Rękawiczki bez palców
Na skróty:
Rękawiczki bez palców
Zaczynamy absolutnym klasykiem. Jest to jeden z podstawowych elementów ubioru motocyklistów, którzy próbują wczuć się w rolę prawdziwego gangsta motocyklowego. Niestety tatusiowy brzuch i obwieszony flagami i lisią kitą „czopur” średnio im na to pozwalają. Jest jeszcze jedna absurdalna rzecz w tych rękawicach. One naprawdę są uważane za „odzież ochronną”… Jak?
Przecież nie dość, że całe palce są odsłonięte, to jeszcze w większości przypadków nie ma tam ochraniaczy, tylko cienka skóra. Polecamy, ale co najwyżej na rower, ewentualnie do nordic walkingu…
Kamizelka skórzana
Zgrany duet z rękawiczkami bez palców. Atrybut chopperowców zabłąkanych gdzieś pomiędzy westernami, a easy riderem. Dla sprostowania, nie negujemy kamizelek samych w sobie. Każdy ma swój gust i nie chcemy przesadnie narzucać wam ubioru. Te kamizelki mogą się niektórym osobom podobać, ale zostały one stworzone do noszenia na normalną kurtkę, dla ozdoby. Zdecydowanie, lepiej sobie oszczędzić zakładanie jej na zwykły t-shirt. O konsekwencjach szlifu w takim ubiorze chyba nie musimy Wam mówić.
Kask orzeszek
Kask, który ma swoją rzeszę wiernych fanów, bo jest klasyczny, stylowy etc.. Ale gdy dzisiaj widzę kogoś jadącego w takim kasku to raczej zbiera mnie na śmiech i politowanie. Nie dość, że te kaski wyglądają komicznie, to jeszcze nie zapewniają żadnego bezpieczeństwa. Ten garnek jeśli już miałby chronić Was w razie wypadku, to tylko w sytuacji, w której wylądujemy niczym oszczep, wbijając się niemal pionowo w ziemię… Żartowałem, w tych kaskach możecie co najwyżej porzucać się szyszkami. Poza tym (znane nam modele) nie mają żadnego atestu, co tylko potwierdza powyższą tezę.
Buty kowbojki
Skoro motocyklista jest współczesną wersją kowboja, który zmierza ku zachodzącemu słońcu ciesząc się wolnością, to znaczy, że musi wyglądać jak ten bohater dzikiego zachodu. Tak więc kowbojki, to wspaniały element twojego ubioru ochronnego? W końcu są skórzane, wysokie i wyglądają stylowo jak cholera… Otóż nie. W większości przypadków nie mają one żadnych wzmocnień ani ochraniaczy żeby zapewniać jakąkolwiek ochronę. Jedynym miejscem, w którym się sprawdzą to potańcówka w Teksasie, lub bardziej swojsko, na weselu. Jednak tam możecie narazić się na szyderę, bo przepraszam, ale większość tych butów wygląda „zabawnie”. Co nie oznacza, że stylowe kowbojki nie istnieją. Otóż istnieją tylko, większość z nich nadaję się do codziennego użytku, a nie na motocykl.
Ochraniacze na kolana
Na początek sprostowanie. Ochraniacze na kolana akurat są w porządku, jako dodatek do ochrony. Jednak większość motocyklistów, szczególnie tych reprezentujących sektę „Gimbus LwG” zakłada je na zwykłe jeansy, dresy, lub o zgrozo, do krótkich spodenek.
Zapamiętajmy kilka rzeczy. Po pierwsze te ochraniacze mają sens jeśli są dobrej jakości, a nie legendarnej marki „no name” kupione za kilkadziesiąt złotych na internecie. Po drugie zakładane na spodnie przesuwają się i nie spełniają do końca swojego zadania. Poza tym rysują motocykl, czego pewnie nikt nie chce. Tak więc ochraniacze lądują pod spodnie. Po trzecie, nakolanniki nie czynią Cię niezniszczalnym. Pamiętaj, że chronią tylko niewielką część twoich nóg i mają sens tylko w przypadku używania ich z butami motocyklowymi i ze spodniami, które mają spełnione pewne normy co do odporności na ścieranie.
Chapsy skórzane
Rzecz, która najbardziej rozśmieszył nas w redakcji. Skórzane nakładki na spodnie, dodatkowo z wycięciem w kroczu sprawiają, że właściciel wygląda jak siódme nieszczęście. Zapamiętajcie jedno. to, że coś jest skórzane, nie znaczy, że jest niezniszczalne. To tylko 1-1,5 mm skóry, którą wcale nie tak ciężko zetrzeć. Poza tym, po co te wycięcia, akurat w tym, jakby nie patrzeć najważniejszym miejscu. Cytując koleżankę z sąsiedniej redakcji: „po wypadku, marny będzie z niego kowboj…”