Marc Marquez jest na najlepsze drodze do zdobycia po raz kolejny tytułu mistrza świata MotoGP. Niestety MotoGP Tajlandii tym razem nie jest zbyt szczęśliwe dla Hiszpana. Zawodnik w zakręcie numer siedem zaliczył potężny upadek.
Niestety dla Hiszpana nie był to zwykły ślizg, motocykl nie zatrzymał się po ślizgu po asfalcie ale wpadł w silną rolkę, przez co został totalnie zdemolowany. Los nie oszczędził samego zawodnika, ten upadł na asfaltowe pobocze i istniała duża szansa, że nabawił się poważnej kontuzji. Tuż po całym zajściu na tor wybiegły służby medyczne z noszami. Te na szczęście nie były potrzebne, zawodnik kulejąc zszedł sam z toru.
Marquez tym razem może mówić o dużym szczęściu, gdyż motocykl leciał i rolował tuż za nim. Nie chcemy nawet myśleć co by się stało, gdyby motocykl go „dogonił”. Po całym zajściu zawodnik został przewieziony do szpitala w celu gruntownego sprawdzenia stanu zdrowia. Cóż, trzymamy kciuki za brak kontuzji i pełną dyspozycję w trakcie samych zawodów.
Według szefa Hondy, Alberto Puiga do wypadku doszło w wyniku zabrudzenia tylnej opony i utraty przyczepności. Tuż po wypadku pojawiło się w internecie wiele spekulacji jakoby za wypadek miała ponosić odpowiedzialność uszkodzona część motocykla – myślano głównie o wahaczu. Nie potwierdzają tego zdjęcia oraz zapisy filmowe. Trzymamy kciuki za szybki powrót na tor! Tymczasem zobaczcie moment wypadku z innego ujęcia – wygląda to naprawdę porażająco!
“Na szczęście, wszystko jest w porządku. W centrum medycznym i potem szpitalu wszystko sprawdzono. Zrobiono badania i wszystko wygląda dobrze. Oczywiście, ma pewne obrażenia pleców i nogi, ale to nic, czego można by się obawiać. Miał szczęście. Po pewnych zabiegach wyjedzie na tor w FP2 i będzie się starał kontynuować wszystko według planu.” – uspokokajał Alberto Puig, szef Hondy.
źródło: Motogp.pl