Pojedynki pomiędzy motocyklami a samochodami zawsze budziły emocje. My z pomocą Ducati podjęliśmy wyzwanie rzucone nam przez Volvo.
Na skróty:
Szczypta szaleństwa
Jeśli chodzi o dobrą zabawę, podejście do rywalizacji z odpowiednim dystansem i dozą dobrego humoru, zawsze jesteśmy na tak! Rzuconą na ziemię rękawicę po prostu trzeba podnieść. Niegdyś walczyliśmy o kobietę, pieniądze czy ziemię, później o honor, a dziś choćby dla rozrywki. Pierwotne instynkty pchają nas w kierunku nieustannej rywalizacji.
Nasza walka została zakontraktowana na dwie rundy. Pierwsza z nich miała się odbyć na krętym torze kartingowym w Toruniu, druga – na długiej prostej opuszczonego lotniska. Zwycięzca zachowuje honor i pojazd przeciwnika. No dobrze, z pojazdem tylko żartowałem…
W lewym narożniku – Volvo S60 T6 AWD.
Fot. Michał Dek
Fot. Michał Dek
Marka Volvo od lat była kojarzona z bezpieczeństwem, komfortem i prestiżem. Z takim przesłaniem producent docierał do osób zamożnych, z gromadką dzieci, domkiem i działką za miastem. Na szczęście ktoś w porę się zorientował, że taki wizerunek może z czasem stać się ciężarem, wiejąc nudą i monotonią. Stabilność jest dobra, ale przecież wszyscy potrzebujemy w życiu także silnych emocji, zastrzyku adrenaliny i choćby odrobiny szaleństwa.
Te przemyślenia sprawiły, że w stajni Volvo narodził się model S60 napędzany silnikiem T6. Sześć cylindrów w rzędzie, trzy litry pojemności i moc na poziomie 304 KM. Na dokładkę napęd na cztery koła, a na deser – zestaw najnowocześniejszych systemów wspomagających kierowcę. Łatwo z nim nie będzie…
W prawym narożniku – Ducati Monster 696.
Fot. Michał Dek
Fot. Michał Dek
Wstępnie planowaliśmy wystawić sprzęt spod znaku supermoto, ostatecznie jednak padło na motocykl klasy naked. Volvo S60 to samochód ze sportowym temperamentem, lecz przecież nie jest rasową wyścigówką, a autem cywilnym, stworzonym do codziennej eksploatacji. Przeciwstawienie mu typowego supermoto czy motocykla ze sportowym rodowodem byłoby zagraniem nieczystym.
Postawiliśmy na sprzęt z nieco zadziornym charakterem, jednak wciąż przeznaczony do codziennego użytku. Ducati Monster 696 dysponuje dwucylindrową jednostką o pojemności 696 ccm, która generuje 80 KM. Jest to zwinny, dynamiczny motocykl emanujący wyjątkowym stylem i finezją charakterystyczną dla Włochów. Niestety, samą finezją tu nie wygramy. Cała nadzieja w większej zwinności, niewielkiej masie własnej i dobrym przyspieszeniu.
Niestety, poznaję wroga
Ważenie zawodników przed walką bokserską to coś więcej niż postawienie konkurentów na wagach. To początek wojny nerwów, pokaz siły i odwagi. Podobną wojnę psychologiczną zapewnili mi panowie z Volvo, wręczając kluczyki od S60 w przeddzień wyścigu. Wsiadając za kierownicę bestii i krążąc po mieście nabrałem do niej szacunku. Z jednej strony miałem okazję dobrze poznać wroga, z drugiej poważnie się go przestraszyłem. Nawet na mokrej nawierzchni, potwór z napędem na cztery koła katapultował mnie spod każdych świateł i wzbudzał coraz większy respekt. Przeciwnik rozegrał to po mistrzowsku.
Fot. Michał Dek
Fot. Michał Dek
Niewielki tor kartingowy w Toruniu jest usiany krótkimi, ciasnymi i techniczny zakrętami. W przypadku motocykli, takich jak mały Monster, praktycznie całą nitkę można przejechać na drugim biegu. Tak naprawdę mamy tu tylko jeden, nieco szybszy zakręt i jedną, niezbyt długą prostą. Cała reszta to szybkie przerzucanie motocykla z jednego boku na drugi. To dla nas zła wiadomość, ponieważ największa nadzieja dla jednośladu tkwiła w dynamicznych wyjściach z zakrętów na dłuższe proste, których – jak się okazało – w Toruniu po prostu nie ma…
Fot. Michał Dek
Fot. Michał Dek
Pierwsze, zapoznawcze okrążenia pokonuję po suchej nawierzchni, choć w oddali widać już nadciągające chmury. Najgorszą rzeczą, jaka mogła mi się przytrafić jako kierowcy motocykla, był mokry tor. W konfrontacji z samochodem mającym napęd na cztery koła, na śliskiej nawierzchni nie miałbym najmniejszych szans. Gdy kończyłem czwarte, zapoznawcze okrążenie, ktoś na górze uruchomił opcję „zraszanie”. To nie był mój dobry dzień.
W wyścigu już na pierwszym zakręcie tracę cenne centymetry, na drugim i trzecim – dystans znacznie się powiększa. W tym czasie padająca mżawka zamienia się w ulewny deszcz.
Po pierwszym okrążeniu auto zupełnie ucieka z pola widzenia. Nadrabiam nieco na krótkiej prostej i ciasnej szykanie, którą motocyklem przecinam „na wprost”. Lecz to za mało, aby nawiązać walkę. Po drugim okrążeniu widać, że przewaga samochodu znów się zwiększyła i kontynuowanie zmagań nie ma większego sensu. Napęd i styczność z ziemią za pośrednictwem czterech, szerokich opon zrobiły swoje. Zasad fizyki nie można oszukać. Na suchym torze byłoby po prostu bardzo trudno, natomiast na mokrym jednoślad nie miał najmniejszych szans.
Nie popełniam błędu
Po chwili wytchnienia w narożnikach przyszedł czas na rewanż. Nawierzchnię na prostej o długości około 800 metrów stanowią betonowe płyty poprzerastane trawą, a więc podłoże, któremu do ideału trochę brakuje. Zaglądając do danych technicznych można się przekonać o znacznej przewadze Monstera. Ducati na rozpędzenie od 0 do 100 km/h potrzebuje około czterech sekund, a Volvo – niespełna sześciu. Przewaga teoretyczna jest wyraźna, ale czy nie zostanie zniwelowana? Szwedzkie S60 dysponuje automatyczną skrzynią biegów i zaawansowanym systemem kontroli trakcji. Wystarczy wcisnąć pedał gazu i można mieć pewność, że katalogowy wynik zostanie osiągnięty.
Fot. Michał Dek
Fot. Michał Dek
W przypadku motocykla łatwo popełnić błąd, choćby przy zmianie biegów i stracić w ten sposób cenne części sekundy. Na szczęście, w praktyce udało się wykorzystać potencjał motocykla i pewnie wygrać drugą rundę. Pojedynek na pasie startowym był kilkakrotnie powtarzany i za każdym razem kończył się identycznie. Na pierwszym i drugim biegu Monster wypracowywał bezpieczną przewagę i utrzymywał ją do końca wyścigu. W okolicach 140-150 km/h dystans pomiędzy motocyklem a samochodem przestawał się już zwiększać i pozostawał niezmienny.
Fot. Michał Dek
Fot. Michał Dek
Volvo przyspiesza bardzo równo. Od samego startu aż do przekroczenia 200 km/h nawet na chwilę nie traci animuszu. Monster zachowuje się bardzo żwawo przy samym starcie i do osiągnięcia licznikowych 140 km/h, a później stopniowo opada z sił. Na szczęście długość pasa startowego to jedynie 800 metrów. W innym wypadku, mogłoby się zrobić naprawdę gorąco…
Rewanż na prostej udany, więc ostateczny wynik pojedynku szwedzkiej precyzji z włoską finezją – 1:1. Zachowujemy honor i pojazdy.
Za udostępnienie motocykla do wyścigów dziękujemy dealerowi Ducati Toruń (www.ducatitorun.pl).
Dane techniczne
Ducati Monster 696
SILNIK
Typ: dwucylindrowy, L-Twin, rozrząd desmodromiczny
Pojemność skokowa: 693 ccm
Moc maksymalna: 80 KM przy 9000 obr/min
Moment obrotowy: 69 Nm przy 7750 obr/min
UKŁAD NAPĘDOWY
Liczba kół napędzanych: 1
Skrzynia biegów: manualna, 6-biegowa
DANE EKSPLOATACYJNE
Prędkość maksymalna: 210 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 4,2 s
Zużycie paliwa: 3,7 l/100 km
WYMIARY I MASY
Wymiary (dł./szer./wys.): 2100/780/1050 mm
Rozstaw osi: 1450 mm
Masa własna: 185 kg
Stosunek masy do mocy: 0,43 KM/kg
OPONY
Przód / tył: 120×60-17 / 160×60-17
Volvo S60 T6 AWD
SILNIK
Typ: sześciocylindrowy, rzędowy, turbodoładowany
Pojemność skokowa: 2953 ccm
Moc maksymalna: 304 KM przy 5600 obr/min
Moment obrotowy: 440 Nm przy 2100-4200 obr/min
UKŁAD NAPĘDOWY
Liczba kół napędzanych: 4
Skrzynia biegów: automatyczna, 6-biegowa
DANE EKSPLOATACYJNE
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 6,1 s
Zużycie paliwa: 9,3 l/100 km
WYMIARY I MASY
Wymiary (dł./szer./wys.): 4635/1825/1484 mm
Rozstaw osi: 2776 mm
Masa własna: 1782 kg
Stosunek masy do mocy: 0,17 KM/kg
OPONY
Przód / tył: 215×50-17 / 215×50-17
Publikacja: Świat Motocykli 12/2013.