Sprawdzamy, co nowego na rynku i dzielimy się opiniami! Bardziej niż parametry techniczne liczą się dla nas odczucia i praktyka. Na co dzień możecie czytać nasze testy i recenzje na www.SpeedLadies.pl. W tym artykule przedstawiamy TOP 4 tego sezonu.
Na skróty:
Suzuki GSX 250R. Mały, lecz z pazurem
Bardzo mi zależało na sprawdzeniu tego motocykla jako matce, dbającej o bezpieczeństwo swoich dorastających nastolatków, którym muszę wybrać pierwsze, szosowe dwa kółka. Motocyklem przejechałam w trzy dni 800 km. Jeździłam nim w różnych warunkach atmosferycznych i na różnych trasach: autostrada, lokalne drogi oraz tor kartingowy.
Moje pierwsze wrażenie po zobaczeniu go w rzeczywistości było bardzo pozytywne. Po przesiadce ze 120-konnej maszyny trudno było przestawić się na tak mały sprzęt – zaledwie 25-konny. Trzeba było często zmieniać biegi, używać ich bardzo rozsądnie i – jak to mawiały moje towarzyszki – musiałam „szanować prędkość”. Ale skrzynia biegów świetnie dawała sobie z tym radę, a ja nie miałam problemów, żeby wyprzedzić TIR-a czy osiągnąć prędkość 140 km/h (maksimum).
Doskonały na tor!
Na torze w Pszczółkach GSX sprawował się cudownie. Jego lekkość i zwrotność oraz fantastyczna pozycja kierującego sprawiły, że znakomicie odnalazłam się na tym mocno technicznym autodromie. Inni uczestnicy zorganizowanego tam szkolenia nie dowierzali, że tę maszynkę napędza silnik 250 ccm! GSX dawał sobie radę przy przyspieszaniu, hamowaniu, ale najlepszy był w szykankach.
Motocykl jest bardzo dobrze zaprojektowany: piękny wizualnie, z wygodną pozycją, dobrze wyposażony (ma ABS i bardzo czytelny wyświetlacz), a do tego mało pali. Moje średnie spalanie wyniosło 4,2 l/100 km, a korzystałam z pełnej mocy (25 KM!). Sprzęt budził zainteresowanie innych motocyklistów. Myślę, że śmiało może być pierwszym motocyklem dla moich nastolatków i nie tylko dla nich. Jeśli ktoś nie potrzebuje prędkości powyżej 140 km/h, ale jednocześnie sprzętu z pazurem, to ten GSX może być dla takiej osoby idealny.
Sylwia Kopiś
Uroki uniwersalności. Yamaha MT-09
Seria MT skradła moje serce już dawno. Miałam okazję testować MT-03, MT-07, a w tym roku przyszedł czas na większą siostrę z rodziny – MT-09. Jest dla mnie wizytówką tak zwanego trendu Hyper Naked. Mocny, dynamiczny motocykl powinien rozgościć się w garażu każdego fana jazdy miejskiej, połączonej z dalszymi wyjazdami. Uniwersalność MT-09 to właśnie rozwiązanie dla tych, którzy nie potrafią się zdecydować na bardziej sprofilowany motocykl.
Sprzęt wyposażony jest w system, pozwalający zmieniać biegi bez sprzęgła, przełączany system kontroli trakcji, ma też regulowane zawieszenie, dzięki czemu możemy nadać mu jeszcze bardziej sportowy charakter. Wersja, którą testowałam, czyli wypasione SP, ma na wyposażeniu również regulowany tylny amortyzator Ohlinsa.
Całkiem zadowalające było dla mnie spalanie w tym motocyklu, na setkę niecałe sześć litrów. Wartość ta dość dobrze odzwierciedla średnią, bo jeździłam dużo w miejskim warunkach, ale solidnie sprawdzałam też przyspieszenie na autostradzie.
Jeżeli chodzi o gabaryty motocykla, nie należy on do najmniejszych. W połączeniu z mocą, którą dysponuje, a jest to 115 KM, nie polecam tego modelu na początek przygody z dwoma kołami. Ale gdy już się rozpędzicie, nie przechodźcie obojętnie obok MT-09.
Żaneta Lipińska-Patalon
Dla lubiących więcej mocy. Ducati Panigale V4
Wcześniej tylko raz miałam okazję jeździć na motocyklu z silnikiem V4, ale prowadzenie czerwonego demona, jakim jest Panigale, to chyba szczyt marzeń i zaspokojenie ciekawości każdego motocyklisty zauroczonego sportowymi maszynami. Panigale V4 to masa elektroniki. Po przekręceniu kluczyka czujesz się, jak w innym wymiarze; quickshifter, dopuszczający również redukcje bez sprzęgła oraz rozbudowana kontrola trakcji – kilka trybów, którymi bawiłam się podczas mojej jazdy przy suchej i mokrej nawierzchni. Znajdziemy tutaj również regulację stopnia hamowania silnikiem, ABS „na winkle” no i co tam sobie wymarzycie.
Wróćmy do samej przyjemności jazdy. Motocykl jest naprawdę zwinny i komfortowy. Zabawa quickshifterem to coś, co nie da się opisać. Najbardziej cieszył mnie start i szybka zmiana biegów. Aj, no tak, zapomniałam powiedzieć… Biegi były odwrócone! Musiałam się delikatnie przestawić, ale nie sprawiło mi to kłopotu.
Hamulce, jak na demona przystało, są rewelacyjne. Silniki V4 nie lubią bardzo niskich obrotów, więc trzeba się przyzwyczaić do ruszania. W wyposażeniu mamy również fajny bajer z kierunkowskazami – automatyczny wyłącznik dla zapominalskich.
Sylwia Dzik
YCF 150 SM. Trening czyni mistrza
Jeśli ktoś zapyta mnie, który motocykl zrobił na mnie największe wrażenie, najbardziej mnie zaskoczył, zawsze odpowiem: YCF 150SM. Dlaczego? Jadąc na pierwszy (wtedy myślałam, że pewnie i ostatni) wyjazd torowy na pit bike’u, spodziewałam się zabawki, fajnej na chwilę i tyle. Ku mojemu zdziwieniu wsiadłam na maszynę, która okazała się nie tylko świetna do zabawy, ale i profesjonalnego ścigania.
Może mały, ale wariat! Może niepozorny, ale na torze kartingowym radzi sobie świetnie, nawet z litrowymi motocyklami. Lekki, zwinny motocykl pozwala na dużo, a jeszcze więcej potrafi wybaczyć. To właśnie on sprawił, że w ciągu jednego dnia zmieniłam moje plany na sezon 2018. Plan był na enduro i hardenduro (bo przecież tylko w off-roadzie jeździłam), a po tym dniu do kalendarza dopisałam jeszcze Puchar Polski Pit Bike SM i tego nie żałuję!
Motocykle pit bike cechuje to, że przyjemność z jazdy jest nieadekwatna do wydatku. Nowego YCF 150 SM kupić można w cenie „nadszarpniętego zębem czasu” dużego supermociaka. Będzie on idealny dla osoby, która dopiero zaczyna, ale i profesjonalisty, który potrafi obudzić w nim prawdziwą bestię. Do tego bestię, która nawet po zakupie nie zeżre naszego budżetu. Części są tanie w porównaniu z wydatkami większości kolegów, ale to i tak nie ma większego znaczenia, bo od dwóch sezonów, choć zaliczam różne, dziwne dzwony, nie połamałam ani jednego plastiku.
Uwielbiam nim jeździć po torze, ale ogromną frajdę daje mi też jazda na placu. Wystarczy kawałek asfaltu i można zdziałać cuda. Zdecydowanie jest to moje największe odkrycie wśród motocykli. Nie wspomnę już o tym, że od tego roku jestem szczęśliwą posiadaczką wersji YCF F150 SM PL 2019. Limitowana wersja na Polskę przerosła wszystkie moje oczekiwania!
Dominika 333 Orlik