Po 75 latach wraca do polski przedstawicielstwo Indiana. Dla fanów tej kultowej marki to duże wydarzenie, jednak czy nowy Indyk dorówna swoim przodkom? Wyzwanie jest duże, a oczekiwania wyznawców jeszcze wieksze.
Wreszcie w redakcyjne ręce wpadł testowy egzemplarz Indiana Vintage. Zamiast objeździć go w prosty sposób, wykonaliśmy serię niekiedy dosyć egzotycznych oblotów porównawczych. Na pierwszy jednak ogień poszło to co najbardziej oczywiste: zestawienie nowego z absolutną ikoną – Chiefem Roadmasterem. To właśnie ten motocykl, którego obraz większości ludzi jawi się przed oczami gdy słyszą słowo Indian mimo, że przecież był to jeden z ostatnich modeli tej marki który opuścił mury fabryki. Krwista czerwień, głębokie, niemal do piast błotniki i podświetlana głowa Indianina na przednim błotniku – to elementy Roadmastera, które przez wiele lat inspirowały projektantów innych maszyn. Więc nie ma się co dziwić, że nowy właściciel marki – Polaris, zdecydował o podobieństwie nowego produktu, do akurat tego motocykla.
Roadmaster był swego czasu jednym z największych gabarytowo motocykli na świecie (do tej pory też robi spore wrażenie) jednak w porównaniu z nowym Vintage, wygląda niepozornie. Jak dziadzio przy wyrośniętym wnuku. Jednak czy tylko monstrualne gabaryty sa zaletą potomka? W porównaniu z praprzodkiem ma oczywiście sporo zalet, ale też i nieco wad. Chcecie wiedzieć jak jakie sa wyniki naszego testu porównawczego? Wszystko ujawnimy w najbliższym wydaniu Świata Motocykli. A na razie zapraszamy do galerii zdjęć.