fbpx

Dosłownie przed chwilką uświadomiłem sobie, że w ogóle nie zachowując parytetów, w tym dziale ani razu nie wspomniałem o kobietach. Niniejszym zaczynam proces naprawczy – przed wami Jutta Kleinschmidt.

Dla zagorzałych fanów długodystansowych rajdów terenowych jej postać jest dobrze znana, chociaż profesjonalną karierę zawodniczą Jutta zakończyła już ponad 20 lat temu. Jednak wyniki, które osiągała w motosporcie, powodują, że na trwałe wpisała się do panteonu jego wielkich gwiazd. I to w kategorii „open”, czyli bez podziału na płcie. Wydaje się, że póki co na świecie nie ma innej równie utytułowanej kobiety, która potrafiła kilkukrotnie tak skutecznie przetrzepać futerka czołowym zawodnikom. W dodatku robiła to i motocyklami, i samochodami. Przy tym nie można tych sukcesów tłumaczyć jakimś wybitnie lepszym sprzętem. Swoją wielkość udowadniała na maszynach różnych marek. Mało tego, idąc z duchem czasu, teraz ściga się pojazdami elektrycznymi i – jak zawsze – w terenie.

Byleby było ekstremalnie

Nie jestem szczególnie biegłym biografem tej zawodniczki, ale wydaje się, że od początku życia była pełną gębą „chłopczycą”. Urodziła się w Kolonii w niezbyt zamożnej rodzinie, potem przeniosła się gdzieś do górnej Bawarii, gdzie studiowała fizykę i inżynierię w Instytucie Nauk Stosowanych w Isny. Pewnie właśnie z powodów finansowych w młodości nie jeździła samochodem, tylko lekko zdezelowanym motocyklem. Co ciekawe, w bardzo młodym wieku nie interesowała się jakoś wybitnie motocyklami, a swojej kariery nie zaczynała od szkółki przy jakimkolwiek klubie. Po prostu pociągały ją zabawy ekstremalne i badanie własnych granic możliwości, a pierwszy jednoślad w życiu kupiła w wieku 18 lat. Już wtedy najbardziej fascynowały ją pełne przygód wyprawy. A o te nie było wcale trudno, bo Berchtesgaden, w którym spędziła młodość, to alpejskie miasteczko na pograniczu Niemiec i Austrii. Swój pierwszy poważny start w zawodach długodystansowych (dzisiaj powiedzielibyśmy Cross Country) zaliczyła w roku 1987, czyli zaledwie siedem lat po zdaniu egzaminu na prawo jazdy, startując w Rajdzie Faraonów. Być może z powodu pisania pracy magisterskiej o koncernie BMW właśnie tam znalazła pracę jako inżynier w dziale rozwoju. Co prawda wytrzymała w niej jedynie sześć lat, ale sentyment do bawarskich bokserów pozostał. Pracę porzuciła, aby całkowicie poświęcić się sportom motorowym. Wymagało to sporej dawki samozaparcia, bo przecież Jutta nie miała wtedy jeszcze żadnego fabrycznego wsparcia i dysponowała raczej skromnym budżetem. Jest jednak takie powiedzenie, że wiara przenosi góry, a nasza bohaterka jest tego najlepszym przykładem.

„Historia motocykli według Lecha” – sprawdź więcej artykułów z serii!

Nie tylko jeździła Volkswagenem w Dakarze, ale także uczestniczyła w procesie jego konstrukcji.

Motocykle BMW darzy szczególnym sentymentem.

Dakarowa przygoda

Już rok później postawiła sobie wyżej poprzeczkę, startując po raz pierwszy w rajdzie Paryż-Dakar na motocyklu BMW. To było w czasach, gdy impreza odbywała się jeszcze na pierwszej, oryginalnej trasie – tej, od której wzięła się kultowa nazwa. Pierwszy P-D odbył się w roku 1977 i bardzo szybko zyskał rozgłos. W roku 2001 z powodów bezpieczeństwa (toczące się w Afryce wojny) organizatorzy zmienili trasę, ale nazwa pozostała. Przy okazji musimy pamiętać, że motocykle rajdowe BMW z lat 80. to olbrzymie i monstrualnie ciężkie litrowe boksery, od których nota bene wywodzi się cała rodzina GS-ów. Można zaryzykować twierdzenie, że to między innymi dzięki osiągnięciom Jutty w Rajdzie Dakar koncernowi BMW udało się uratować dział motocykli, bo te ciężkie i nieco archaiczne maszyny zaczęły się znowu dobrze sprzedawać i do dzisiaj z powodzeniem korzystają z tej legendy. Chociaż oczywiście rola Huberta Auriola w powrocie marki na światowe szczyty nie może być tu pominięta. Ale i sama zawodniczka też jest jedną z ikon BMW i mimo upływu lat cały czas współpracuje bawarskim koncernem. Miałem zaszczyt osobiście poznać panią Kleinschmidt podczas zlotu „BMW Motorrad Days” w Garmisch-Partenkirchen i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Pomijając już fakt, że to kobieta wielce postawna (trudno się dziwić – do okiełznania GS-a potrzebne są odpowiednie warunki fizyczne), to po prostu zna się na motocyklach w stopniu profesjonalnym. Przecież w młodości sama przygotowywała sobie maszyny do startów, a później współtworzyła konstrukcje rajdowych samochodów.

Co prawda debiutując w Dakarze w roku 1988, Jutta nie ukończyła zawodów, ale zdobyte doświadczenia szybko zaczęły procentować. Kolejne starty (oczywiście także na BMW) były coraz lepsze – w roku 1992 zawodniczka zaliczyła imprezę w całości, zajmując 23. miejsce w stawce 169 zawodników. Impreza była na tyle trudna, że do mety dotarła tylko połowa zawodników. Rok później, tym razem na motocyklu KTM, wspięła się szczebel wyżej, kończąc rajd na 22. pozycji. Zdjęcia Jutty śmigającej GS-em nad wierzchołkami egipskich piramid znane są chyba każdemu entuzjaście klasycznych niemieckich bokserów.

Karierę sportową Jutta zaczynała od Rajdu Faraonów.

Jako jedyna kobieta w historii wygrała w Rajdzie Dakar.

Można motocyklem, można i autem

Jednak najbardziej spektakularne sukcesy przyszły wraz z przeniesieniem się do kategorii samochodów. W roku 1995 Kleinszmidt w swoim czterokołowym debiucie, jadąc Mitsubishi Pajero Evolution, zajęła 12. miejsce. Chwilę później „zdradziła” markę i w latach 1995-97 startowała na legendarnym Buggy Jeana-Louisa Schlessera, po raz pierwszy w karierze wygrywając w sezonie 1998 odcinek specjalny. To zwycięstwo było pierwszym takim sukcesem kobiety w historii Dakaru. Potem jednak się przeprosiła z Mitsubishi, bo producent, dostrzegając potencjał Jutty, zaproponował jej w roku 1998 stanowisko kierowcy fabrycznego teamu na przyszły sezon. To był bardzo odważny ruch, bo przecież do tej pory kobiety w sportach samochodowych praktycznie się nie liczyły. Jadąc Pajero Evolution, w sezonie 1999 stanęła po raz pierwszy na pudle Rajdu, zajmując 3. miejsce. Panuje opinia, że wiedza inżynierska i doświadczenie rajdowe Jutty odgrywały kluczową rolę w rozwoju konstrukcji Pajero Evolution.

Ukoronowaniem jej kariery było zwycięstwo w Rajdzie Dakar w sezonie 2001 w klasyfikacji generalnej. Stało się to odrobinę w atmosferze skandalu, bo o wynikach zadecydowała komisja, która prowadzącemu w klasyfikacji Jean-Louisowi Schlesserowi dołożyła do czasu karną godzinę. Zresztą nie tylko jemu, co w zasadzie wywróciło klasyfikację w czołówce. A przy okazji w tym czasie w kategorii motocykli startował nasz najbardziej doświadczony zespół – Jacek Czachor i Marek Dąbrowski. Zrobiła to (póki co) jako jedyna kobieta na świecie. W kolejnych latach jeszcze dwa razy stawała na podium rajdu – raz w Mitsubishi (2. miejsce), raz w VW Tuaregu (3. miejsce). Co ciekawe, jej doświadczenie zostało wykorzystane przez konstruktorów Volkswagena przy tworzeniu wyczynowej wersji Race Touarega II, którym startowała w sezonie 2005 z Fabrizzią Ponos jako pilotką. Raz nawet ta utytułowana ikona motosportu uczestniczyła w zawodach na terenie Polski. W roku 2015 wystartowała w długodystansowym wyścigu GORM 24h Central Europe Race na torze w Olszynie nieopodal Lubania. 

Wyniki Jutty w motorsporcie powodują, że na stałe wpisała się do panteonu jego wielkich gwiazd. I to w kategorii „open”, czyli bez podziału na płcie.

Do utrzymania w ryzach tak potężnego motocykla potrzeba dużej siły fizycznej.

W Mitshubishi Pajero Evolution Jutta święciła swoje największe rajdowe sukcesy.

Swoimi wyczynami Jutta udowodniła, że kobiety mogą na równi rywalizować z mężczyznami nawet w tak wymagających i wyczerpujących fizycznie sportach. Z drugiej strony warto zauważyć, że w takiej rywalizacji była raczej ewenementem, bo chyba jako jedyna przedstawicielka swojej płci odnosiła tak spektakularne sukcesy w rajdach terenowych.

Gdy „Dakary” przeniosły się do Ameryki Południowej, przestała w nich startować, ale cały czas bierze czynny udział w rajdach długodystansowych, a jednocześnie mocno angażuje się w projekty dotyczące promocji młodych zawodniczek w sporcie motorowym. W sezonach 2021 i 2022 startowała w cyklu wyścigów Extreme E – formule przeznaczonej dla elektrycznych SUVów. Pełni także funkcję przewodniczącej komisji rajdów terenowych w FIA. Myślicie, że to jedyne jej aktywności? W roku 2004 wzięła udział w rowerowym rajdzie „Race Across America”, w którym przejechała ponad 5000 km w ciągu ośmiu dni. Chwilę potem zrobiła licencję pilota śmigłowców, bo – jak sama o sobie mówi – „ekstremalność to moja pasja”. Wszystko więc wskazuje na to, że Jutta Kleinschmidt nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w swojej motoryzacyjnej biografii, a kto wie, może do głowy przyjdą jej jeszcze ekstremalne wyczyny w zupełnie innych obszarach.

Zdjęcia: Volkswagen, Red Bull, BMW

KOMENTARZE