Daruję wam oglądanie mnie w samej bieliźnie Six2, ale wiedzcie, że użyłem jej nie raz. To już stały element mojego ubioru motocyklowego, zwłaszcza kiedy wybieram się na tor.

Bielizna termo to dla mnie fenomen. Jestem w szoku, ilu sposobów i materiałów można użyć do stworzenia koszulki, rajtuzów albo kombinezonu. Za każdym razem, gdy trafia w moje ręce jakiś komplet, czytam o jego cudownych właściwościach, po czym od razu nich zapominam kierując się kryteriami dość przyziemnymi. Wybaczcie, że nie jest to profesjonalna recenzja, ale moja uwaga skierowana jest w stronę motocykli, a jakie gacie mam pod spodem, to temat drugoplanowy. Aczkolwiek Six2 zabieram ze sobą praktycznie za każdym razem, gdy jadę na tor. 

Pierwszy powód jest prozaiczny. W związku z tym, że jest to „pajacyk”, jest mi go łatwiej spakować. Nigdy nie używam pod skórzany kombinezon tylko koszulki czy jedynie spodni. Zawsze jeżdżę w komplecie, a komplet tworzy ten problem, że trzeba go skompletować. Ostatecznie zawsze mieszałem spodnie z koszulkami, co mnie irytowało, bo różne modele oferują odmienne działanie.

Ja bielizny termicznej używam z dwóch powodów. Pierwszym jest niska temperatura. Trzeba się dogrzać, oczywisty temat. Drugi to prostota zakładania i zdejmowania kombinezonu. Nie wyobrażam sobie już zakładania skóry na gołe ciało. Gdy chcesz zdjąć kombiaka pomiędzy sesjami albo w przerwie, przykleja się on do ciała, podszewki się wywijają, przez co trudniej go później założyć z powrotem. Lubię jednoczęściową bieliznę również za prostotę zakładania kombinezonu. Nic się nie podwija, wywija, niczego nie muszę poprawiać. Mam wersję z oczkami na stopy i kciuk, dzięki temu nogawki i rękawy w trakcie zakładania się nie przesuwają. Myślałem, że pętelki w butach czy rękawicach będą mi przeszkadzać, ale nie zauważam ich obecności.

Korzystam z wersji Superlight, bo jest najcieńsza i najszybciej w niej „stygnę” po sesji treningowej. Sama bielizna przy letnich temperaturach schnie na mnie w chwilę. Dlatego zarzucam tylko krótkie spodenki i mogę w przerwach popracować przy motocyklu bez konieczności jej ściągania. Po zakończeniu treningu wystarczy ją wywiesić na czas pakowania motocykla i zazwyczaj już jest sucha w momencie, kiedy pakujemy ją do torby.

Przyznam się do czegoś. Zdarzyło się, że używałem tej samej bielizny, gdy byłem na dwudniowym track dayu. Ten model autentycznie nie przesiąka zapachem i pomimo tego, że to wciąż dość „ofujne”, to gdy zachodzi taka potrzeba, można go używać przez kilka dni z rzędu. Jedyne, na co muszę zwracać uwagę, to zakładanie bielizny. Materiał wydaje się być delikatny. Rozerwałem już kiedyś taki jeden kombinezon innego producenta (Ducati) i było mi przykro. Chciałbym, żeby ten jeszcze mi posłużył. 

Cena: 509 zł
Gdzie kupić: www.xentrox.pl

KOMENTARZE