Dla osób, które co nieco interesują się enduro nie jest to zbyt wielkie zaskoczenie. Yamaha na początku roku walnęła z grubej rury i pokazała aż trzy motocykle. Całkowicie nową WR250F oraz dwa sprzęty z nowopowstałej gamy YZ-X, czyli mieszanka motocrossu i enduro powstała z myślą o rynku amerykańskim i popularnym tam cross-country. W jej skład […]
Dla osób, które co nieco interesują się enduro nie jest to zbyt wielkie zaskoczenie. Yamaha na początku roku walnęła z grubej rury i pokazała aż trzy motocykle. Całkowicie nową WR250F oraz dwa sprzęty z nowopowstałej gamy YZ-X, czyli mieszanka motocrossu i enduro powstała z myślą o rynku amerykańskim i popularnym tam cross-country. W jej skład wchodzą dwie 250-tki – dwusuwowa i czterosuwowa.
Tak więc wszyscy wiedzieli, że pokazanie nowego ”cztery i pół„ to kwestia kilku miesięcy. Jednak to, że premiera nie była zaskoczeniem, nie oznacza, że nie była wyczekiwana. Bowiem ostatnie większe zmiany w gamie WR wprowadzono w 2007 roku.
”Wuera„ A.D 2015 otrzymała technologie sprawdzone w niebieskich crossówkach. Tak więc jako baza do konstrukcji silnika posłużyła jednostka modelu YZ450F. Tak więc cylinder jest pochylony do tyłu o kilka stopni, a wtrysk umieszczono tam gdzie konwencjonalnie jest kanał wydechowy. W jakim celu tak pokombinowano z silnikiem? Wszystko przez wielkie słowo ”centralizowanie masy„. Nietypowo został poprowadzony także układ wydechowy, który okręca się wokół cylindra. Dzięki takiemu rozwiązaniu uzyskano także lepszą charakterystykę silnika. No i jeszcze jedna zaleta tego silnikowego misz-maszu. Filtr powietrza jest umieszczony praktycznie przy główce ramy. W związku z tym, motocykl staje się niemalże amfibią, bo zalanie go będzie bardzo ciężkie.
Jednak silnik nie jest aż tak perfidnie ściągniety z crossówki jakby się mogło wydawać. Po pierwsze kompletnie zmieniono mapy zapłonu i oprogramowanie wtrysku paliwa, dzięki czemu silnik ma dużo łagodniejszą charakterystykę, dostosowaną do enduro. Dzięki akcesoryjnemu urządzeniu, możemy stworzyć od podstaw swoje mapy, a to pozwoli na precyzyjne dostrojenie silnika do swoich potrzeb.
Zmieniono także przełożenia nowej, 5-cio biegowej skrzyni. Jedynie pierwszy i piąty bieg został taki sam jak w starej wuerze.
Z racji tego, że w enduro używa się dużo więcej sprzęgła niż w przypadku jazdy torowej, zadbano o to, żeby chodziło lżej i było wytrzymalsze. Jednocześnie udało się urwać kilka gramów. Jednak przy częstym operowaniu sprzęgłem, silnik lubi się zagotować. Aby tego uniknąć przekonstruowano system chłodzenia, a w standardzie otrzymujemy także wentylator.
Również zawieszenie jest zaadaptowane z crossowego modelu. Z przodu mamy dwukomorowe zawieszenie AOS (Air-Oil separated), które oczywiście jest bardziej miękkie i dostosowane do jazdy w terenie. Co ciekawe, standardem w segmencie enduro są konstrukcje jednokomorowe. Z tyłu klasycznie. Amortyzator z mocowaniem pro-link z pełną regulacją.
Co jeszcze jest nowego? Aluminiowa rama, nowe hamulce Nissina, nowe koła i plastiki z YZ-F oraz licznik. Zmodyfikowano także starter, który ma jeszcze skuteczniej budzić zimny silnik do życia.
Yamaha zaprezentowała także inny model. Mianowicie YZ450X, czyli dopełnienie linii YZ-X, o której wspomniałem wcześniej.
Jak wiadomo, w tym roku Japończycy zaskoczyli nas jeszcze czymś. Mianowicie, powrotem do zmagań w Mistrzostwach Świata Enduro. W tym roku walczyli tylko w klasie E1, jednak premiera nowej 450-tki sugeruje, że zobaczymy niebieskich w najbardziej prestiżowej klasie E2. Przyszły sezon zdecydowanie zapowiada się ciekawie!