fbpx

Hard Enduro to ciężki sport. Już sama jego idea wydaje się szalona. No bo jak inaczej nazwać dyscyplinę, w której chodzi o to, żeby było jak najciężej, a najlepiej, żeby wyzwanie – czyli ukończenie wyścigu, graniczyło z niemożliwym.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wielbicieli takiego „wpierniczu” na motocyklach nie brakuje i z każdym kolejnym rokiem robi się coraz więcej! Świadczą o tym wyprzedawane w mgnieniu oka pakiety startowe na najtrudniejsze zawody Hard Enduro oraz oblężenie imprez już w trakcie ich trwania.

Oskar Kaczmarczyk Getzen Rodeo 2019

Nie tylko Erzberg i Romaniacs

Każdy kto słyszał termin Hard Enduro kojarzy takie nazwy jak Erzbergrodeo Red Bull Hare Scramble, czy Red Bull Romaniacs. Można śmiało powiedzieć, że są synonimami motocyklowego piekła. Obie uchodzą za legendarne i obie wyznaczają poprzeczkę organizatorom na całym świecie. Erzbergrodeo to hardkorowy,  czterogodzinny wyścig w formie sprintu z dna kopalni na jej szczyt. Romaniacs to 4-dniowy wycieńczający rajd po zdradliwych rumuńskich Karpatach. Nie brakuje jednak innych niesamowitych imprez, które poziomem trudności czasami nawet biją flagowe przystanki Hard Enduro.

Oskar Kaczmarczyk Getzen Rodeo 2019

GetzenRodeo – niemieckie piekło Hard Enduro

Nie będę tutaj jednak mówić o naszym Red Bull 111 Megawatt, bo tam nie aspekt techniczny, a wydolnościowy i wszechstronność jest kluczowy. Za to chciałbym lepiej przybliżyć GetzenRodeo, które w tym roku było bezapelacyjnie najlepszym przystankiem serii World Enduro Super Series i wymarzonym finałem mistrzostw. Relacjonowałem wam już wydarzenia z wyścigu głównego GetzenRodeo 2019, a teraz chciałbym, żebyście zobaczyli niemieckie Hard Enduro oczami dwóch Polaków : Oskara Kaczmarczyka i Tadka Błażusiaka!

GetzenRodeo 2019 onboard Oskara Kaczmarczyka!

Podwójny hardkor

GetzenRodeo jest trudny nie tylko przez piekielną trasę finałowego wyścigu. Również format i intensywność dają mocno w kość na tej imprezie. Po piątkowych treningach, najlepszych zawodników czekają dwa ostre wyścigi. Poranny- kwalifikacyjny, z którego po półtorej godzinnym wyścigu, najszybszych 20 zawodników awansuje do ścisłego finału, z którego wyłoniony zostaje zwycięzca. Wyścig główny w drugą stronę trasy z finałowym Red Bull X-Loop okazał się w tym roku piekielnie trudny i wycieńczający. Głównie ze względu na pogodę, która zamieniła techniczną, trialową trasę w prawdziwe lodowisko na ogromnych głazach i pionowych skalnych podjazdach pokrytych dodatkowo warstwami liści. Dodatkowo tempo, które narzucili liderzy nie pozwalało nawet na chwilę odetchnąć i na mecie 80-minutowego wyścigu z dodatkowym okrążeniem zameldowali się tylko trzej zawodnicy, a tacy kozacy, jak Jonny Walker, Graham Jarvis, czy Billy Bolt zostali zdublowani.

Oskar Kaczmarczyk Getzen Rodeo 2019

Polacy lubią jak jest Hard

Okazuje się jednak, że w takich warunkach i na takich trasach, Polacy czują się bardzo dobrze. Zarówno Oskar Kaczmarczyk, jak i Taddy Błażusiak wykorzystali swoje góralskie charaktery na trasie. Oskar co prawda nie zakwalifikował się do finału, ale 30. miejsce w debiucie na GetzenRodeo to świetny wynik i apetyczny prognostyk na kolejne edycje. Z kolei Taddy świetnie jechał w porannym GetzenRace, w wygraniu którego przeszkodziło tylko spalone sprzęgło, a także w wyścigu głównym – GetzenChamp.

Szalony OnBoard Tadka Błażusiaka GetzenRodeo 2019

Taddy wiedział, że zwycięstwo w finale da mu awans na drugie miejsce w generalce WESS i potężnego kopa motywacyjnego przed Mistrzostwami Świata SuperEnduro 2019. Tego dnia doskonale na technicznej trasie czuł się Manuel Lettenbichler, któremu Taddy Błażusiak jako jedyny w stawce postanowił rzucić wyzwanie. Gdy pod koniec wyścigu zaczęło się wkradać zmęczenie, Tadek pokazał swoją spartańską kondycję i zaatakował. Kto wie, jak potoczyłby się wyścig, gdyby nie awaria jego KTM? Tego już się nie dowiemy, ale za to w nieskończoność możemy katować jego (oraz Oskara) onboardy z GetzenRodeo i podziwiać, jak się robi rzeczy niemożliwe na motocyklu…

fot. Łukasz Kręcichwost

KOMENTARZE