Zacząłem szukać bazy do budowy mojej kawiarnianej wyścigówki. Od pewnego czasu przeglądałem oferty bardzo popularnej bazy do prostej przeróbki, jaką jest Honda CX500. Udało mi się nawet zakupić fajną, zdrową sztukę. Pośmigałem nią troszkę w oryginale i niestety szybko stwierdziłem, że ze sportową duszą ma ona niewiele wspólnego.  Tu z pomocą przyszedł Kamil z ekipy RetroMonkeys/Nglt2020. Kamil […]

Na skróty:

Zacząłem szukać bazy do budowy mojej kawiarnianej wyścigówki. Od pewnego czasu przeglądałem oferty bardzo popularnej bazy do prostej przeróbki, jaką jest Honda CX500. Udało mi się nawet zakupić fajną, zdrową sztukę. Pośmigałem nią troszkę w oryginale i niestety szybko stwierdziłem, że ze sportową duszą ma ona niewiele wspólnego. 

Tu z pomocą przyszedł Kamil z ekipy RetroMonkeys/Nglt2020. Kamil ściga się w Pucharze Polski Classic i wielokrotnie chwalił mi się swoim pierwszym wyścigowym motocyklem na bazie Yamahy XJ650 4ko, na której z sukcesami zaczynał swoją przygodę z wyścigami. Szybko przekonał mnie, że jest to właśnie to, czego potrzebowałem.

No i poleciało…

Szybko sprzedałem Hondę CX500, i zacząłem rozglądać się za Yamahą XJ650 4ko. Trafiła się dość blisko jedna sztuka, która ostatecznie, po długich negocjacjach, została przeze mnie zakupiona. I tu zaczyna się historia mojego cafe racera.

Zacznijmy od konkretów: model, jaki udało mi się kupić, pochodził z 1980 roku, czyli z początków produkcji. Nie posiadał on co prawda systemu YICS (Yamaha Induction Control System), zastosowanego w nowszych silnikach serii XJ i poprawiającego nieco moc, ale na tym mi nie zależało.

Stan motocykla był bardzo słaby , powiedziałbym agonalny, ale jako baza wystarczający i na pewno ta Yamaha była warta każdej złotówki. Cenę za motocykl udało się zbić do 2 tys. złotych, a po pierwszych przebytych kilometrach banan na twarzy zrekompensował nieco lżejszy portfel.

Jakże inny jest to motocykl od „plumkającego” CX-a, charakterystyka dużo bardziej zadziorna, rzędowa czwórka ochoczo wkręca się na obroty i to jest jednak coś, co lubię. Silnik bardzo kompaktowy, przez co motocykl zyskuje wizualnie na lekkości. Jednym słowem baza zatwierdzona ostatecznie, działamy!

Po pomiarach kompresji i krótkiej przejażdżce został nakreślony zakres koniecznych do wykonania prac mechanicznych przy silniku, gaźnikach i układzie wydechowym. Długo dyskutowaliśmy o kierunku, w jakim pójdzie budowa, ale ostatecznie zdecydowałem się na sportowy charakter, bez półśrodków.

Od podstaw

Motocykl rozebraliśmy wraz z chłopakami z Retromonkeys do ostatniej śrubki, części silnikowe zostały zamówione, a głowica oddana do gruntownego przeglądu i regeneracji. Reszta części została rozwieziona do polerowania wibracyjnego, malowania proszkowego i innych prac renowacyjno-tuningowych.

W czasie, gdy wiele elementów silnika w dalszym ciągu czekało na swoją kolej, a reszta „się robiła”, przyszła pora na ramę. Pomysł na nią był dość bezkompromisowy i polegał na przebudowaniu całego wsparcia tylnych amortyzatorów, aby uzyskać fajną linię i usztywnić motocykl. Tutaj bardzo pomógł Zoran, szef ekipy Retromonkeys. Wjechały tylne amortyzatory, wysoki model YSS, nieco dłuższe (o 25 mm) niż w oryginale.

Motocykl otrzymał zaprojektowane indywidualnie i wykonane na CNC półki zawieszenia przedniego, a także zestaw podnóżków/setów. Zawieszenie przednie zostało kompletnie odrestaurowane i poddane lekkiemu tuningowi, cały przód został osadzony na sportowych łożyskach. Wisienką na torcie z przodu jest usztywniająca całość dodatkowa półka zawieszenia Tarozzi.

W projekcie zastosowałem zbiornik z modelu XJ 550, co znacznie poprawiło linię. Zbiornik, zadupek, część elementów silnika i zawieszenia oraz rama zostały profesjonalnie polakierowane i zabezpieczone, motocykl dostał szyte na miarę siedzenie i całość zaczęła już fajnie wyglądać. Tu mega robotę zrobili Kaziu, Łukasz oraz Bogdan z Novelty.

Po skompletowaniu elementów silnika, został on poskładany i osadzony w ramie, celem przygotowania kolektora wydechowego szytego na miarę. Sprawą zajął się Tomek z Garry Performance, a całość wyszła lekko i zwiewnie, pomimo zastosowania rur o większej średnicy niż w oryginale. Zwieńczeniem tej operacji było wykonanie przez Tomka dwóch sztuk tłumików o super rasowym brzmieniu. 

Gaźniki próbowałem wyremontować własnoręcznie, niestety okazały się zbyt mocno zużyte, więc zakupiłem zestaw gaźników w super stanie,  pochodzący z mocniejszej siostry, XJ750. Gaźniki dostały do kompletu zestaw nowych króćców dolotowych, a także stożkowe filtry K&N, co w połączeniu z dobrym zestrojeniem z układem wydechowym dało motocyklowi niezłego kopa.

Część prac mechanicznych, ostateczne odpalenie i strojenie motocykla wykonała ekipa ETS Racing Team. Kompletnie wyremontowałem wał kardana – dostał nowe łożyska, osłony, olej oraz polerkę wibracyjną. Wraz z Kamilem wyremontowaliśmy układ hamulcowy, zarówno z przodu jak i z tyłu, wymieniając co się tylko dało na nowe. Heble dostały polerkę wibracyjną „na lustro”, przednie hamulce zostały wyposażone w nowoczesne tarcze nawiercane, co znacząco poprawiło ich skuteczność.

Na uwagę zasługują felgi, zostały one wyszkiełkowane, a następnie dostały warstwę lakieru proszkowego. Po tych zabiegach powędrowały na toczenie rantów na specjalistycznym sprzęcie. Na koniec felgi dostały jeszcze warstwę lakieru bezbarwnego, co dało bardzo ciekawy efekt wizualny, a w połączeniu z balonową oponą w stylu klasycznego Firestone zaczęły wyglądać bardzo rasowo. Oczywiście nie zabrakło nowych łożysk w obu kołach.

Kokpit zaprojektowałem skromnie, a jego minimalizm miał zaakcentować sportowy charakter motocykla. I tak, na kierownicę wjechały pojedynczy zegar, nowa radialna pompa hamulcowa, a także klamka sprzęgła z regulacją. Kierownicę typu clip-on ozdobiły oryginalne, lekko odświeżone przełączniki oraz klasyczne manetki. Przednią lampę wymieniłem na mniejszą, rozebrałem i wstawiłem LED-owy ring, co pociągnęło za sobą konieczność przerobienia praktycznie całej instalacji elektrycznej, która została ukryta pod siedziskiem. 

Tylną lampę wraz z kierunkowskazami zamieniłem na minimalistyczny pasek led wkomponowany w tylną belkę ramy. Sprawdzony i odświeżony został rozrusznik. Zastosowałem „bezkluczykową” stacyjkę motogadget, pozbywając się dzięki temu wiszących kabli i tradycyjnej stacyjki. Bateria została ukryta na wahaczu, w ręcznie zrobionym schowku.

Całość projektu zajęła mi prawie 1,5 roku, w motocyklu wszystko co się dało i było dostępne zostało wymienione na nowe. Same części i materiały wyceniam na koło 20 tys. zł. Dużą rolę w tym projekcie odegrały ekipy bezpośrednio związane z polskimi wyścigami klasyków: RetroMonkeys/Nglt 2020, ETS Racing Team, GarryPerformance, a także Łukasz, Kaziu i Bogdan. Wielkie dzięki, bez was ten projekt nie ujrzałby światła dziennego.

Motocykl po przeróbkach prowadzi się świetnie, pomimo sportowej pozycji jazda nim nie męczy. Silnik zachwyca wydawanymi przez siebie rykami i strzałami, przyspiesza bardzo ochoczo, a pokonywanie nim zakrętów to prawdziwa przyjemność. Zawieszenie pracuje wyśmienicie. Nowoczesne amortyzatory tylne, a także zmodyfikowane i usztywnione zawieszenie przednie świetnie radzą sobie podczas dynamicznej jazdy i zachęcają do wybierania krętych tras, których na Kaszubach nie brakuje. 

Tekst i zdjęcia: Rafał Sieniawski

  

 

KOMENTARZE