Premiera najnowszego Z zbiega się z 40-leciem pierwszego modelu oznaczonego tym symbolem – Z 900. Dlatego osiemsetka Kawasaki nie mogła być pojazdem przeciętnym.
Na skróty:
Skrojony na miarę
Agresywny design nie daje złudzeń, że Kawasaki wciąż chce czerpać z nurtu streetfighter. Jeśli porównać tę konstrukcję do poprzednich, widać, że jest najbardziej dojrzała i (przynajmniej mnie) podoba się najbardziej. Miejsce za kierownicą to kompromis pomiędzy wygodą a lekko sportowym pochyleniem tułowia do przodu. Kierowca bez względu na wzrost powinien poczuć się tak, jakby nowy Z został skrojony właśnie na niego.
Fot. Kawasaki
Fot. Kawasaki
Z750 – poprzednik osiemsetki
Od lat Kawasaki proponowało swoim klientom coś więcej niż konkurencja. Kiedy niemal wszyscy uznali, że cztery cylindry i 600 ccm to idealna propozycja dla motocykli o lekko sportowym zacięciu i umiarkowanej cenie, „zieloni” nadal dawali swoim fanom 150 ccm ekstra. Był rok 2004, kiedy na drogi wyjechały pierwsze Z750. W katalogu moc ponad 100 KM zawsze wygląda lepiej niż dziewięćdziesiąt z małym haczykiem – a tyle właśnie proponowała większość sześćsetkowej konkurencji „Zeta” 750.
O czym zapomnieli Japończycy
Uwagę przyciąga zestaw zegarów, który jest dość mocno rozbudowany. Lecz nie byłbym sobą, gdybym nie wytknął Japończykom, że choć pamiętali o zasięgu, chwilowym i średnim spalaniu (co ważne – zarówno w km/l jak i w l/100 km), dwóch licznikach dziennych, temperaturze silnika, zegarku, obrotomierzu i wskaźnikach poziomu paliwa, ale zapomnieli o temperaturze otoczenia i wyświetlaczu biegów.
Wzorcowa skrzynia biegów
Skrzynia biegów stanowi dla mnie osobny rozdział. Od pierwszej przejażdżki Z750 wiele lat temu uznałem ją w moim prywatnym rankingu przekładni za wzorcową. Precyzja, cisza, lekkość działania, bez względu na to, czy zmieniałem biegi ze sprzęgłem, czy bez niego – także w dół (sic!). Tak w trzech słowach mógłbym scharakteryzować skrzynię poprzedniczki. I na szczęście Kawasaki nie zrobiło nic, abym musiał zmienić wyrobione przed laty zdanie.
Do sześciu odlicz
Propozycja Kawasaki na sezon 2013 jest dość rozbudowana. Zasadniczo w ofercie będą dwie wersje, choć tak naprawdę jest ich cztery, a gdyby policzyć jeszcze dokładniej – to sześć. Podstawowa ma 83 kW i 83 Nm. Wersja „e” osiąga 70 kW i 76 Nm. Można do niej dokupić specjalny kit (za niecałe 90 zł) ograniczający moc do wymagań kategorii A2, czyli 35 kW. Każda odmiana jest dostępna z ABS lub bez niego.
Sprawdzona szkoła
Podczas jazd testowych, które odbyły się w okolicach Monako, do dyspozycji miałem najmocniejszą wersję o mocy 113 KM i 83 Nm momentu obrotowego. Jej silnik wykazuje się bardzo dobrym potencjałem i elastycznością, jakiej na próżno szukać w motocyklach o mniejszej pojemności, nie wyłączając poprzedniczki ? Z750. Stara szkoła, chciałoby się powiedzieć, ale trudno odmówić jej logiki. Chcesz więcej mocy i momentu ? zwiększ pojemność.
Rama klasy wyższej
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie praca podwozia nowego Z800. Takiej sztywności ramy nie powstydziłby się motocykl wyższej klasy. Zapewne duży wpływ na to mają potężne, aluminiowe, boczne odciągi stalowej ramy, które łączą ją dodatkowo z blokiem silnika. Nawet podczas szybszej jazdy ciasnymi serpentynami nie mogłem narzekać na ten element podwozia.
Dają w kryzysie
Swoją osiemsetką Kawasaki udowodniło, że nawet w dobie kryzysu można dać coś więcej, nie zabierając przy tym prawie niczego. Cenię ten model za to, że nie mydli oczu i pozwala uwierzyć, iż mamy do czynienia z motocyklem lepszym w każdym calu od poprzednika. A w dzisiejszych czasach to nie lada wyczyn i za to „Zielonym” należy się szacunek.
Cały artykuł w numerze 1/2013 Świata Motocykli. Do nabycia w dobrych punktach sprzedaży prasy lub na stronie http://kulturalnysklep.pl/SM/premi/swiat-motocykli.html
Zobacz także:
Kawasaki Z1000 – opinie Świata Motocykli
Fot. Kawasaki
Kawasaki ZZ-R 600 – opinie Świata Motocykli
Fot. Kawasaki