Patryk Chmielowiec ma 24 lata i do maja 2014 roku prowadził bardzo aktywny tryb życia. W swoim życiu podejmował już wiele prac głównie jako spawacz, geodeta, ochroniarz. Na co dzień jak każdy młody chłopak uprawiał wiele sportów. Jego jednym z największych marzeń było podjęcie nauki w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Jednak to, […]
Patryk Chmielowiec ma 24 lata i do maja 2014 roku prowadził bardzo aktywny tryb życia. W swoim życiu podejmował już wiele prac głównie jako spawacz, geodeta, ochroniarz. Na co dzień jak każdy młody chłopak uprawiał wiele sportów. Jego jednym z największych marzeń było podjęcie nauki w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu. Jednak to, co w życiu kocha najbardziej to motocykle.
Patryk należy do Grupy Motocyklowej „Rybnik Raiders”. To właśnie tam poznał tak wielu przyjaciół, którzy razem z nim dzielą pasję do motocykli i tak jak on nie wyobrażają sobie życia bez dwóch kółek. Niestety to, co dla 24-latka było największą wartością w życiu, mało mu tego życia nie odebrało.
Wypadek był spowodowany niedostosowaniem prędkości do panujących warunków na drodze. W stanie krytycznym przetransportowano go śmigłowcem do szpitala w Sosnowcu. Jak każdy Patryk również niewiele pamięta z tamtego wydarzenia. Obrażenia, jakie poniósł w wyniku wypadku to: wielomiejscowe zmiażdżone kości lewego podudzia, połamaną w sześciu miejscach miednicę i kość ogonową, złamane w kilku miejscach prawie wszystkie kości nogi prawej.
Pomimo wielkiego strachu ze strony przyjaciół i rodziny czy Patryk przeżyję, udało mu się, wygrał życie. Jednak życie, które niczym nie przypomina tego sprzed wypadku. Amputowano mu lewą nogę, a ponadto porażeniu uległ też nerw strzałkowy w prawej nodze, czego efektem jest opadnięcie stopy, jej końskie ustawienie i duże zaburzenia czucia w okolicy unerwianej przez ten nerw: od braku czucia do przeczulicy.
Patryk jak każdy motocyklista nie poddaje się, jak sam twierdzi – po długim okresie leczenia podjąłem rehabilitację, aby w jak największym stopniu móc zminimalizować skutki doznanego urazu. Mimo tego, że nie mam jednej nogi, nie chcę rezygnować ze swoich planów i ambicji. Chciałbym żyć pełnią życia. Chcę pracować, uprawiać sporty, jeździć po świecie. Chciałbym jeszcze kiedyś zjechać na snowboardzie ze stoku w Austrii, nawet wsiąść jeszcze na motor.
Ten chłopak nigdy się nie poddaje, ma wielkie marzenia, jest silny i walczy o lepsze jutro dla siebie i innych. Choć na swojej drodze spotyka wiele osób, które mu współczują, on zawsze odpowiada – gdy rano wstaję, zawsze się uśmiecham, bo nigdy w życiu już nie położę pierwszej na ziemi lewej nogi i nikt mi nie powie, że wstałem lewą nogą i jestem nie w sosie.
Do dzisiaj jest nadal powiązany ze światem motocyklowym. Jest zapraszany na rozpoczęcia, jak i zakończenia sezonów motocyklowych. Jako gość jak osoba, która opowiada o wypadku, o tym, co przeszedł w szpitalach i dalszym życiu po wypadku. Mówi otwarcie o swoim błędzie, jaki popełnił jadąc motocyklem i w pełni się przyznaję do niego.
Kalendarz, który powstał z inicjatywy Patryka i jego najbliższych ma nieść za sobą pomoc dla drugiej osoby oraz uświadomienie społeczności, że w każdej pracy, wszędzie dookoła nas są motocykliści bez względu na to, jaki zawód wykonuje. Głównym pomysłodawcą kalendarza jest Kornel Kulas. Pomogli także „Wilkowyjskie Zloty Motocyklowe”. Cały dochód ze sprzedaży kalendarzy będzie przeznaczony na zakup protezy. Pomóżmy zatem Patrykowi spełnić jego marzenia.
Przed nami Święta, a taki kalendarz z pewnością ucieszy niejednego motocyklistę.