Testy Sharp. Chyba każdy o nich słyszał, ale mało kto wie na czym to tak naprawdę polega. Postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie i rozwiać kilka mitów…
W naszej opinii ten test sprawdza przeciążenie wewnątrz kasku, korzystając z podobnego mechanizmu jaki ma zastosowanie przy testach uderzeniowych normy ECE 22.05. Z tą różnicą że wzór głowy który jest umieszczany wewnątrz kasków jest inny (mniej odpowiada antropologicznemu wzorcowi niż ten z Normy ECE). Są 32 uderzenia i 2 kowadła (płaskie i krawędziowe) plus uderzenie o krawędź trącą. Super sprawą jest test sprawdzający otwarcie się podczas uderzenia kasków z podnoszoną przyłbicą – i to naprawdę należy na pochwałę! Niestety prędkości uderzeń są w granicy niecałych 31 km/h. No cóż…
Czy warto wierzyć testom Sharp?
To właśnie dlatego tanie kaski dobrze go znoszą. Niestety myli się tan kto uważa że przy większych prędkościach wyniki testów wszystkich kasków będą gorsze. Producenci kasków (zwłaszcza tych z kompozytów) mogą „zaprogramować” wytrzymałość swoich skorup. I może się okazać że przy większych prędkościach będą one bardziej bezpieczne. Niestety nikt nie podaje tych wartości. Konsumenci musza dokonywać wyborów albo na podstawie testów ze śmiesznymi prędkościami albo są zmuszeni zaufać producentom kasków z górnej półki których poligon doświadczalny (chociażby ze sportu) pozwala zachowywać zawodników w zdrowiu nawet przy konkretnych dzwonach.
Bardzo ubolewamy nad tym że nikt nie pokusił się o podanie granicznych wyników prędkości uderzeń które jeszcze nie przekraczają krytycznych wartości uszkodzenia głowy. Przecież w każdym laboratorium badającym wytrzymałość kasków jest możliwość uderzenia z większą prędkością. Czekamy na pierwszego kto pokusi się o pokazanie gdzie jest granica wytrzymałości kasku.
Niestety, w tym przypadku nie ma dobrych rozwiązań. Świat jest podzielony na tych którzy wierzą w gwiazdki, tych którzy ufają marketingowi i tych którzy stawiają na fizykę. My stawiamy na kompozyty.
tekst: Motosapiens.pl