Moja przygoda z XJ 900 zaczęła się 5 lat temu, gdy szukałem motocykla dla mojego taty. Wydarzenia przyjęły jednak inny obrót, niż planowałem i z Yamahą wylądowaliśmy nawet w filmie!

XJ 900 Diversion – urok starszej motoryzacji

Yamaha XJ 900 Diversion

To był spontaniczny zakup. Wiedziałem, że opinie na temat tego modelu są pozytywne. Motocykl był z 2000 r., z przebiegiem 56 000 km, seryjny z wyjątkiem akcesoryjnych tłumików. Były puste w środku. Dźwięk wydobywający się z kominów był obłędny: na wolnych obrotach – cichy, basowy pomruk, lecz po odkręceniu manetki włosy stawały dęba na całej skórze. O dziwo, łożysko główki ramy nie wymagało wymiany.

Tata był wychowany na motocyklach produkcji rodzimej. Po kilku jazdach XJ zdecydował się oddać mi ją. Pierwsze wrażenia? Ciężki, duży ale mający urok starszej motoryzacji. To typowy turystyk, więc dzienne przeloty po 700 km i więcej nie robią wrażenia na kierowcy. Na wygodę nie ma co też narzekać pasażer: moja żona prawie zawsze łapała drzemki podczas jazdy.

Yamaha XJ 900 Diversion – samodzielnie

Yamaha XJ 900 Diversion

Koszty eksploatacji udało mi się trochę obniżyć, gdyż większość napraw robiłem sam, czasem z kolegami przy złotym napoju. Olej w silniku z filtrem i przy okazji w kardanie wymieniałem co 6000 km (wał napędowy to duża zaleta tego sprzętu). Klocki – koszt ok. 100 zł. Trzeba uważać na skrzynię biegów. W moim egzemplarzu po pewnym czasie zaczęła wypadać dwójka.

Synchronizację gaźników i regulacje zaworów pozostawiałem serwisowi. Niestety, po jednym z takich zabiegów silnik odmówił posłuszeństwa w drodze na otwarcie sezonu w Częstochowie. Po rozebraniu go okazało się, że upalił się tłok. Kupiłem silnik od handlarza za 1800 zł. Igła. Włożyłem go samodzielnie, przy piwku, z kolegami.

Spalanie minimalne – 5 l/100 km w trasie przy spokojnej jeździe, przy normalnej – ok. 6 l/100 km a z pasażerem – o 0,5 l więcej. Na autostradzie przy przelotach w okolicach 200 km/h XJ spaliła prawie 9 l/100 km. Dużo jeździłem w trasy w towarzystwie dwu Hond: „Viadra” (Varadero) i CBR XX. Niestety to ja musiałem częściej tankować. Prędkość maksymalna, jaką udało mi się osiągnąć, to licznikowe 230 km/h.

Yamaha w praktyce

Yamaha XJ 900 Diversion

Moim motocyklem przebyłem już ponad 50 tysięcy kilometrów i uważam, że jest wart pieniędzy, jakie na niego wydałem. Jeśli chodzi o wyposażenie, to warto zaopatrzyć się w grzane manetki i – koniecznie – w wysoką, turystyczną szybę a także w gniazdo zapalniczki, bo to też przydatna sprawa.

I jeszcze jedno: z moją XJ mieliśmy nawet epizod telewizyjny! Zagraliśmy w serialu „Ojciec Mateusz”, w odcinku „Adrenalina” (zrealizowanym w 2008 r., o nielegalnych wyścigach motocyklowych – red.). Też fajna przygoda…

Opinie z Facebooka Świata Motocykli

Yamaha XJ 900 Diversion

Krzysztof Kozłowski: Bardzo fajny turystyk. Moim zdaniem troszkę za ciężki jak do swojej mocy, ale do spokojnej turystyki wystarczy. Zapewnia wystarczającą ochronę przed wiatrem, spalanie – ok. 6 l/100 km. Jego największą zaletą jest cena zakupu w odniesieniu do stanu technicznego oraz praktycznie bezobsługowy wał napędowy. Moją XJ zrobiłem w tym sezonie już 2 tysiące kilometrów. Do pełni szczęścia przydałyby się jeszcze boczne kufry.

Paweł Straczuk: Świetna zwrotność, masa jednak jest na tyle wysoka, że motocykl nie jest szczególnie łatwy w prowadzeniu. Silnik – „kuloodporny”. Przerwy pomiędzy tankowaniami – 300 km (wynik przyzwoity). Bezobsługowy wał kardana – to urok „Dywersji”. Motocykl idealny do turystyki dla osób z ograniczonym budżetem.

Mateusz Kozik: XJ 900 to już jeżdżąca legenda. Silnik jest tak elastyczny, że przy prędkości 20 km/h na piątym biegu wystarczy tylko ruch manetką i przyspiesza bez zadyszki. Według mnie jedyną wadą tego motocykla jest masa, nie jest ona bardzo odczuwalna podczas jazdy ale daje o sobie znać przy hamowaniu i ostrych manewrach. Jednym z elementów podnoszących masę jest pewnie wał kardana, ale z niego można się tylko cieszyć, bo dzięki niemu motocykl przenosi moc tak płynnie, że aż chce się nim jeździć. Moim zdaniem motocykl godny polecenia nawet w świetle dzisiejszych technologii. Na pewno nikogo nie zawiedzie jeszcze przez kolejne 20 lat, a o żywotności tego silnika chyba nie trzeba się rozpisywać.

Jacek Wieprzycki: Przejechałem „dziewięćsetką” pół Europy i nigdy, ale to nigdy mnie nie zawiodła.

Monika Leszczyńska: Wiem tylko tyle, że dla pasażera jazda jest uciążliwa, ponieważ nic nie widzi. Chyba, że jest dużo wyższy od kierowcy.

Marek Zawadzki: Diversion 900 to dobry, prosty, tani motocykl turystyczny. Wygodna pozycja kierowcy i pasażera, kardan, umiarkowany apetyt na paliwo. Masa – cóż – pojęcie względne. Mnie nigdy nie przeszkadzała.

Marek Włóczykij: Bardzo wygodny, niezawodny motocykl. Użytkowałem 3 sezony, 2 razy przejechałem Europę (po 13 tys. km) i oprócz normalnego serwisu nic nie musiałem robić. Kupiłem XJ gdy miała 45 tys. km, a przy sprzedaży 76 tys. km.

Michał Cichosz: Miałem dwie – jedną z 1995 r., drugą z 1999 roku. Motocykl uznawany za niezawodny itd. itp. O plusach nie będę pisać, bo każdy je zna (wytrzymały silnik, niskie zużycie paliwa, kardan…). Masy motocykla nie czuje się. Co denerwuje? Wibracje, korozja, za niska szyba owiewki. Chłodnica oleju często traci szczelność z powodu wibracji. Kanapa mogłaby być wygodniejsza, bo dupsko potrafi boleć (mam wrażenie, że model przed liftem miał lepsza kanapę). Zawieszenie do normalnej jazdy wystarcza. Przy pełnym obciążeniu dostaje zadyszki – często dobija. Motocykl ogólnie wspominam całkiem dobrze.

Piotr Pisarek: To moja lala, mój pierwszy motocykl, który mnie dużo nauczył. Świetny na wycieczki dla kierowcy jak i dla pasażera. Nigdy mnie nie zawiódł i nie zdradził, a trochę razem przeżyliśmy. Jedyne, na co mogę narzekać, to przyspieszenie i największa porażka tego motocykla – hamulce.

KOMENTARZE