, a stylowy (niegdyś) ratusz jest jeszcze niedokończony.
Orneta i Pasłęk
Orneta, następny punkt na trasie, wygląda zdecydowanie lepiej. W rynku pyszni się majestatyczny ratusz i ceglany kościół farny ze spatynowanymi rzygaczami w kształcie smoczych paszcz, umieszczony – jak należy – w rogu rynku. Z Ornety drogą 513 kierujemy się do Pasłęka.
Najpierw była tu osada pruskiego plemienia Pogezanów. W 1297 r. Krzyżacy założyli swoje miasto (zbudowane przez – jakże inaczej – osadników holenderskich). Ciekawe, że w czasie wojny trzynastoletniej (1454 – 1466) opowiedziało się po polskiej stronie. Niestety, traktat pokojowy zostawił je w państwie zakonnym. W 1945 r. zostało zniszczone w 80 procentach. Po odbudowie (niektóre zabytki odnowiono dopiero w latach 90.) możemy zobaczyć dwie średniowieczne bramy (Młyńską i Kamienną), gotycki ratusz, kościół św. Bartłomieja, mocno przekształcony z upływem wieków zamek krzyżacki (według jednej z teorii w jego podziemiach ukryto Bursztynową Komnatę) oraz kilka starych kamieniczek.
Z Pasłęka, minąwszy Dzierzgoń, drogami nr 527, 515 i 517 docieramy na zamek w Sztumie, blokujący przejazd między dwoma jeziorami. Posadowiony na eratycznych (narzutowych) blokach kamiennych, z zewnątrz nie robi szczególnego wrażenia, ale historię miał bogatą. Warto przynajmniej pospacerować po jego dziedzińcu.
Motocyklem do Piekła
Jeśli odbijemy z głównego szlaku do Malborka w stronę Białej Góry drogą 603, przez lasy doprowadzi nas ona do potężnej śluzy przy rozwidleniu Wisły na główny nurt i Nogat. Stąd jest już bliziutko do Piekła (drogą nr 605). W widłach Wisły i Nogatu będziemy jechać przez rezerwat lasu łęgowego. Robi niesamowite wrażenie.
Przez Miłoradz kierujemy się do Malborka. Warto podjechać nieco drogą 55 na północ, by z lewego brzegu Nogatu pokontemplować potężną bryłę zamku, symbolizującą niegdysiejszą potęgę państwa rycerzy-zakonników. Z kolei jeśli podjedziemy kilkaset metrów w przeciwną stronę, drogą 55 na Kwidzyn, zobaczymy dwa cmentarze wojenne: żołnierzy Imperium Brytyjskiego (jeńców angielskich, australijskich, kanadyjskich i nowozelandzkich), gdzie każdy (zidentyfikowany bądź nie) ma swój nagrobek oraz obok żołnierzy Armii Czerwonej, pochowanych w zbiorowej mogile (niezależnie, czy dało się zidentyfikować poległych czy nie). Warto dodać, że cmentarze zajęły teren dawnej nekropolii żydowskiej.
Z Malborka drogą 22 dotrzemy w pobliże najniżej położonego punkt Polski – 1,8 m p.p.m. – który znajduje się na terenie Raczek Elbląskich (tuż przed Elblągiem skręcamy z głównej drogi w lewo i pod wiadukt). Niestety, zabudowa w – jakże by inaczej – holenderskim stylu już tu praktycznie zanikła.
Gdy wrócimy na główną drogę, po chwili domkniemy krąg tej wycieczki, rozpiętej między Górą Srebrną (prawie 200 m n.p.m.) i depresją. Po odstawieniu motocykla, możemy usiąść na imitacji elbląskiego Starego Rynku i pomyśleć o EB, znów warzonym w tym mieście.