fbpx

Planując rozmowę z Rafałem o quadach i życiu wymyśliłem to sobie trochę inaczej. Niestety, na gadki nie było wiele (a praktycznie wcale) czasu. Rafał po imprezie na Sardynii przebrał się w ciuchy motocyklowe i pognał na winkle ?trochę się wyluzować?.

Rafał Sonik jakiego nie znacie

Rafał Sonik

Jak sam mówi, uwielbia klimat śródziemnomorski, a samą Sardynię – jeszcze bardziej! Przez znaczną część roku trzyma tu swoje „stadko” motocykli i gdy tylko może, wpada na chwilę nimi pojeździć. Zawsze z gronem dobrych i sprawdzonych znajomych, których zabiera z Polski na takie wyjazdy.

„Drogi tu są fantastyczne: kręte, górzyste, z dobrym asfaltem i niemal puste. W dodatku pogoda przeważnie sprzyja jeździe. Mam też w okolicy zaprzyjaźnione tory crossowe, gdzie mogę w spokoju potrenować” – opowiada.

Pojęcie „stadko motocykli” brzmi dosyć skromnie, ale park maszyn Rafała wygląda imponująco: Ducati Panigale, Diavel, Yamaha R1, KTM Duke, Fireblade i kilka innych wybitnie szybkich motocykli, a wszystkie przyozdobione logo Poland National Team.”Od zawsze lubiłem jeździć na motocyklach. Przygoda z quadami rozpoczęła się nieco później. Sporo jeździłem i nadal jeżdżę na motocyklach terenowych. Pozwalają mi zachować dobrą kondycję i poprawiać technikę jazdy. Maszyny szosowe to tylko czysta przyjemność w chwilach wytchnienia.”

O kulisach najbardziej morderczego rajdu świata przeczytaj w „Operacji Dakar” >>

Poland National Team

Rafał Sonik

A logo z polską flagą? „Jestem dumny z mojego kraju i nie wstydzę się go. Wszędzie, gdzie się da, staram się promować Polskę, bo jest tego warta. Tym bardziej możliwość stworzenia Poland National Team i udział w nim uważam za ogromny zaszczyt.”

Liczyłem na to, że Rafał po zakończeniu rajdu będzie wykończony i znajdzie dla mnie odrobinę czasu. Tymczasem okazało się, że kilka wolnych dni przed kolejnymi zajęciami upłynęły na szuraniu po górskich zakrętach, wariackim lataniu RIB-em po morzu i treningach na torze motocrossowym.”Nie mam czasu na wolny czas. Niemal każdą chwilę w życiu poświęcam na pracę zawodową, przygotowania i starty w rajdach. Staram się jednak godzić to z innymi zajęciami i często udzielam się w akcjach społecznych. Mówią, że jestem wymagający w stosunku do swoich pracowników. To prawda, ale od siebie wymagam znacznie więcej niż od innych. Zawsze gdy angażuję się w jakiś projekt, staram się dawać z siebie 120%, od reszty wymagam tylko 100%. Pracujemy w zgranej i doświadczonej ekipie i dlatego jakoś układa mi się w życiu zawodowym i sporcie.”

Fascynacja nowoczesnymi technologiami

Rafał Sonik

Podczas motocyklowych wypadów, rajdów czy nawet wycieczek, Rafałowi towarzyszy Mateusz – człowiek z dronem. Zauważyłem u Rafała sporą fascynację tym urządzeniem i rzeczywiście, gdy oglądam filmy z rajdu i treningów, kręcone przy pomocy tego zmyślnego urządzenia, jestem pod dużym wrażeniem. „Wierzę, że ta technologia otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości i zrewolucjonizuje relacje z zawodów w dziedzinach sportu, które do tej pory były pokazywane mało interesująco. Rajdy samochodowe czy motocyklowe będą prezentowane w niedostępny do tej pory sposób. Widz będzie miał wrażenie, że niemal sam uczestniczy w wydarzeniu. Wyobraź sobie, gdy wpadam quadem w las czy górski jar. Helikopter tam nie dotrze, a sprawny operator drona w tym czasie będzie mógł pokazywać pojazd z przodu, z tyłu, zerknąć na przyrządy. To jest coś!”

Rafał Sonik – uparcie do celu

Rafał Sonik

W jednej z nielicznych, wolnych chwil, przepytuję Rafała o historię sprzed kilku lat, gdy na Dakarze 2012 organizatorzy zdyskwalifikowali go już na początku imprezy za chęć startu pojazdem, który uznali za niezgodnym z regulaminem. „Nie odpuściłem. Nigdy nie odpuszczam, gdy wiem, że mam rację. Mimo wszystko pojechałem 'poza konkursem’. Trwało to dłuższą chwilę, kosztowało sporo pieniędzy, ale udowodniłem przed kolejnymi instancjami, że to organizatorzy się mylili w interpretacji regulaminu. Dobrze się stało, że wtedy nie pękłem. Dojechałem do mety, bo organizatorzy w końcu musieli uwzględnić mnie w oficjalnej klasyfikacji. Zająłem wtedy najwyższe z Polaków, 4. miejsce. Miałem też w karierze sportowej kilka wypadków i kontuzji, które uniemożliwiały mi ukończenie zawodów, ale uważam, że właśnie takie sytuacje kształtują charakter i wzmacniają człowieka.”

Pomyślałem, że nigdy jeszcze nie widziałem Dakaru na żywo. Może to właśnie jest ten czas, żeby zrealizować marzenia. Nie żeby od razu jechać po śladach zawodników, ale asfaltami, z ekipami technicznymi… „Nie ma sprawy. Przewiozę Ci motocykl z moimi gratami do Buenos Aires. To żaden problem. Wtedy zobaczysz, jak wygląda Dakar od środka. Szykuj motocykl, sprzęt i jedziemy!”

 

Wywiad z Rafałem Sonikiem ukazał się w numerze 11/2014

KOMENTARZE