Projekt Quin bardzo szybko osiągnął zamierzony cel. Twórcy kasku zebrali w ramach akcji na portalu Kickstarter prawie dwa razy więcej pieniędzy niż zakładali. W ciągu ośmiu dni kampanii, na konto twórców projektu wpłynęło 58 567 dolarów, czyli prawie dwa razy więcej niż zakładał ustawiony budżet! Kwota ta ma wystarczyć na uruchomienie seryjnej produkcji.
Projekt Quin bardzo szybko osiągnął zamierzony cel. Twórcy kasku zebrali w ramach akcji na portalu Kickstarter prawie dwa razy więcej pieniędzy niż zakładali. W ciągu ośmiu dni kampanii, na konto twórców projektu wpłynęło 58 567 dolarów, czyli prawie dwa razy więcej niż zakładał ustawiony budżet! Kwota ta ma wystarczyć na uruchomienie seryjnej produkcji.
Jak to działa?
Kask w swoim wnętrzu posiada specjalne czujniki, które rozpoznają przeciążenia i wysyłają sygnał do służb ratunkowych. W informacji tej zawarta jest lokalizacja motocyklisty.
Awaryjnie, motocyklista może sam, ręcznie wysłać sygnał i tym samym powiadomić służby o zagrożeniu. Kask posiada homologację DOT oraz ECE, tak więc z powodzeniem może byś sprzedawany i użytkowany w Stanach Zjednoczonych oraz Europie. Na kolana powala waga kasku – to tylko 1270 gramów. Zakładamy, że jest to masa modelu Ghost, a więc modelu wykonanego z włókien węglowych. Do dyspozycji motocykliści mają jeszcze dwie wersje – Spitfire oraz McQ, te z kolei wykonane są z policarbonu oraz ABS-u. Zachęcająca jest cena garnków. Najtańszy kask, w Stanach będzie kosztować w przeliczeniu około 1800 zł!
Przed marką Quin trudne zadanie. Wszyscy pamiętamy wtopę Kickstartera z projektem Skully. Przypominamy: pomysłodawcy i twóry projektu przebalowali większość budżetu, która miała starczyć na wdrożenie sprzętu do seryjnej produkcji. Mamy nadzieję, że Quin nikogo nie zawiedzie, a garnki trafią szybko do sprzedaży w Europie!