Red Bull Romaniacs 14-18 lipca
Na skróty:
Red Bull Romaniacs 14-18 lipca
Już za niewiele ponad miesiąc do rumuńskiego miasteczka Sibiu zjedzie się światowa czołówka tego sportu. Start w romaniacsach przewidywał nawet Tadek Błażusiak, jednak nic w tym temacie nie było potwierdzone.
Same zawody są podzielone na dwie części. Najpierw zawodnicy przejeżdżają prolog, którego trasa jest wytyczona w centrum miasta. Druga część to już prawdziwa terenowa przeprawa. Kierowcy znajdą tam zarówno leśne techniczne ścieżki, jak i szybkie przelotówki. Jednego dnia jest także industrialny akcent, ponieważ zawodnicy muszą przedrzeć się przez kopalnię i jej budynki. Trasa niewątpliwie trudna, a na sam koniec, organizatorzy przygotowują podjazd, któremu nie wszyscy potrafią sprostać, oraz przejazd przez wodę, po zatopionym, wąskim mostku. Nie każdy w niego celuje, a woda jest na tyle głęboka aby utopić motocykl…
Materiały partnerów
Spodnie motocyklowe Akito MotionSS Moto Orkan skórzana kurtka…Ls2 Szczękowy Delta Mat Titane
Battle of Vikings 24-25 lipca
Ten wyścig nie bez powodu nosi taką nazwę. Na pewno ludzie, którzy szybko się poddają nie powinni decydować się na start w tej imprezie. Ale nie wydaje mi się aby ta dyscyplina przyciągała takich osobników. Trasa szwedzkiej imprezy składa się z różnych elementów. Jest część przypominająca tor cross country, są elementy przeszkód z trialu czy super enduro, a także typowa leśna mordownia, na której wielu zawodników dostało solidnie w kość – co widać na poniższym filmie. Kolejnym powodem, dla którego warto śledzić te zawody, to fakt, że Tadeusz Błażusiak także podejmie wyzwanie rzucone przez Szwedów!
Regiment 13 27-29 sierpnia
Zawody stworzone przez zapaleńców dla zapaleńców. Ich tradycja nie sięga daleko w przeszłość. Koncepcja na zorganizowanie ich zrodziła się w 2010 roku. Czysty spontaniczny pomysł, rzucony podczas któregoś z przystanków w trakcie jazdy po rumuńskich Karpatach. Pomysł się rozwinął i tak powstały naprawdę ciekawe zawody. Ich zaletą jest trasa, która może nie jest łatwa, ale z zeznań uczestników, jest do przejechania dla amatora, w przeciwieństwie do np. Romaniacs. To właśnie dlatego impreza cieszy się dużym powodzeniem. Jest to dobry początek startów w zawodach hard enduro. Przy okazji, można tam spotkać naprawdę wielu Polaków. Wśród naszych rodzimych endurowców cieszy się dużą popularnością
Red Bull Megawatt 5-6 września
Tej imprezy chyba nie trzeba przedstawiać żadnemu motocykliście, chociaż trochę zainteresowanemu tematem off-road. Impreza, którą sygnuje swoim nazwiskiem Tadek, pierwszy raz odbyła się w tamtym roku na kopalni węgla brunatnego Bełchatów. Wyścig ściągnął ponad 500 zawodników z całej Polski, ale nie tylko. Kopalnię w Kleszczowie odwiedzili także motocykliści z zagranicy, w tym także z Australii. Impreza odniosła taki sukces, że została wpisana do kalendarza światowych imprez hard enduro. Czego możemy się spodziewać? Z pewnością będzie jeszcze trudniej niż w zeszłym roku!
Extreme XL Lagares 18-19 września
Wyobrażacie sobie wyścig przez stare miasto w Gdańsku czy Krakowie…? Ja też nie. Jednak Portugalczycy stwierdzili, że można. Tym sposobem w Porto rozgrywany jest prolog do tego Extreme XL Lagares. Same zmagania mają miejsce już w prawdziwym ciężkim terenie, jednak wykorzystuje się w jego trasie elementy takie jak łodzie, czy barki. Zresztą nie ma się co rozpisywać, to trzeba zobaczyć, bo impreza niewątpliwie ma swój klimat.
Red Bull Sea To Sky 2-4 października
Nazwa określa charakter tej imprezy w najprostszy sposób. Dlaczego? Zawody są podzielone na 3 dni. W pierwszym zawodnicy ścigają się po wytyczonym torze na plaży. Tutaj prym wiodą Ci, którzy naprawdę dobrze odnajdują się na torach motocrossowych. Kolejnego dnia zawodnicy jeżdżą po trasie wytyczonej w lesie. Tam czyhają na nich ukryte korzenie, pełno kamieni i potoki. Ostatni etap to etap górski. Zadaniem zawodników jest dotarcie na szczyt góry Olympos, co zdecydowanie nie jest łatwym wyczynem. W tym roku, swoich sił w przeprawie ?z morza do nieba? spróbuje Tadek Błażusiak. Jesteśmy ciekawi jak sobie poradzi z nowym wyzwaniem. Trzymajmy kciuki!
Roof of Africa 2-5 grudnia
„Mother of hard enduro” – to główne hasło promujące ten wyścig. Faktycznie, to od tego wyścigu zaczęło się Hard Enduro, które znamy dzisiaj. Zawodnicy podczas Roof of Africa wspinają się na wysokość 3000 metrów. To właśnie stąd wzięła się nazwa. Wyścig trwa dwa dni, a zawodnicy przejeżdżają ok. 200 km w ciężkim terenie. Przy afrykańskich temperaturach, próba poradzenia sobie z trasą potrafi dać w kość!