Suzuki Inazuma
Na skróty:
Suzuki Inazuma
W języku Japońskim nazwa tego motocykla oznacza błyskawicę. Niestety nie jest ona adekwatna do charakteru motocykla.
Jednak nie odbierajmy tego jako wadę, ciężko przecież w tej klasie motocykla upatrywać demonów prędkości. Jednak Suzuki za cenę 17 900 zł oferuje nam całkiem przyzwoity sprzęt. Jest to jedyny motocykl w tym segmencie, w którego ramie zamocowano silnik dwucylindrowy. To rozwiązanie zapewnia mu przyjazną charakterystykę i małe spalanie na poziomie 4 litrów. Moc na poziomie 24 KM i moment wynoszący 22 nm nie zachwycają przy dosyć sporej wadze wynoszącej 183 kg. Jednak Inazuma doskonale sprawuje się jako skuteczny środek transportu, który nie zrujnuje budżetu.
Harley-Davidson Street 750
Jedna z ostatnich nowości Harleya i chyba jeszcze bardziej kontrowersyjna dla fanów niż swego czasu V-Rod, dlaczego? Otóż ten model przeczy hasłu „Born in USA”, które było jedną z najważniejszych cech maszyn z Millwaukee. Ten model złożono w… Indiach.
Ale coś za coś. Nareszcie mogą się spełnić marzenia wielu ludzi o posiadaniu Harleya. Za 32 990 zł można zaparkować Amerykańską legendę w swoim garażu. No właśnie, ale jak z tą legendą jest i czy w ogóle ona jeszcze istnieje? W tej sprawie są dwa obozy, jedni przeklęli streeta, drudzy uważają, że jest to Harley taki sam jak inny. Ocenę pozostawiamy wam.
Yamaha MT-07
Hit roku 2014, który zdobył mnóstwo pochlebnych opinii rewelacyjnym stosunkiem ceny do jakości. Tym modelem, Yamaha pokazała, że da się stworzyć motocykl, który świetnie wygląda i jeszcze lepiej jeździ, niewiele kosztuje i nie rozpada się po pierwszym miesiącu użytkowania.
24 500 zł za pełnoprawnego nakeda o mocy 75 KM i ważącego 179 kg to świetna propozycja. Ten sprzęt świetnie się spisze w jeździe po mieście, a gdy przypadkiem natrafisz na pusty parking, możesz spróbować swoich sił, co ostatnio sprawdził Simpson w porównaniu z KTM Duke 690, od którego yamaha wcale nie była gorsza.
Moto Guzzi V7
Alternatywa dla Triumpha Bonneville, w trochę nowocześniejszym wydaniu.
Jeśli jesteś fanem wyglądu retro, ale funkcjonalności na poziomie współczesnych maszyn, to warto rozważyć ten model. Silnik to jednostka z bardziej współczesnych czasów, chociaż nie jest to technologia kosmiczna. 750 ccm, 50 KM i 2 zawory na cylinder. Nie imponuje mocą, ani techniką, ale nie musi udawać sportowca, on ma po prostu ładnie wyglądać, a przy tym podkreślać charakter właściciela. Dostępne są trzy wersje stylistyczne, najtańsza, Stone dostępna jest już za 36 500 zł, później jest Special za którego przyjdzie nam zapłacić 39 300 zł, natomiast portfel odchudzi nam najbardziej wersja racer za 42 900 zł.
Royal Enfield C5
Kolejny ze współczesnych klasyków na naszym rynku tym razem najbardziej „konserwatywny”.
Pokażcie pierwszemu napotkanemu człowiekowi zdjęcie modelu C5 i spytajcie się, z którego może być roku. Pewnie odpowie, że to lata 50′-60′. Jakby się głębiej zastanowić, to po części ma rację. Jak przystało na Royale, ten model jest do bólu klasyczny. Jedynym powiewem świeżości w tym przypadku jest elektroniczny wtrysk paliwa, w miejscu którego pewnie nadal byłby gaźnik gdyby nie unijne normy. Silnik jest chłodzony wiatrem, a gdy wyładuje się akumulator, można go odpalić kopniakiem. W przypadku hamulców także zrezygnowano z nowoczesności, więc w przypadku tylnego hamulca na próżno szukać tarczy. Cena też jest jak za dawnych lat, czyli niewysoka ponieważ przyjdzie nam za niego zapłacić 19 500 zł.
KTM Duke 390
Pomarańczowy średniak jedną nogą stąpa po terenie dorosłych motocykli, drugą zostaje w klasie małolitrażowych miejskich maszyn.
Posiada zalety obu segmentów co czyni z niego doskonałą propozycje dla osoby szukającej osiołka na co dzień, który w dzieciństwie wpadł do kociołka z paliwem lotniczym. Cena jest trochę wyższa niż w przypadku poprzedników, bo została ustalona na poziomie 20 390 zł. Za tę cenę dostajemy motocykl z zawieszeniem WP, silnikiem o pojemności dokładnie 373.2 ccm, legitymującym się mocą 43 KM. Przy wadze 139 kg na sucho, robi wrażenie.
Ducati Monster 696
Teraz czas na coś bardziej emocjonującego. Bolońskie motocykle od zawsze podnosiły ciśnienie u motocyklistów z całego świata. Nie każdy musi je lubić, ale nikt nie może odmówić im niesamowitej urody.
Jednak Ducati należą do motocykli ekskluzywnych, więc tak samo jak wygląd, tak i cena momentami zwala z nóg. Jednak na tym tle wyróżnia się najmniejszy monster, który kosztuje „zaledwie” 36 900 zł. Nie jest to mało jak za nakeda tej klasy, ale jak na Ducati jest to niezbyt wygórowana cena.
A co dostajemy w zamian? Dwa cylindry w charakterystycznym dla Ducati układzie L-twin, 80 KM oraz zawieszenie Marzocchi z przodu i Sachsa z tyłu. No i oczywiście co najważniejsze, będziemy w tej wąskiej grupie tzw. Ducatisti.
Indian Scout
Jeśli już jesteśmy przy Amerykańskich legendach, to nie można zapomnieć o ostatnio wskrzeszonym Indianie. Tym razem Indian ma do zaoferowania bardzo ciekawe maszyny, które spokojnie mogą stawić czoła Harleyowi.
Ofertę otwiera najtańszy Scout, który jak się pewnie domyślacie i tak nie jest w zasięgu każdego. Cena na poziomie 54 900 zł nie czyni z niego zbyt wielkiej okazji, ale tutaj w tym przypadku nie można było się spodziewać budżetowego motocykla. W końcu to Indian, którego kupujemy ze świadomością, że mamy wyjątkową maszynę.
Honda CBR250R
Najmniejszy z rodziny CBR cechuje się nie tylko niedużym silnikiem, ale także niedużą ceną.
Za 15 500 zł mamy podstawową wersję, a w obecnej promocji w cenie możemy dostać także kask i kurtkę w cenie do 1500 zł. Wersja z ABS kosztuje 17 400 zł.
CBR250R napędzana jest czterosuwowym jednocylindrowcem o pojemności 250 ccm, osiągającym 26,4 KM oraz 23,8 Nm. Z większymi Cebrami ma wspólną tylko nazwę, do prawdziwego sportowca trochę mu brakuje, ale nadrabia wyglądem i funkcjonalnością na co dzień. No i jest dostępny w malowaniu Repsol jak większe siostry.
Kawasaki Ninja 300
Zielona trzysetka na naszym rynku jest już od 2012 roku. Od tego czasu zdążyła zdobyć uznanie wielu motocyklistów oraz pism branżowych.
Jej cena na poziomie 20 900 zł za wersję podstawową plasuje go na średniej półce cenowej. Za wersję z ABS musimy dodatkowo dopłacić 2000 zł. Jednak cena jest adekwatna do tego co motocykl jest w stanie zaoferować.
Dwucylindrowa rzędówka generująca 39 KM oraz 27 Nm jest opakowane w plastiki uderzające po oczach zielenią typową dla Kawasaki, które niewprawne oko może wprowadzić w błąd. Bowiem mała kawa wygląda bardzo podobnie do większego ZX-6R. Zresztą ten motocykl nie tylko wygląda jak sportowa maszyna, ale tak też zachowuje się na drodze.
Triumph Bonneville
Najtańszy model Triumpha jest jednocześnie jednym z najbardziej charakterystycznych.
Bonneville jest praktycznie tym samym motocyklem, który narodził się w 1959 roku. Zmiany ograniczały się jedynie do kosmetycznych poprawek, ale charakter modelu pozostał nietknięty. Nie jest to nowoczesny motocykl w retro obudowie, technika pozostała najprostsza jak tylko się dało, tak samo jak stylizacja. To sprawia, że za 35 900 zł dostajemy motocykl, który będzie wyglądał tak samo dobrze dzisiaj i za 40 lat. O ile oczywiście o niego zadbamy.
Aprilia Shiver 750
Kolejny włoski motocykl, którego widok na naszych ulicach nie jest zbyt częsty.
Za 32 900 możemy i my stać się elementem tej wąskiej grupy. W pakiecie dostajemy widlastą dwucylindrówkę o pojemności 750 ccm, oraz świetne podwozie, które powinno zadowolić także tych o sportowych zapędach. W zaspokojeniu ich pomoże także 95 KM. Shiver jednak nie jest motocyklem uniwersalnym, więc polecalibyśmy go do poruszania się po mieście. ABS w standardzie.