W poniedziałek doszło do historycznego załamania cen ropy naftowej na amerykańskiej giełdzie paliw. Cena wygasających w maju kontraktów na ten surowiec spadła poniżej… zera i bardzo szybko osiągnęła rekordowy poziom, wynoszący -37 dolarów za baryłkę. Po raz pierwszy w historii firmy wydobywcze i składujące dopłacały za pozbycie się nadmiaru paliwa.

To wydarzenie bez precedensu i na pewno odbije się na światowej gospodarce. Sytuacja pośrednio została spowodowana przez pandemię koronawirusa, która ograniczyła zapotrzebowanie rynku na paliwa, a to z kolei doprowadziło do zapełnienia światowych magazynów ropy. Oznacza to nie mniej, nie więcej, że producenci ropy są obecnie gotowi dopłacić za odbiór wydobytego surowca.

Ujemne ceny ropy. Tak tanio jeszcze nie było!

Problem polega na tym, że w najbliższy wtorek wygasają kontrakty na ropę WTI. Firma, która wydobyła w Stanach Zjednoczonych surowiec, zobligowana jest do dostarczenia go do magazynów ropy, znajdujących się w stanie Oklahoma. Niestety magazyny są już prawie pełne. Okiem ekspertów za dwa tygodnie może dojść do całkowitego zapełnienia magazynów i dostawy nie będą już możliwe.

„Ujemne ceny ropy oznaczają, że producenci de facto są gotowi komuś zapłacić, by zabrał od nich ropę. O ile to już działo się w Teksasie i w Kanadzie, o tyle zachowanie kontraktów na WTI na maj odzwierciedlało to, że ich posiadacze byli gotowi płacić za to, by ktoś pozwolił im się ewakuować z długich pozycji na rynku przed wygaśnięciem kontraktów we wtorek”

– wyjaśniają analitycy Goldman Sachs.

O eskalacji kryzysu pisaliśmy pod koniec marca (link do artykułu znajdziesz tutaj). Już wtedy informowaliśmy Was, że w związku z kryzysem paliwowym oraz zwiększeniem ilości wydobycia surowca przez Rosję i Arabię Saudyjską ceny ropy na światowych rynkach drastycznie spadną. Do tego doszły ograniczenia w ruchu spowodowane pandemią koronawirusa.

Niestety nie oznacza to, że cała wina dotycząca kryzysu paliwowego powinna zostać zrzucona na pandemię koronawirusa. Pierwsze problemy w branży paliwowej rozpoczęły się już w roku 2014, wtedy Arabia Saudyjska zwiększyła produkcję ropy, aby uderzyć w sektor wydobywczy USA. W roku 2020 w strukturze OPEC, której zadaniem jest regulowanie między innymi ilości wydobycia ropy pozostało 10 państw. Połowa z nich niestety nie stosowała się do ograniczeń wydobycia: Iran, Rosja, Kazachstan, ZEA oraz Nigeria. Arabia saudyjska również – ta jednak opuściła OPEC i również zwiększyła produkcję.

Obecnie ograniczenie wydobycia surowca jest jedyną rozsądną drogą do ustabilizowania cen na światowych rynkach paliw, ale niestety to proces długotrwały, który dodatkowo wymaga dyscypliny wszystkich krajów należących do organizacji.


OPEC to międzynarodowa organizacja, do której należą kraje, zajmujące się wydobyciem ropy naftowej. Jej celem było ujednolicenie polityki dotyczącej wydobycia oraz regulowania ceny ropy naftowej na światowych rynkach.

źródło: biznes.wprost.pl

KOMENTARZE