Od węgierskiego Nagyhalasz, przez Mureck, Terrenazno, francuskie Lamothe-Landerron po chorwackie Gorican – 72 zawodników walczyło o siedem przepustek uprawniających do walki o tytuł najlepszego zawodnika w Europie. Po Challenge’u zostało ich piętnastu. Piątka sprzed roku, siódemka z kwalifikacji i trzech, którzy od organizatorów otrzymali „dzikie karty”.
Na skróty:
Od węgierskiego Nagyhalasz, przez Mureck, Terrenazno, francuskie Lamothe-Landerron po chorwackie Gorican – 72 zawodników walczyło o siedem przepustek uprawniających do walki o tytuł najlepszego zawodnika w Europie. Po Challenge’u zostało ich piętnastu. Piątka sprzed roku, siódemka z kwalifikacji i trzech, którzy od organizatorów otrzymali „dzikie karty”.
Walka do ostatnich metrów
Główna „karta walk” rozpoczęła się w Toruniu. Na Motoarenie, kibice byli świadkami wszystkiego, co w żużlu może się wydarzyć. Od potężnych karamboli przez spektakularne akcje na torze. Toruńskie zawody zapewniły także emocje na następne rundy, dzięki wyrównanym wynikom czołowych zawodników. Spośród „stałej” stawki zawodników najlepiej wypadł srebrny medalista sprzed roku – Vaclav Milik, który uzbierał 12 punktów. Tuż za nim, z jednym „oczkiem” mniej, znalazł się obecny lider cyklu – Andzejs Lebedevs. Z występu na Motoarenie, nie mógł być zadowolony Duńczyk, Leon Madsen. Piąty zawodnik SEC 2016 zajął odległe, trzynaste miejsce i już od początku cyklu postawił się w trudnej sytuacji. Dobrze wypadli debiutanci. Mateusz Szczepaniak pokazał, że jego awans do cyklu SEC nie był przypadkowy, a dziewięć punktów pozwalało myśleć o kolejnych rundach z optymizmem. Jeszcze lepiej wypadł Andreas Jonsson. Szwed, który startuje w tegorocznych zmagaiach o tytuł mistrza Europy dzięki „dzikiej karcie”, popisywał się skutecznymi szarżami, a swoje konto punktowe zasilił o dziesięć „oczek”.
Walka o najwyższe miejsca
Druga runda tegorocznych zmagań odbyła się w Güstrow. Niemiecki owal zapewnia emocje, a zgromadzeni kibice zawsze są świadkami wielu mijanek. Nie inaczej było i tym razem. W Niemczech, jako lider pojawił się Milik, jednak po 22 wyścigach jego pozycja uległa zmianie. Świetne zawody zaliczył pechowiec z Torunia – Artem Laguta. Rosjanin zdobył 15 punktów, w finale pokonując Andzejsa Lebedevsa, który popełnił błąd i spadł na drugą lokatę. Dzięki kolejnemu udanemu występowi, Łotysz został samodzielnym liderem klasyfikacji przejściowej cyklu. Do „czołówki” dołączył brązowy medalista SEC 2016, Krzysztof Kasprzak. „KK” „zbierał” punkt po punkcie, i z 11 „oczkami” uplasował się na trzecim miejscu. Nieco dalej sklasyfikowany został Andreas Jonsson. Szwed, w Güstrow zajął dziewiąte miejsce i wydawało się, że w SEC 2017, nie odegra już pierwszoplanowej roli. Niemcy to także kolejny dobry występ Mateusza Szczepaniaka, który dotarł do wyścigu barażowego, a także niespodziewanie udane zawody w wykonaniu Andreyia Kudryashova, który zdobył dziewięć punktów.
Runda w Hallstavik była kolejną dawką emocji. Opady deszczu sprawiły, że na torze pojawił się sprzęt, który diametralnie zmienił nawierzchnię, z którą zawodnicy zdążyli się zapoznać na treningu.
W Szwecji najlepiej wypadł reprezentant gospodarzy – Andreas Jonsson. Wydawało
się, że po Güstrow, Szwed nie będzie liczył się w walce o najwyższe cele, a dzięki 14 punktom i słabszemu występowi Artem Laguty, „AJ” awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu. Na czele nie nastąpiły żadne zmiany, pomimo zwycięstwa Vaclava Milika. Zarówno Czech, jak i Łotysz, zdobyli po 13 „oczek” i w statystykach wciąż dzielą ich cztery punkty.
Walka o złoto
Hallstavik to także popis dwóch pozostałych Szwedów. Świetnie wypadł jadący z „dziką kartą” Jacob Thorssel, który awansował do finału, a nie gorzej zaprezentował się rezerwowy, Pontus Aspgren, który zastąpił Adriana Miedzińskiego, który z zawodów wycofał się po porannym treningu. Zdecydowanie słabiej wypadł Polak, Mateusz Szczepaniak, przez co jego szanse na pierwszą „piątkę”, która daje awans
do przyszłorocznego cyklu, nieco osłabły.
Finałowa runda, która odbędzie się w Lublinie zapowiada się niezwykle emocjonująco z wielu względów – walka o złoto, walka o brąz oraz polska batalia o piąte miejsce są tymi elementami, na które wielu kibiców już teraz zaciera ręce. Jednak jeśli dogłębniej spojrzymy w klasyfikację przejściową, zauważymy, że aż dziewięciu zawodników walczy „o coś”. Nawet znajdujący się na dziewiątej lokacie, Kacper Gomólski, w wypadku świetnej jazdy oraz błędów rywali, wciąż ma teoretyczne szanse na utrzymanie się w cyklu SEC. Do walki o złoto gotowi są już Andzejs Lebedevs oraz Vaclav Milik. Z jednej strony Łotysz ma już cztery punkty przewagi nad Czechem i aż sześć nad znajdującymi się na trzecim miejscu Andreasem Jonssonem i Artemem Lagutą, a z drugiej strony, przy dobrym „układzie”, to właśnie Rosjanin lub Szwed może zostać nowym Indywidualnym Mistrzem Europy. Sześć punktów starty do podium ma obrońca brązowego medalu, Krzysztof Kasprzak.