Nie ma wątpliwości, że segment motocykli turystycznych to obecnie jeden z najmocniejszych filarów rynku motocyklowego, ale także jeden z najbardziej zróżnicowanych. Podróżować na motocyklu można na wiele sposobów, a więc i motocykli turystycznych jest wiele rodzajów. – od szosowych potworów, po terenowe czołgi. Przygotujcie się zatem na podróż po najciekawszych modelach sezonu 2019.
Na skróty:
Moto Guzzi V85TT
Jednym ze słów, których unika się przy opisach Moto Guzzi jest nowoczesność. To jedna z najbardziej konserwatywnych marek, która swoje konstrukcje zmienia raz na kilka dekad. Mimo to, udało im się wnieść spory powiew świeżości do rynku motocykli turystycznych. Choć paradoksalnie ta świeżość przesiąknięta jest zapachem naftaliny.V85TT to turystyczna adaptacja klasycznego stylu Moto Guzzi. Turystyczne enduro, które ma wszystkie cechy prawdziwego obieżyświata, ale jednocześnie ślinią się do niego wszyscy fani retro motocykli i customowi hipsterzy – tego jeszcze nie grali. W ramie oczywiście dwucylindrowy widlak, umieszczony wzdłużnie o niepowtarzalnym klimacie, czyli wizytówka Gutków.
KTM 790 Adventure
Wystarczył jeden film promocyjny, żeby cały motocyklowy świat od razu podjarał się tym motocyklem. Dwaj testerzy jadący permanentnie na odcince po terenie, który raczej pasowałby do lekkich enduraków z serii EXC, a nie do Adventure’a działały na wyobraźnie.
Reklama nie kłamała. 790 Adventure jest niesamowicie dzielny w terenie, a przy tym jest wygodnym turystykiem. 95 KM na papierze mogą nie powalać, ale w praktyce miażdżą jeźdźca na maksa. Choć designerzy mieli niezrozumiałą wizję i jest prawdopodobnie najbardziej pokracznym aktualnie sprzedawanym turystykiem, ale można mu to wybaczyć. Nie ma drugiego tak sprawnego terenowo turystyka na rynku. No, może Yamaha Tenere 700 może się z nim równać.
Yamaha Tenere 700
Sprzęt, na który wszyscy czekali z niecierpliwością w szczególności fani dalekich wypraw po rejonach nietkniętych cywilizacją. Zapowiadany od ponad 3 lat, rozdmuchiwany marketingowo – w końcu wylądował w salonach i u klientów.
Co prawda można narzekać, że na Tenere czekaliśmy za długo, że ma parę niedoróbek itp. itd.. Nie można jednak zapomnieć, że brakowało na rynku takiego jednośladu – bez skomplikowanej elektroniki (nie ma nawet kontroli trakcji), stosunkowo lekkiego i dynamicznego, uniwersalnego, dzielnego terenowo i przystępnego cenowo. To prawdziwy motocykl wyprawowy z krwi i kości, ale co najważniejsze w pełni zasługuje na nazwę Tenere!
BMW z bokserami 1250
R1250 GS, RT, R i RS co prawda mieliśmy okazję oglądać już pod koniec 2018 roku, ale do salonów trafiły w 2019, więc uznajmy je za tegoroczne modele. Może być? A zresztą, ten ranking wydawałby się nieco niepełny bez tych sprzętów.
W BMW wiedzą jak robić dobre turystyki, a w najnowszych modelach wysoko podnieśli poprzeczkę. W końcu boksery nie dają poczucia jazdy autobusem – są dynamiczne, zadziorne i dają dużo radości z jazdy, ale przy tym nie straciły swojej elastyczności i kultury pracy. Motocykl, to jednak nie tylko silnik – ważne jest jeszcze zawieszenie, rama, hamulce, ergonomia, prowadzenie, styl i komfort podróży. Z tym, żaden nie ma problemu, jednak każdy z modeli faworyzuje inne cechy. GS jest oczywiście wygodny i uniwersalny, RT niesamowicie komfortowy i pakowny, RS to propozycja idealna dla sportowej turystyki, a R to po prostu naked, który po założeniu deflektora czy szyby jest dobry właściwie w każdym użytku poza terenowym.
KTM 1290 SuperDuke GT
Motocykl odpowiadający na pytanie „jak przebiec maraton sprintem”. Tak właściwie to 1290 SuperDuke R, ale ubrany w owiewkę i kufry i z nieco zmienioną pozycją. Nie mówimy, że to motocykl do komfortowych podróży dookoła świata – nie zapominajmy o jego sportowym rodowodzie.
Zdecydowanie będzie to jednak jedna z najbardziej emocjonujących podróży. Może i pomyślicie, że jest nieco bez sensu i będziecie mieli sporo racji. No bo komu potrzebnych jest 160 KM do podróżowania? Niby nikomu, ale w motocyklach nie chodzi o to, żeby zawsze były rozsądne. Poza niesamowitymi osiągami i podwoziem, nuda. Zaawansowane systemy wspomagania jazdy i powściągliwa stylistyka…
Kawasaki Versys 1000
Duży Versys jako jedyny w klasie maratońskiej korzysta z czterocylindrowego pieca (poza BMW S1000XR, ale to inna liga), jednak odnosimy wrażenie, że przez jakiś czas o tym modelu było bardzo cicho. Mamy jednak nadzieję, że to się zmieni wraz z aktualnym, nowym modelem.
Świeża stylistyka, bogate wyposażenie, no i komfort jazdy, który podnosi wyżej wspomniany piec. Kawasaki całkowicie już zerwało z koncepcją turystycznego enduro i wypadałoby Versysa nazywać sportowo – turystycznym. Siedemnastocalowe koła, typowo szosowe zawieszenie – w opcji także pół-aktywne i udogodnienia turystyczne jakie daje system multimedialny zdają się to tylko potwierdzać. Niby „na papierze” nowy Versys nie wyróżnia się właściwie niczym, ale jakoś darzymy sympatią ten motocykl.
Ducati Multistrada 950S i 1260 Enduro
Piszemy zbiorowo, bo z tymi motocyklami związana jest anegdotka. Gdy dorwaliśmy nową 950-tke, szybko stwierdziliśmy, że duża Multistrada straciła rację bytu. Mały model jest mniej narwany, przyjemniejszy do jazdy, znacznie tańszy, a wyposażony podobnie i dający równie dużo emocji.
Potem wskoczyliśmy na nową Multistradę 1260 Enduro i zgłupieliśmy. Okazało się, że to motocykl, który znowu pochłonął nas bez reszty. Jest wściekle szybki – każde odwinięcie manetki wali Cię po twarzy, a ty ledwo łapiąc oddech wycedzasz „Kocham Cię”. Serio, związek z dużą Multi to sadomasochistyczna relacja – wiesz, że możesz sobie zaraz zrobić krzywdę, ale o dziwo podoba Ci się to. Tylko jest znacznie wygodniej. 1260 jest bowiem nie tylko szybka – na prostych i na zakrętach, ale także niesamowicie wygodna. Ducati – ten przepis na turystyki jest wspaniale nierozsądny – tak trzymajcie.
Honda CRF450L
Dziwi was obecność tego motocykla, prawda? Na początku też nigdy byśmy nie wpadli na pomysł, żeby nazwać go turystykiem, ale… pojechaliśmy nim w rajdzie Enduro Rally 24 i okazało się, że to pełnokrwisty turystyczny dual sport – oczywiście do turystyki głównie terenowej.
Co prawda z bagażem trzeba kombinować lub montować torby zaprojektowane pod takie motocykle, ale to przecież nie koniec świata. Ważniejsze są inne aspekty – miejsca masz od groma w porównaniu do innych motocykli tego typu, wibracje nieszczególnie uporczywe, a umiarkowana moc, przez wielu postrzegana jako wadę, okazuje się być zaletą – jest wystarczająca żeby wyjechać niemalże wszędzie i możesz to robić cały dzień – nie szarpie, nie rzuca, nie wyrywa Ci się spod zadka – masz pełną kontrolę nad sytuację. No szosie prowadzi się poprawnie i maksymalnie wyciąga ok. 130 km/h. Jedyne wady to nieco za mały zbiornik paliwa – przydałoby się chociaż z 11 L, no i cena – ponad 45 tys. zł to jakiś absurd. Hondaaaaaa! Co wyście myśleli!? Poza tym, cudo!