Rosyjski klub Nocne Wilki budzi w środowisku motocyklowym spore kontrowersje. Szczególnie od momentu, gdy polskie władze nie chciały wpuścić ich rajdu na nasze terytorium.
Gdy dostałem propozycję pojechania do Moskwy i przeprowadzenia wywiadu z Prezydentem Nocnych Wilków, nie wahałem się. Nadarzyła się bowiem okazja, aby osobiście zweryfikować krążące po internecie sensacje na temat klubu. Rozmowa ma za zadanie przybliżenie czytelnikom punktu widzenia Wilków na kilka kontrowersyjnych tematów. Co nie oznacza, że podzielam te poglądy.
Aleksandr Zołdastanow „Chirurg”: Było to na początku lat 80. Było nas wtedy niewielu, ale obecnie klub liczy ponad 6000 członków i mamy oddziały rozrzucone praktycznie po całej Rosji. Są też oddziały zagraniczne klubu, rozsiane w różnych częściach Europy. A dzisiaj właśnie „barwy” dostaje klub z Polski, więc rodzina się powiększa.
A.Z.: Pewnie tak samo jak członkiem każdego innego klubu. Przede wszystkim trzeba mieć jakiś godny motocykl. Po drugie – trzeba być jednomyślnym z naszym klubem i mieć podobny pogląd na świat. Po trzecie – trzeba mocno czuć „braterstwo”, być zdeterminowanym i mieć bardzo silną motywację. Kandydatowi przyglądamy się tak długo, aż uznamy, że może nosić nasze barwy. Czasem to jest rok, czasem znacznie dłużej.
A.Z.: Do klubu nie mogą należeć kobiety, ale mają swój odpowiednik „Nocne Walkirie”. Homoseksualizm wyklucza z naszego grona. Nie tolerujemy także ortodoksyjnych sekt religijnych – oficjalnie wspiera nas rosyjska cerkiew prawosławna. Ale są przecież wyznawcy innych religii, jak nasi bracia z Czeczenii – muzułmanie, czy katolicy. Poza tym – każdy kto ma taką wolę, może zostać naszym bratem.
A.Z.: „Jołkę” organizujemy na terenie klubu już po raz dziesiąty i zawsze cieszy się ogromną popularnością. Kiedy to możliwe, udzielamy się społecznie, żeby pokazać, iż motocykliści są zawsze z rosyjskim narodem i nie jesteśmy tak straszni, jak przedstawiają nas w niektórych mediach. Sam wiedziałeś: na przedstawieniu były tłumy dzieci z rodzicami, wszyscy świetnie się bawili. Między naszym klubem a rosyjskim społeczeństwem jest ogromna, pozytywna wieź.
A.Z.: Przyjechałeś akurat w dzień po śmierci Wiktora Węgrzyna – komandora rajdu, z którym łączyła nas motocyklowa przyjaźń. Politycznie mogliśmy się spierać, ale Rajd Katyński wspieraliśmy w miarę naszych możliwości: pomoc przy uzyskaniu wiz, asekuracja w trasie, czasami praca w charakterze przewodników. Dla nas przede wszystkim liczy się braterstwo motocyklistów, a dopiero w drugiej kolejności są poglądy polityczne.
A.Z.: Ze smutkiem i zażenowaniem. Przede wszystkim chciałbym podziękować Wiktorowi, jego ludziom i zwykłym motocyklistom za pomoc i wsparcie w tym trudnym momencie. To jest dla nas bardzo istotne. Zdaję sobie sprawę, że to politycy przy pomocy mediów robili wszystko, żeby zohydzić naszą inicjatywę i przedstawić w fałszywym świetle. Media pisały bzdury, były też prowokacje, a nasi motocykliści chcieli po prostu przejechać szlakiem wojennym swoich dziadów i uczcić pamięć poległych. Czy jest w tym coś złego? Nigdzie na świecie przecież nie jest zabronione kochać swój kraj i pielęgnować pamięć przodków.
A.Z.: Członkowie Nocnych Wilków mają różne profesje. Są wśród nas także żołnierze, policjanci i nie wstydzą się nosić naszych barw, a ja żadnemu z braci nie mam prawa zabronić ich używania. Oficjalnie jako klub nie uczestniczymy ani nie uczestniczyliśmy w żadnych operacjach militarnych ani na Krymie, ani w Donbasie czy Czeczenii. Mamy jednak bardzo silne poczucie patriotyzmu i wszędzie tam, gdzie uważamy, że nasza ojczyzna tego wymaga, staramy się jej służyć najlepiej, jak umiemy. Nie jesteśmy też, jak często się nas przedstawia, gwardią przyboczną Prezydenta Putina. Prezydent lubi motocykle, interesuje się nimi, my w pełni zgadzamy się z jego linią polityczną, mamy niemal identyczne poglądy na większość spraw i dlatego się dobrze dogadujemy.
A.Z.: Dokładnie tak! Zdecydowanie bliżej nam do narodów słowiańskich niż jakichkolwiek innych. Na przykładzie Rosji widzę, że ten rozłam (chyba mowa o rozpadzie ZSRR i hybrydowej wojnie z Ukrainą – przyp. red.) nie przyniósł nikomu niczego dobrego. Te skrajne części Rosji, które zostały odłączone, krwawią teraz jak odrąbane części jednego organizmu. My, Słowianie, genetycznie jesteśmy przecież tacy sami i powinniśmy się razem trzymać. Na przykład sytuacja na Ukrainie: moim zdaniem cały ten zamęt jest wynikiem działań amerykańskich, zmierzających do osłabienia naszego kraju, ale wierzę, że bracia Ukraińcy kiedyś przejrzą na oczy i znowu będziemy żyć w przyjaźni i poszanowaniu.
Ale nie myśl sobie. Inne narody też bardzo poważam i szanuję, szczególnie Niemców za ich zdolności organizacyjne.
A.Z.: Najchętniej dosiadam V-Maksa, ale mam też inne motocykle. W Sewastopolu (stamtąd pochodzę) mam Hondę X4, którą też bardzo cenię i customa zbudowanego na bazie Harleya. Mam też oczywiście K750 z koszem – prawdziwy Nocny Wilk musi takim jeździć.
A.Z.: Tak, byłem kiedyś z moimi braćmi na zlocie w Braniewie i czułem się tam bardzo dobrze. Jak już wcześniej mówiłem – Słowianie zawsze się dogadają, a motocykliści w szczególności.
A.Z.: Tak! Chciałbym, żeby było jak najwięcej zrozumienia i braterstwa między naszymi narodami. Serdecznie zapraszam wszystkich motocyklistów do Moskwy. Dajcie tylko znać, kto i kiedy chciałby przyjechać, a pomożemy we wszystkim i ugościmy po królewsku. Zapraszam również na nasz letni zlot „Bikeshow” do Sewastopola. To naprawdę ogromna impreza – ponad 300 tysięcy maszyn. Gwarantujemy pełne bezpieczeństwo, szacunek i wspaniałą zabawę.
Na koniec chciałbym moralnie wesprzeć i podtrzymać na duchu Mateusza Piskorskiego* – lidera partii Zmiana, który jest bezprawnie przetrzymywany w więzieniu. Dla Nocnych Wilków jest on bohaterem.
*polityk, dziennikarz, poseł na sejm V kadencji. W maju ub.r. aresztowany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz rosyjskiego wywiadu cywilnego