Zarówno Laguta, jak i Jonsson, w tegorocznym cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy znaleźli się dzięki stałym „dzikim kartom”. Po Rosjaninie należało spodziewać się wysokich zdobyczy punktowych. Trudno było przewidzieć natomiast, jak zaprezentuje się Szwed, jednak już podczas pierwszej rundy SEC w Toruniu, Jonsson udowodnił, że decyzja o przyznaniu mu „dzikusa” była słuszna. Na Motoarenie, reprezentant Szwecji […]
Zarówno Laguta, jak i Jonsson, w tegorocznym cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy znaleźli się dzięki stałym „dzikim kartom”. Po Rosjaninie należało spodziewać się wysokich zdobyczy punktowych. Trudno było przewidzieć natomiast, jak zaprezentuje się Szwed, jednak już podczas pierwszej rundy SEC w Toruniu, Jonsson udowodnił, że decyzja o przyznaniu mu „dzikusa” była słuszna. Na Motoarenie, reprezentant Szwecji zdobył 10 punktów, będąc jednym z najbardziej widowiskowo jeżdżących zawodników. W Güstrow, pomimo dwóch zwycięstw, Jonssonowi nie udało się awansować do wyścigu „ostatniej szansy”, a cały turniej zakończył z ośmioma „oczkami” na koncie.
Najlepszy, jak dotąd, występ przyszedł w idealnym dla Szweda momencie. Przed „swoją” publicznością w Hallstavik, „AJ” zdobył 14 punktów, dzięki czemu zajął miejsce na najniższym stopniu podium. 32 punkty zdobyte podczas trzech rund tegorocznego cyklu Indywidualnych Mistrzostw Europy, klasyfikują Szweda na trzeciej pozycji w klasyfikacji przejściowej cyklu.
Dla Artema Laguty, turniej otwierający tegoroczne zmagania o tytuł najlepszego zawodnika w Europie był jednym z najbardziej pechowych w karierze. Rosjanin był szybki, dobrze dopasowany do nawierzchni toruńskiej Motoareny, jednak dwa wykluczenia sprawiły, że młodszy z braci Lagutów nie znalazł się w wyścigu barażowym. Po nieudanym występie w Toruniu, „przyszło” premierowe zwycięstwo w historii SEC. W Güstrow, Laguta czterokrotnie dojeżdżał do mety na pierwszym miejscu, a awans do wyścigu finałowego uzyskał bezpośrednio po rundzie zasadniczej.
W wyścigu nr 22, Rosjanin wykorzystał błąd Andzejsa Lebedevsa i pewnie pomknął do mety po zwycięstwo.
W Szwecji Laguta „zaliczył” niemrawy początek zawodów. Po trzech seriach startów, miał trzy punkty na koncie, jednak dwie kolejne serie to dwa zwycięstwa i awans do wyścigu barażowego. W gonitwie nr 21, Laguta nie miał jednak większych szans i zawody zakończył na szóstej pozycji z dziewięcioma punktami na koncie. Po trzech rundach cyklu SEC 2017, Rosjanin ma tyle samo punktów co Andreas Jonsson.
Co ciekawe, pomimo wielu podobieństw obu zawodników pod względem startów w cyklu Speedway Euro Championship, zgoła odmiennie przedstawiają się ich statystyki w całym sezonie 2017. Artem Laguta ma za sobą kapitalne występy w PGE Ekstralidze. Rosjanin broniący barw zespołu MrGarden GKM-u Grudziądz, osiągnął średnią 2,236 punktu na bieg, co stawia go na trzecim miejscu
w klasyfikacji najlepszych zawodników w polskiej najwyższej klasie rozgrywkowej. Oprócz startów
w Polsce oraz w cyklu SEC, młodszy z braci Lagutów ma za sobą starty w lidze rosyjskiej, gdzie
wraz z Mega-Ładą Togliatti został złotym medalistą tamtejszych rozgrywek.
Zupełnie inaczej prezentuje się ten rok w wykonaniu Andreasa Jonssona. Szwed miał być jednym z liderów ekstraligowego Vitroszlifu CrossFitu Włókniarza Częstochowa, jednak średnia 1,175 punktu na bieg sprawiła, że Jonsson był najsłabszym obcokrajowcem zespołu spod „Jasnej Góry”. Zdecydowanie lepsze wyniki, Jonsson osiągał w rodzimej Elitserien. Wraz z Rospiggarną Hallstavik, reprezentant Szwecji dotarł do półfinałów tamtejszej ligi, a w barwach Drużynowego Mistrza Szwecji z 2016, „AJ” osiągnął średnią 1,864 punktu na bieg.
Pomimo tego, że obaj zawodnicy zajmują w tym momencie trzecie miejsce w klasyfikacji przejściowej cyklu SEC, ich strata do lidera, Andzejsa Lebedevsa wynosi sześć punktów, a do drugiego Vaclava Milika, tylko dwa „oczka”. W Lublinie możemy być świadkami wielu przetasowań, a nowego Indywidualnego Mistrza Europy poznamy najprawdopodobniej dopiero po ostatnim wyścigu.