Nowy przedstawiciel serii MT zaskoczył wielu swoim stylem – mieszanką dzikich osiągów, wyglądu multirecydywisty i nieskończonej frajdy z jazdy. Miłośnicy bezpardonowej motoryzacji: ten motocykl spędzi wam sen z powiek!

To nie przypadek

Yamaha MT-09

Długo zastanawiałem się, jak oddać charakter nowej Yamahy MT-09. Aby choć odrobinę zbliżyć się do istoty sprawy, musielibyśmy napisać każde zdanie inną czcionką i innym kolorem, zrezygnować z jakiejkolwiek oprawy graficznej, wydrukować to na zalanych kawą kawałkach pomiętego papieru śniadaniowego i zrzucać tekst na ulicę prosto ze śmigłowca. I wtedy być może uczucia związane z czytaniem tak potraktowanego artykułu pokryłyby się z pierwszym wrażeniem z jazdy MT-09.

Bynajmniej nie chodzi o to, że było ono nieprzyjemne. Było do bólu wyraziste i zbijające z tropu. Bo to motocykl o wyjątkowo trudnej osobowości. Co gorsza, jest nią w stanie urzec każdego.

Gdyby spróbować odtworzyć receptę na nowego członka rodziny MT, brzmiałaby pewnie tak: lawina mocy, maksymalnie sztywna i lekka konstrukcja oraz uniwersalna i wygodna pozycja za szeroką kierownicą. Do tego dorzucić bardzo agresywny i minimalistyczny styl.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Yamaha MT-09Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Linie motocykla są ostre i natychmiast zdradzają charakter Yamahy. Ciasno upchnięty w ramie silnik, mały bak, okrojony ze wszelkich naddatków przód i tył – to wszystko początkowo sprawia wrażenie, że MT-09 jest składanką niemal przypadkowych elementów. Nic bardziej błędnego.

Już pierwsze chwile po zajęciu miejsca na wąskiej kanapie pokazują, że każdy detal został starannie przemyślany i zaprojektowany specjalnie dla tego motocykla. Nawet kostki przełączników są zupełnie nowe, a nie wzięte z półki standardowych komponentów. Stylistycznych smaków znajdziecie bez liku: przydymiona, tylna lampa (nocą wygląda obłędnie), wloty powietrza z przodu, asymetryczny, wystylizowany do granic wahacz, umieszczony niecentralnie wyświetlacz, dziesięcioramienne felgi, końcówka tłumika ledwo wyglądająca zza stopy kierowcy, wreszcie złowroga, przednia lampa. Wszystko to sprawia, że nowa Yamaha MT jest motocyklem szalenie wyrazistym i niepowtarzalnym.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Yamaha MT-09Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Pozycja za szeroką, podniesioną kierownicą zapewnia świetną widoczność, wygodę i pewne manewrowanie w każdej sytuacji. Bardzo łatwo, wręcz naturalnie, przychodzi zajęcie sportowej pozycji. Yamaha zmusza do tego za każdym odkręceniem manetki. A kiedy już się raz ją odkręci, nic nie jest takie, jak wcześniej…

Rodzinny gen

Yamaha MT-09

Silnik o mocy 115 koni i momencie 87,5 niutonometrów, z których większość dostępna jest już w niskim zakresie obrotów, ostro reaguje na najmniejszy ruch manetki. Emocje wzmacnia chrapliwa praca trzycylindrowca.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Yamaha MT-09Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Kolejnym fundatorem radości jest nowa, sześciobiegowa skrzynia. Cechuje ją przede wszystkim precyzja. Gładko współpracuje ze sprzęgłem, ale i bez niego dobrze radzi sobie ze zmianą przełożeń. Dobrano je tak, aby Yamaha nigdy nie miała za mało krzepy. Szczególnie trzy pierwsze biegi zapewniają szybsze bicie serca oraz notoryczną utratę kontaktu przedniej opony z asfaltem.

Trzeba wam również wiedzieć, że Yamaha nie należy do otyłych. Rezultat jest oczywisty – ten motocykl jest dziki. I często ma się wrażenie, że spuszczony z oka tylko czyha na nasze życie. Ale bez obaw: da się go okiełznać. Kiedy oswoicie się już z myślą, że trzymacie w dłoniach naprawdę ostre narzędzie, będziecie mogli zaznać prawdziwej, motocyklowej frajdy.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Yamaha MT-09Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Pikanterii temu daniu dodaje świetnie zestrojone zawieszenie. Z tyłu mamy asymetryczny, lekki wahacz zaprojektowany w taki sposób, aby maksymalnie obniżyć masę nieresorowaną. Zaaplikowano poziomy amortyzator, znany z innych modeli rodziny MT. Nie wyeksponowano go tak mocno, jak w MT-03, ale kto będzie chciał, z łatwością dostrzeże nieszablonową konstrukcję. Przód to wielokrotnie sprawdzony, odwrócony widelec teleskopowy. Do dyspozycji kierowcy oddano pełną regulację zawieszenia.

W MT-09 zrezygnowano z wszelkich „wspomagaczy” kierowcy. Dostępny jest jedynie ABS, ale jako opcja. Można więc zaserwować sobie powrót do czasów, gdy motocyklista w pełni odpowiadał za każdy błąd. Nasza testówka była właśnie taką surową maszyną bez asekuracji. To pewnie cieszy technofobów i motoryzacyjnych purystów, ale na co dzień potrafi być uciążliwe. W końcu to motocykl o ponadprzeciętnych osiągach. Mimo to podczas jazdy kierowca cały czas czuje pełną kontrolę nad pojazdem. Yamaha prowadzi się gładko, a każdy manewr można wykonać z pedantyczną precyzją i zwinnością. To spodoba się wszystkim, którzy jeżdżą jednośladami jako ich świadomi użytkownicy.

Jazda kontrolowana

Yamaha MT-09

Przy braku ABS-u czy kontroli trakcji jedyne elektroniczne „zabawki” to przepustnica sterowana „by wire” (do niej chyba nikt nie będzie miał najmniejszych zastrzeżeń) oraz D-Mode. Ten kryptonim oznacza, że kierowca ma do dyspozycji trzy mapy silnika, które możemy przełączać nawet podczas jazdy. Patent znany z modelu FJR, przy czym tam dostępne są tylko dwa tryby.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Yamaha MT-09Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Domyślnie MT-09 startuje w trybie Standard. Do wyboru mamy jeszcze mapę A (moc zwiększona) i B (zmniejszona). Tę drugą warto wykorzystać w niekorzystnych warunkach pogodowych. Dzięki niej Yamaha łagodnieje, staje się bardziej przewidywalna i delikatniej reaguje na gaz. Mapy A tłumaczyć nie trzeba. Po prostu dolewa oliwy do ognia. W tej wersji nie sposób przestać się cieszyć głębokim, szorstkim i donośnym warkotem trzech cylindrów pracujących z pełnym obciążeniem.

Zawieszenie, wbrew temu, co można myśleć o MT-09, zapewnia też sporą dawkę komfortu. Nieźle radzi sobie z tłumieniem efektów jego pracy na nierównej drodze. W doborze charakterystyki reakcji zdecydowano się na szczyptę kompromisu i był to bardzo dobry pomysł. Yamaha nie traci genialnej trakcji nawet podczas przejażdżek z pasażerem. Zmienia się tylko jedno – przednie koło jeszcze łatwiej odrywa się od podłoża…

Szybka jazda przychodzi „dziewiątce” z nonszalancką łatwością. Motocykl ma wystarczająco dużo mocy i stabilności, aby na wyświetlaczu prędkościomierza pojawiały się duże liczby. Wyróżnia go też charakterystyczna cecha, która nie zdarza się często: świetnie prowadzi się nawet przy niskich i średnich prędkościach. Ostre reakcje silnika, dynamika i stabilność pozwalają bardzo łatwo i dokładnie prowadzić Yamahę w ciasnych łukach, w mieście, w gęstym ruchu. MT-09 brnie przed siebie albo za sprawą niebywałych osiągów, albo ponadprzeciętnej zwinności. Na tym polega dwoistość i fenomen tej maszyny.

(Nie) wszystko już było

Yamaha MT-09

Seria MT nie jest nowością. Jej początki sięgają roku 2005 i może się wydawać, że MT-09 jest po prostu jej kontynuacją. W pewnym sensie to prawda, ale sposób, w jaki Yamaha podeszła do tego motocykla, jest zupełnie odmienny. Producent mówi, że to zapowiedź nowej filozofii, nowego typu motocykla, czegoś, czego jeszcze nie było.

Po kilku dniach spędzonych z nową Yamahą trudno się z tym nie zgodzić. Główną atrakcją jest zupełnie nowy, niemal egzotyczny silnik. Trzycylindrowce w ostatnim czasie były domeną Triumpha. Wystarczy jednak sięgnąć do historii Yamahy lub jej działu ze skuterami śnieżnymi, aby przekonać się, że to nie pierwsza konstrukcja tego typu tej japońskiej firmy.

Jednostka napędowa wydaje się bardzo udana. Wielu przypadnie do gustu jej narowisty charakter i chrapliwe brzmienie, okraszone subtelnymi wibracjami. Nie zapomniano o ważnym dla użytkowników parametrze – zużyciu paliwa. Dawka 6-6,5 litra benzyny na 100 kilometrów to dobry wynik, biorąc pod uwagę osiągi i możliwości Yamahy. Można narzekać na zaledwie 14-litrowy zbiornik paliwa, ale MT-09 predestynowano do jazdy miejskiej. Zasięg powinien być więc wystarczający.

Wznowienie serii MT zwiastuje powrót do bardzo ciekawych motocykli. Marketingowcy Yamahy twierdzą, że właśnie takich jednośladów potrzeba teraz na rynku. Rzeczywiście, MT-09 jest dość atrakcyjna pod względem oferowanych osiągów i stylu, a także ceny. Powiedzieć, że jest tania, to według mnie nadużycie, ale w relacji do konkurencji i ogólnego poziomu cen jednośladów na rynku wypada zaskakująco dobrze. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak żywe reakcje wzbudza.

Fot. Yamaha

Yamaha MT-07 to kolejny motocykl z serii Masters of TorqueFot. Yamaha

W ofercie pojawiła się też mniejsza MT-07 (zdjęcie powyżej), a to znak, że mamy szansę na więcej nieszablonowych pojazdów. Cieszmy się z faktu, że „to, czego chce rynek” nie zawsze musi skręcać w stronę nudnawego, wszechobecnego uniwersalizmu.

Szymon Dziawer: Moim zdaniem

Yamaha MT-09

Dawno żaden motocykl mnie tak nie zaskoczył. Nie spodziewałem się, że MT-09 jest tak wrednym pojazdem. Podoba mi się.

Szymon Dziawer

To, że mi się podoba, wcale nie jest dobrą wiadomością. To motocykl naprawdę, ale to naprawdę agresywny. Charakterystyka silnika sprawia, że jeśli tylko nie mamy idealnych warunków na drodze (dobrze rozgrzanych opon i odpowiedniej temperatury otoczenia) możemy odnieść wrażenie, iż MT-09 czyha na nasze życie. MT-09 zamiata tyłem w najmniej oczekiwanych momentach. Wystarczyła chwilka dekoncentracji, aby jedno ze skrzyżowań przejechać na „pełnej kontrze”, mimo że wszystko zrobiłem „jak zwykle” i wcale nie był to sportowy start spod świateł. Dodam tylko, że Yamaha wykonała takiego „całoskrzyżowaniowego” powerslide’a na dwójce…

Nie jest to dobry sprzęt na początek motocyklowej przygody i dilerzy mają wielką pracę do wykonania: powinni rozważnie proponować ten pojazd rozgrzanym głowom. To trudne – nie sprzedać motocykla komuś, kto chce go kupić, ale w tym wypadku lepiej odradzać, niż doradzać. Nie chcę (ale muszę?) demonizować, lecz w długoterminowym rozrachunku może się to po prostu bardziej opłacać.

Kolejne pozytywne zaskoczenie, to bardzo wysoka jakość montażu (może poza brakiem pomysłu na zagospodarowanie przestrzeni między lampą a zegarami) oraz mnóstwo nowych elementów. Ujmujące jest to, że nie wzięto po prostu z półki kompletu przełączników (jak działo się to od trzech dekad), tylko stworzono zupełnie nowe, ciekawe i co najważniejsze ? w pełni funkcjonalne przełączniki, które obsługujemy intuicyjnie.

MT-09 to absolutny mistrz zwrotności. Przez jego sylwetkę i niewielką w sumie masę mamy odczucie, jakby mały szczeniak pałętał się nam miedzy nogami. Czasem rzeczywiście można odnieść wrażenie, że chyba nie ma specjalnie ochoty jechać prosto i przez to odrobinę traci na stabilności przy jeździe na wprost przy wyższych prędkościach, ale za to, co daje przy „szybkich przekładkach”, można mu to wybaczyć.

Wydaje mi się, że absolutnie nie nadaje się do jazdy w deszczu, zimą, w chłodne dni i nie jest to idealny pojazd, nawet jako drugi w karierze motocykl. Jeśli chodzi o poziom szaleństwa i dawkę adrenaliny, muszę go porównać do swego ulubionego motocykla, czyli Ducati Streetfigtera S, a to naprawdę wielki komplement.

Koncepcja trzech cylindrów, choć ani nie zachwyciła mnie przy prezentacji na poprzednich targach EICMA w 2012 roku, ani nawet nie przykuła na dłużej uwagi, w praktyce sprawdziła się wyśmienicie. Nie mogę doczekać się, by Yamaha zrobiła trzycylindrową wersję supersporta, nawet kosztem kultowej dziś już Yamahy R6. YZF-R675? Kto wie!

Yamaha MT-09 – dane techniczne i cena

Yamaha MT-09

SILNIK
Typ: czterosuwowy, chłodzony cieczą
Układ: rzędowy, trzycylindrowy
Rozrząd: DOHC, cztery zawory na cylinder
Pojemność: 847 ccm
Średnica / skok tłoka: 78,0×59,1 mm
Stopień sprężania: 11,5:1
Moc maksymalna: 115 KM (84,6 kW) przy 10 000 obr/min
Moment obrotowy: 87,5 Nm przy 8500 obr/min
Zasilanie: wtrysk paliwa
Smarowanie: mokra miska olejowa
Rozruch: elektryczny
Zapłon: z mikroprocesorem

 

PRZENIESIENIE NAPĘDU
Silnik-sprzęgło: koła zębate
Sprzęgło: wielotarczowe, mokre
Skrzynia biegów: sześciostopniowa
Napęd tylnego koła: łańcuch

 

PODWOZIE
Rama: boczna, otwarta, aluminiowa
Zawieszenie przednie: teleskopowe upside-down, skok 137 mm, pełna regulacja
Zawieszenie tylne: wahacz aluminiowy, skok 130 mm, pełna regulacja
Hamulec przedni: podwójny tarczowy, 298 mm
Hamulec tylny: tarczowy, 245 mm
Opony przód / tył: 120/70ZR17 / 180/55ZR17

 

WYMIARY I MASY
Wysokość siedzenia: 815 mm
Rozstaw osi: 1440 mm
Minimalny prześwit: 135 mm
Kąt pochylenia główki ramy: 25°
Masa pojazdu gotowego do jazdy z pełnym bakiem: 188 kg / 191 kg z ABS
Zbiornik paliwa: 14 l
Pojemność zbiornika oleju: 3,4 l

 

DANE EKSPLOATACYJNE
Zużycie paliwa: 6 l/100 km

 

CENA: od 32 900 do 35 350 zł.

Publikacja Świat Motocykli 1/2014.

KOMENTARZE