Pierwszy etap rywalizacji poprowadził z wybrzeża Morza Śródziemnego do serca egipskiej części Sahary i oazy Tibniya, gdzie rajdowcy spędzą najbliższe trzy noce. Odcinek specjalny był w dużej mierze skalisty i pozwalał na rozwijanie dużych prędkości, dlatego Rafał Sonik dziwił się, że udało mu się stracić tylko cztery minuty do swojego głównego konkurenta. „Z lewego, dolnego […]

Pierwszy etap rywalizacji poprowadził z wybrzeża Morza Śródziemnego do serca egipskiej części Sahary i oazy Tibniya, gdzie rajdowcy spędzą najbliższe trzy noce. Odcinek specjalny był w dużej mierze skalisty i pozwalał na rozwijanie dużych prędkości, dlatego Rafał Sonik dziwił się, że udało mu się stracić tylko cztery minuty do swojego głównego konkurenta.

„Z lewego, dolnego zbiornika uciekało mi paliwo, a około 80. kilometra quad zaczął przerywać na wysokich obrotach. Początkowo myślałem, że to pompa paliwowa, bo podobną sytuację miałem kiedyś w Argentynie, ale na szczęście przyczyna okazała się bardziej prozaiczna. Zawiodła elektryka. Kiedy quad w zasadzie przestał jechać, zatrzymałem się, poprzepinałem kable, poprawiłem styki i już bez problemów dojechałem do mety. Byłem przekonany, że do Mohameda straciłem około 10 minut” – relacjonował obrońca Pucharu Świata.

Po otrzymaniu od sędziów informacji o uzyskanym czasie, obok radości pojawiło się również pewne rozczarowanie. „Wszystko wskazuje na to, że miałem dziś lepsze tempo od Katarczyka, nie licząc rzecz jasna zwolnienia między 80 i 102 km. Jestem też ciekawy ile stałem, bo na pewno dłużej niż 4 minuty. Z jednej strony szkoda tej straty, a z drugiej naprawdę dobrze być na mecie” – komentował.

Rafał Sonik nie był zaskoczony usterkami na trasie, ponieważ Yamaha Raptor, którą startuje w Rajdzie Faraonów jest zupełnie nowym, zbudowanym niedawno quadem. Dakarowy egzemplarz zostanie przeznaczony na licytację, a ten jest dopiero testowany i ulepszany. „Nie było zbyt wiele czasu na trening, a poza tym, mniej lub bardziej poważne awarie wychodzą zawsze dopiero wtedy, kiedy zaczynamy się ścigać. Mam więc powody do zadowolenia, że dziś obyło się bez większych afer.”

W środę zawodników czeka kolejny etap rywalizacji ze startem i metą na tym samym biwaku, nieopodal miejscowości Tibniya. Trasę będzie otwierać Mohamed Abu Issa, który we wtorek ukończył zmagania z czasem 2:29.47. Tuż za nim na oes ruszy Rafał Sonik (2:33.47).

KOMENTARZE