Tym razem pojechaliśmy do kopalni soli w Bochni. Miejsce, które wybraliśmy, okazało się idealne na wycieczki motocyklowe nie tylko ze względu na wspaniałe otoczenie krętych dróg, ale również na temperaturę, jaka panuje na dole w kopalni. 15 stopni Celsjusza w odniesieniu do czerwcowych upałów brzmiało doskonale!

Tą podróż planowaliśmy z Tomkiem już od dłuższego czasu. Sam zresztą chciałem ruszyć się gdzieś na motocyklu z kimś, a nie ciągle podróżować samotnie. Poza tym zrobienie zdjęć, kiedy ktoś Ci towarzyszy, jest dużo łatwiejsze – szczególnie, jeżeli mają one wylądować w artykule. Wymyśliliśmy, żeby zabrać dwa motocykle o pojemności (+/-) 500 ccm i tyleż samo gotówki na twarz i po prostu jechać. Na ile nam wystarczy ta forsa? O tym przekonacie się już niedługo. Zaczynamy od podróży do kopalni!

Szybka rozgrzewka

Wskoczyliśmy na motocykle w Warszawie o poranku. Towarzyszyły nam dwa sprzęty: Benelli TRK 502X oraz Honda CB 500X. Przy okazji postanowiliśmy zrobić test porównawczy tych motocykli, którym wkrótce będziecie mogli przeczytać.

Tyle kasy, ile pojemności Benelli TRK502X oraz Honda CB500X

Szybko przedarliśmy się przez miasto i wskoczyliśmy na trasę na Kraków (trasa S7). Nie było to oczywiście coś, co misie lubią najbardziej, bo jazda pięćsetką po ekspresówce to istna mordęga, ale i motocykle, i my dawaliśmy radę. Nie mieliśmy wyboru. Mieliśmy małe opóźnienie, a na zwiedzanie kopalni umówiliśmy się na godzinę 13, więc mam nadzieję, że rozumiecie nasz pośpiech.
Po około 200 kilometrach, tuż za miejscowością Książ Wielki, zjechaliśmy z ekspresówki i odbiliśmy w kierunku Racławic, Nowego Brzeska, aż do Bochni równymi, acz dosyć wąskimi dróżkami. Najlepsze w w tych drogach było to, że były kręte do granic możliwości. Przerzucaliśmy motocykle z lewej na prawą i – jak miało się to okazać później – była to doskonała rozgrzewka przed resztą wyjazdu.

„Królestwo” za sól…

Do kopalni udało się nam dotrzeć na czas. Na miejscu czekała na nas bardzo miła obsługa, która nie pozwoliła nam targać ze sobą kurtek i kasków – za to należy się ogromny plus. Nie ma chyba nic gorszego, niż kilkugodzinny spacer z kaskiem w jednej ręce i kurtką w drugiej.

Tyle kasy, ile pojemności Benelli TRK502X oraz Honda CB500XSzybko zostaliśmy przydzieleni do jednej z grup i zjechaliśmy windą pod ziemię. Sam zjazd robi wrażenie. Jedziesz 200 metrów – w uszach strzela, jest ciemno, a sama winda delikatnie podskakuje. Ale najważniejsze, że jest chłodno. Na zewnątrz – około 35 stopni, tutaj raptem 15. W tak „klimatyzowanym” wnętrzu mogliśmy spędzić choćby kilka godzin!

Ulga dla alergika!

Zaraz po wyjściu z windy ulokowaliśmy się w kolejce, która zawiozła nas do początku naszego zwiedzania. Bardzo ciekawe wrażenie – jeszcze nigdy nie jechałem czymś takim. Powietrze było wilgotne, a przecież byliśmy w kopalni soli. To wszystko sprawiło, że mogliśmy poczuć się jak w tężni. Dosłownie po kilku minutach odblokował mi się nos i zapomniałem o katarze. Niby nic, ale dla alergika to ogromna ulga!

Tyle kasy, ile pojemności Benelli TRK502X oraz Honda CB500XPrzed wyjazdem zastanawiałem się, co zaskakującego mogę przeżyć w kopalni. Przecież to tunele, mrok i sól. Nuda? O nie! Już na początku dostałem obuchem w głowę. Zwiedzanie rozpoczęło się od totalnie odjechanej prezentacji multimedialnej, wyświetlanej na ścianie. W ciemnościach wyglądało to obłędnie. Później czekało na nas zwiedzanie kopalni pod kątem historii. Dowiedzieliśmy się, czym jest sól, jak wyglądały pierwsze lata wydobycia tego cennego w owych czasach surowca i przede wszystkim poznaliśmy jej wartość. A była ona wówczas ogromna! Wyobraźcie sobie, że za „bałwana” (około 1000 kg soli zwiniętej w swego rodzaju walec) mogłeś kupić całą wieś wraz z mieszkańcami, polami i inwentarzem.

Podziemny „statek”

Przed nami było jeszcze kilka fajnych atrakcji w tym zjazd po historycznej zjeżdżalni. Kiedyś podobnym sposobem spuszczano na niższe piętra narzędzia i wszystkie potrzebne przedmioty. Taką zjeżdżalnią zsuwali się również górnicy. Dzisiaj i Ty możesz się nią „przejechać”, a jej rozmiar robi wrażenie. Podejrzewam, że długość pochylni to grubo ponad 50 metrów!

Potem na naszą grupę czekała inna atrakcja wycieczki. Spływ (przepływ?) kanałem solankowym ponad 200 metrów pod ziemią! Co ciekawe łódki, które na nas czekały, są wpisane do rejestru statków morskich. W ten sposób przeżyliśmy rejs „podziemnym statkiem morskim”. Cóż, woda tu też jest słona… Nie robi to na Tobie wrażenia? To wiedz, że jest to najgłębiej położona solanka spławna na świecie!

Trzeba to zobaczyć

Chciałbym trochę stonować tę opowieść, ale nie umiem. Ta kopalnia powaliła mnie na kolana swoim rozmiarem i rozmachem turystycznym. Wiesz, że w Bochni odbywają się firmowe imprezy integracyjne? Wiesz, że głęboko pod ziemią jest ponad 200 miejsc noclegowych i odbywają się różnego rodzaju kolonie dla dzieciaków? Wiesz, że jest boisko do gry w piłkę?

Tyle kasy, ile pojemności Benelli TRK502X oraz Honda CB500X

Pod ziemią jest nawet kościół. W czasie mszy grywa orkiestra górnicza, ale specyficzną atmosferę tworzą dźwięki przejeżdżającej kolejki. To najbardziej osobliwe miejsce sakralne, w jakim byłem. Figury z soli, ambona z soli – trudno to opisać. Trzeba zobaczyć na własne oczy.

Stara część kopalni w Bochni

Największe jednak wrażenie zrobiła na nas stara część kopalni, w której wiele lat temu pracowano prymitywnymi metodami, gdy nie było odpowiednich zabezpieczeń, a tunele drążono pod najróżniejszymi kątami. I znów, by to zobrazować, z pomocą przychodzą prezentacje multimedialne.

Tyle kasy, ile pojemności Benelli TRK502X oraz Honda CB500X

Gdzieś wysoko nad nami przez tunel przeciskał się (wyświetlony) górnik z pochodnią, którego zadaniem było wywołać kontrolowany wybuch. Taki górnik robił to oczywiście pochodnią, którą trzymał w ręku…
W tej części kopalni doskonale widać również jak ruchy górotwórcze wpływają na ukształtowanie tuneli. Skały są zaklinowane drzewcami, które pod naporem skał(!) pękają. Każdego roku wszelkie przejścia, tunele i otwory się zmniejszają, bo matka natura dąży do ich zamknięcia.

Już mniej, niż pięć stów

Wycieczka po kopalni soli zajęła nam ponad cztery godziny. Przy okazji mogliśmy skorzystać z podziemnej restauracji, naładować baterie, pozwiedzać i pospacerować, poinhalować się, a przede wszystkim poznać niezwykłą historię kopalni w Bochni, która istnieje już od roku 1248!

Tyle kasy, ile pojemności Benelli TRK502X oraz Honda CB500X
To pierwsza część naszego objazdu po Polsce z pięcioma stówami w portfelu. Co prawda po wizycie w Bochni nie ujechaliśmy zbyt dużo kilometrów, gdyż było tak ciepło, że – po pierwsze – nie chciało się nam za wszelką cenę męczyć na motocyklach, a po drugie – dzień szybko zaczął się chylić ku końcowi. Rozłożyliśmy namioty nad brzegiem rzeki i wskoczyliśmy do wody. Przed nami – kurs na Bieszczady

Luźne rozmowy o Benelli TRK502X oraz Hondzie CB500X

KOMENTARZE