fbpx

Ze zmiennym szczęściem rozpoczęła 40. już edycja Rajdu Dakar. Polacy na razie nie wychylają się i rozważnie prą do przodu.

Rafał Sonik zaliczył udany początek rajdu. Rozważna, ale szybka jazda pozwoliła ukończyć niedzielny etap na 7. pozycji. W klasyfikacji generalnej obecnie zajmuje 8. lokatę. Zawodnik miał na drugim etapie problemy z ciśnieniem w kołach, który utrudniał mu jazdę w kopnym piachu. Bardzo groźni okazują się kierowcy zespołów fabrycznych, którzy mają duże szybsze quady – Sonik nie ma szans na bezpośrednią rywalizację podczas wyścigów na długich prostych. Na szczęście Dakar już nie raz pokazał, że liczy się wytrwałość, a prędkość maksymalna i wygrywanie pojedynczych etapów nie mają większego znaczenia.

Debiutant Maciek Giemza coraz lepiej radzi sobie na wydmach i po dzisiejszej próbie awansował na 36. miejsce w klasyfikacji generalnej motocyklistów. Załoga samochodowa zmagała się z problemami zdrowotnymi pilota Toma Colsoula i musiała odkopywać swoje Mini, uzyskując jednak ostatecznie 16. czas odcinka.

Po sobotniej rozgrzewce przyszedł czas na prawdziwe ściganie. Zawodnicy mieli do pokonania 278 km na pętli wokół Pisco, z czego 267 km to odcinek specjalny wytyczony głównie po wydmach.

Coraz lepsza jazda Macieja Giemzy

Maciej Giemza

Wśród motocyklistów wielki sukces w karierze świętował Joan Barreda (Honda), który odniósł swoje 20. zwycięstwo etapowe na Dakarze. Hiszpan wygrał niedzielną próbę z ponadtrzyminutową przewagą nad Francuzem Adrienem Van Beverenem (Yamaha), który ponownie był drugi. Najszybszy ze stajni KTM okazał się Austriak Matthias Walkner – zdobył trzecie miejsce, tracąc ponad cztery i pół minuty. Maciek Giemza z ORLEN Team rozkręcał się z kilometra na kilometr i na kolejnych check pointach zajmował coraz lepsze miejsca. Ostatecznie uzyskał 34. czas. W klasyfikacji generalnej prowadzi Barreda przed Van Baverenem oraz Walknerem. Giemza awansował w generalce z 71. na 36. miejsce i traci do lidera 38 minut.

– podsumował niedzielną próbę Maciek Giemza.

Zawodnicy spędzą kolejną noc na biwaku pod Pisco, skąd w poniedziałek rano wyruszą do San Juan de Marcona na południu. Trzeci etap będzie liczył 504 km, z tego 296 km odcinka specjalnego i 208 km dojazdówki. Kolejna próba została wytyczona po wydmach i zahacza o wybrzeże Pacyfiku. Nie zabraknie też kanionów i płytkich zbiorników wodnych. Na trasę, jeszcze przed południem, pierwsi wystartują motocykliści.

O wielkim pechu może mówić Kuba piątek, który po trudnym okresie przygotowań odpadł już na drugim etapie.

Pierwszy etap pokonał w równym i dobrym tempie. Na mecie okazało się jednak, ze ominął jeden z waypointów, przez co organizator przyznał mu karę. Finalnie uzyskał 109. czas.

Kuba Piątek

Drugi etap również był pechowy. Na 10. kilometrze awarii uległ silnik Piątka uniemożliwiając dalszą jazdę. Tym samym zawodnik zakończył swoje zmagania w 40. edycji Rajdu Dakar

To nie ludzie, to Wilcy!

W rajdzie startują również zawodnicy, którzy jadą bez ogromnego zaplecza sprzętowego oraz pozbawieni dużego wsparcia finansowego. To oznacza, że po zakończonym etapie rozkładają skrzynki narzędziowe i zaczynają działać. Naprawiają motocykle, poznają roadbook, sami robią jedzenie. Dopiero, gdy wszystko jest gotowe idą spać (o ile starczy na to czasu). W tym roku do grona prywatnych zawodników należy między innymi Maciej Berdysz. Oprócz niego startuje również Paweł Stasiaczek (Duust Rally Team)

Maciej Berdysz

Zawodnicy jadą równo zajmują kolejno 85. i 74 miejsce. Biorąc po uwagę pierwszy etap nieznacznie spadli w klasyfikacji rajdu. Trzeba pamiętać, że Dakar to niezwykle trudna i wyczerpująca przygoda. Każdemu zdarzają się błędy w jeździe. Sztuką jest wykorzystać je, a samemu popełniać ich jak najmniej. Trzymamy kciuki za Polaków. Maćkowi serdecznie życzymy ukończenia rajdu – to co wyprawia jest niezwykłe!

KOMENTARZE