W internecie codziennie przewija się masa projektów, w których niedociągnięcia budowniczych są sprytnie korygowane sesją zdjęciową i obróbką komputerową. Na szczęście są wyjątki, takie jak Titan Motorcycles, gdzie motocykl robi równie piorunujące wrażenie, co sceneria, stanowiąca tło na zdjęciach.
Na skróty:
Przebudowywanie starych motocykli nie należy do najprostszych zajęć. Moim zdaniem jest nawet trudniejsze od projektowania od zera, bo sam pomysł to jedno, a ograniczenia, wynikające z konstrukcji i użytych materiałów, to drugie.
Pięknego trudne początki
Tom Possod i Michael Siebenhofer z warsztatu Titan Motorcycles, mieszczącego się w malowniczej miejscowości Graz w Austrii, od chwili założenia firmy mówią, że są najszczęśliwszymi ludźmi na Ziemi. Co prawda ich praca jest brudna, pochłania całą wyobraźnię i siłę fizyczną, ale jest bardzo satysfakcjonująca.
W końcu któż by nie chciał dawać drugiego życia leciwym sprzętom, przebudowując je i poprawiając ich osiągi? Niestety, nawet w najlepszej pracy świata przychodzi taki czas, kiedy trzeba zmierzyć się z zawodnikiem wagi ciężkiej, ale o tym za chwilę.
Amerykański sen
O co chodzi z maszynami w stylu bobber? Ich historia rozpoczęła się jeszcze w latach czterdziestych ubiegłego wieku, kiedy amerykańscy weterani wojny i miłośnicy jednośladów zauważyli, że motocykle europejskie są odchudzone ze wszystkich zbędnych elementów, co znacząco wpływało na ich osiągi i prowadzenie. Zwaliste cruisery marki Harley-Davidson odbiegały wtedy od konkurencji ze Starego Kontynentu. Ubocznym efektem usuwania zbędnych elementów był niepowtarzalny wygląd, który do dziś zachęca tysiące motocyklistów, by przerabiali swoje jednoślady.
Wypracowany przez lata kanon bobberów jest stosunkowo prosty to zrozumienia. Przede wszystkim taki typ motocykla buduje się na fabrycznej ramie, goląc ją do niezbędnego minimum z części, niemających wpływu na prowadzenie. Kolejny krok to usunięcie przedniego i skrócenie tylnego błotnika, montaż jednoosobowego siedziska, mniejszego zbiornika paliwa, skromnego reflektora, podniesienie kierownicy i przebudowa układu wydechowego. Brzmi całkiem prosto!
Bawarka z amerykańską duszą
Ze względu na historię, bobbery najczęściej buduje się na motocyklach z USA. Klient austriackiego warsztatu Titan Motorcycles zażyczył sobie jednak dość nietypowego połączenia, bowiem zlecił zbudowanie bobbera na możliwie najstarszym motocyklu BMW ze sztywną ramą, ale również z unowocześnieniami typu zapłon elektroniczny.
Tom i Michael spędzili wiele tygodni na badaniu rozstawów osi, obciążeń i kątów główki ramy, by finalnie wybrać R75 – najsłynniejszy motocykl wojskowy produkowany przez BMW.
Szukając odpowiedniego egzemplarza, trafili do człowieka o nazwisku Zink – specjalisty od starych „bawarek”. Opowiedzieli mu o swoim projekcie, a ten – po kilku piwach – odwiódł ich od pierwotnego pomysłu, bo rama R75, wykonana ze stali niskiej jakości, mogłaby nie udźwignąć planowanych zmian. Wspólnie zdecydowali, że bawarski bobber powstanie na ramie BMW R50/3 z 1956 roku.
Czysto, czyściej, idealnie!
Rama została od razu oczyszczona ze zbędnych elementów, a tylne zawieszenie trafiło na śmietnik. Bo jeśli bobber, to tylko ze sztywnym tyłem. Oczywiście wiązało się to z przerobieniem wału kardana.
Silnik i skrzynia biegów zostały zapożyczone z nowszego BMW R 75/7. By motocykl miał nieco więcej wigoru, jego serce usprawniono zestawem big bore, zwiększającym pojemność z 745 do 1070 ccm. W efekcie podniosło to moc do 70 koni mechanicznych. Odpowiednie wrażenia dźwiękowe gwarantuje układ wydechowy z końcówkami typu „fishtails”.
Przeróbek nie ma końca!
Przednie zawieszenie zostało zastąpione zestawem AME Choppers, a przepiękne osłony wykonali austriaccy specjaliści od stali – firma Blechmann. Ich tworzenie trwało ponad 70 godzin, ale dla takiego efektu końcowego warto było poświęcić tyle czasu.
Koła to też majstersztyk. Udało się połączyć oryginalne piasty z nowoczesnymi, 18-calowymi felgami. Klasyczne opony to znany model AVON Road Runner MKII.
To, co najpiękniejsze
Na osobny akapit zasługuje 17-litrowy zbiornik paliwa, wykonany ręcznie przez Toma i Michaela. Jego łezkowy kształt, aluminiowe panele, skórzane wstawki i jasnobłękitne brzegi doskonale podkreślają przywiązanie budownicznych do najmniejszych detali. Pojedyncze siedzisko przeszyte błękitną nicią pochodzi z greckiej firmy Autostop, pracującej na co dzień dla takich marek jak Ford, Chrysler i Toyota.
W motocyklu wykorzystano oczywiście gadżety topowych producentów. Zegar wbudowany w lampę Daytona to Motogadget Motoscope, minimalistyczne przełączniki również pochodzą od tego producenta. Przednie kierunkowskazy zamontowane na końcówkach kierownicy LSL to Sguardo włoskiej Rizomy. Tej firmy jest też tylne światło Club S, pełniące również funkcję stopu. Cała instalacja elektryczna została oparta na module Motogadget m.unit, natomiast układ zapłonowy pochodzi z oferty Silent Hektik.
Nigdy nie byłem przesadnym miłośnikiem starych, niemieckich motocykli. Bobbery, niezależnie od bazy, też nie przyspieszały mi tętna. Odkąd zobaczyłem BMW R50/3 przerobione przez Titan Motorcycles, wszystko się zmieniło. Mówi się, że małe jest piękne. Moim zdaniem – minimalistyczne jest najpiękniejsze!