fbpx

To, że runda otwierająca sezon MŚ SuperEnduro rozgrywa się w Polsce, jest już tradycją. To, że odbywa się ona w Krakowie, też już powoli staje się tradycją, tak samo jak fakt, że w stolicy Małopolski, zwycięzca może być tylko jeden.

Od kilku sezonów krakowska runda przyprawia polskich kibiców o zgrzytanie zębami. Co prawda, seria SuperEnduro ma ostatnio upadki i wzloty, ale nie da się ukryć, że dostarcza tony emocji. W oczach kibiców, runda otwarcia to walka Tadek Błażusiak vs reszta świata. Nie inaczej było w tym roku. Do Tauron Areny, tak jak poprzednio, zawitała delegacja ze Stanów Zjednoczonych – broniący tytułu Cody Webb oraz Colton Haaker, obecny mistrz AMA Endurocross i dwukrotny mistrz świata, który po zeszłorocznym załamaniu formy, wrócił do jeżdżenia na najwyższych obrotach. Zabrakło niestety takich tuzów jak Jonny Walker, który postanowił odpuścić sezon halowy i skupić się na rehabilitacji rąk pokiereszowanych podczas wypadku na 111 Megawatt i lepiej przygotować się do walki o tytuł mistrza WESS (World Enduro Super Series). Zwycięzca tej serii, Billy Bolt też był zmuszony do zostania w domu. Kilka dni przed wyścigiem poważnie złamał nogę na treningu. Do wielkich nieobecnych załapał się także Manuel Lettenbichler. Trochę szerokie to grono…

W wielkim stylu wrócił za to Alfredo Gomez po kontuzji więzadła krzyżowego i zagrożeniu częściową utratą czucia w nodze. Hiszpan co prawda nie miał takiego tempa jak rozjeżdżeni Tadek, Cody i Colton, ale widać było, że nie obijał się przez ten rok. Jak sam stwierdził po wyścigu, noga co prawda jeszcze nie wyzdrowiała w 100%, ale nie ma przeciwwskazań do startów. Poza tym od dłuższego czasu odczuwał głód jazdy na motocyklu i musiał się tu pojawić. Było to widać, bo jechał miękko i płynnie jak z nut, choć nie ustrzegł się błędów w pierwszym finale, w którym nie przycelował i wbił się przednim kołem w belkę, przy okazji zgarniając Webba z trasy. To otworzyło drzwi do pościgu Haakera za Tadkiem. Nie trwało to jednak długo, bo Amerykanin położył się na zakręcie za sekcją matrix, puszczając Webba przodem. O błąd na trasie nie było łatwo, bo tradycyjnie już w Polsce, podłoże jest bardzo miękkie i trudne. W końcu o tej porze roku, ciężko u nas o suchą ziemię. Jedynie Tadek nie popełnił żadnego błędu w tym biegu zostawiając za sobą kolejno Webba, Haakera i Gomeza.

Ciężki finał

W drugim wyścigu, z odwróconego startu, nie było inaczej. Tadeusz szybko przebił się na pierwszą pozycję, choć Cody Webb mocno deptał mu po piętach. Ale tylko przez chwilę, bo na skoku wypadł z trasy i puścił Haakera przodem.

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/12/Mistrzostwa-Świata-SuperEnduro-ceremonia-otwarcia-1.jpg” height=”500″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”left” offset=”false”][/dd-parallax]

Ponownie na metę jako pierwszy wjechał numer #111, amerykanie pozamieniali się miejscami, a czwórkę zamknął Gomez. Zła passa dla Błażusiaka przyszła dopiero w trzecim finale. Na pierwszej przeszkodzie po starcie, Tadek w młynie zawodników stracił równowagę i zaliczył wywrotkę. Straty, nawet do ostatniego zawodnika, były spore, ale Nowotarżanin szybko łykał kolejnych, wolniejszych zawodników, aż w końcu dorwał zeszłorocznego mistrza świata Juniorów – Kevina Gallasa i skończył na czwartym miejscu. Ten finał zdecydowanie należał do Alfredo Gomeza. Co prawda na sekcji Matrix znowu miał bliskie spotkanie z Webbem, ale mimo wszystko wyszedł z niego bez szwanku, gorzej miał Webb, co wykorzystał Haaker. Jako, że historia lubi się powtarzać, kalifornijczyk jadący na KTM nie musiał długo czekać na dzwon Haakera. W kolejności Gomez, Webb i Haker zamknęło się podium ostatniego finału. Tadek do mety dojechał 10 sekund za trzecim zawodnikiem. Jak na start z odległego, ostatniego miejsca… Chapeau bas! Zasłużył więc na zdobycie pierwszego miejsca w ogólnej klasyfikacji zawodów!

Niestety drugi Polak w klasie Prestige – Emil Juszczak, nie miał tyle samo szczęścia. Gleba w pierwszym biegu i ostatecznie 10. miejsce. W drugim wyścigu poluzował się przewód masy, co poskutkowało zdławieniem motocykla na jednym ze skoków. Efekt? Niedolot, mocna gleba, obita klatka piersiowa i zjazd do padoku. W trzecim finale zachowawcza jazda przez ból w klatce i ostatecznie zakończenie zawodów na 12 miejscu.

Mistrzostwa Świata SuperEnduro - Emil Juszczak

Szkoda, bo wiadomo, że Emil potrafi utrzymać tempo, co udowodnił w trakcie kwalifikacji, podczas, których brakowało mu jednej pozycji do załapania się na SuperPole (rywalizacja na najszybsze pojedyncze okrążenie pośród czołowych zawodników). Niestety wyścigi klasy Prestige to prawdziwa rzeźnia i rzadko kiedy można pojechać jak w kwalifikacjach. Liczymy, że Emil jeszcze się dopasuje do walki w nowych realiach. Tak samo trzymamy kciuki za resztę stawki. Bowiem można było odnieść wrażenie, że równolegle toczą się dwa wyścigi. Jeden pomiędzy pierwszą czwórką, drugi pomiędzy młodszym pokoleniem.

Dominik Olszowy – nasza nadzieja!

W klasie Junior, jeśli mamy być szczerzy też obyło się bez niespodzianek. Will Hoare bezsprzecznie zdominował wszystkie 3 biegi, ale nie wygląda na to, żeby był gotowy na walkę w klasie królewskiej. Jednak nie możemy ukryć zachwytu jazdą Dominika Olszowego. W pierwszym biegu, co prawda zaliczył potężną glebę, ale nie wymiękł i dojechał do końca wyścigu, choć do mety dotarł na ostatnim miejscu, z poszarpaną na strzępy koszulką. Drugi finał szedł już jak złoto i przebił się na drugą pozycję. Niestety, prawdopodobnie przez zbyt dużą ekscytację, z obliczeń wypadło mu jedno okrążenie i zbyt wcześnie zjechał z toru, co kosztowało go utratę pozycji i ostatecznie zajęcie piątego miejsca.

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/12/Mistrzostwa-Świata-SuperEnduro-ceremonia-otwarcia-3.jpg” height=”700″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”left” offset=”false”][/dd-parallax]

Cóż, w końcu to jego pierwszy start w zawodach tej rangi. Całe szczęście zrehabilitował się w trzecim finale, dowożąc drugą pozycję. Do triumfatora wieczoru, Willa Hoare’a, tracił jedynie 5 sekund, tym samy zostawiając Davida Cypriana 10 sekund za sobą. Wspominaliśmy już, że Dominik raptem rok temu porzucił motocross na rzecz jazdy enduro? Ten dziewietnastolatek zdecydowanie ma talent i jeśli nadal będzie ciężko pracował nad swoją formą, to coś czujemy, że nie raz nas zaskoczy!

Klasa Prestige:
1. Tadeusz Błażusiak #111 (POL)
2. Cody Webb #1 (USA)
3. Colton Haaker #10 (USA)

Klasa Junior:
1. William Hoare #80 (GBR)
2. David Cyprian #62 (CZE)
3. Jozsa Norbert #32 (ROM)

KOMENTARZE