fbpx

Normalnie nie zwracam uwagi na rewelacje o motocyklistach przekraczających prędkość. Nie robią nic dobrego ani motocyklistom, ani pozostałym użytkownikom ruchu drogowego. Ot kolejna okazja do wykazania się w narodowym sporcie, jakim jest lincz na czas. W tej sprawie mam jednak całkiem nieoczekiwane rozwiązanie.

Polska Agencja Prasowa podała w niedzielę informację o motocykliście pędzącym ponad 180 km/h. Początek sezonu zapewne będzie mocno nasycony podobnymi komunikatami. Komu w pierwszy ciepły dzień nie odbiła szajba, niech pierwszy rzuci kamień. Ciekawsze są kolejne akapity tejże prasówki. Otóż motocyklista mknął dziarsko w terenie zabudowanym, a po zatrzymaniu tłumaczył swoje zachowanie tym, że nie zauważył na aplikacji mobilnej informacji o kontroli policyjnej. Geniusz! Gdybym to ja był funkcjonariuszem, złagodziłbym wymiar kary za pocieszną szczerość. Normalnie nie zwracam uwagi na tego typu rewelacje. Nie robią nic dobrego ani motocyklistom, ani pozostałym użytkownikom ruchu drogowego. Ot kolejna okazja do wykazania się w narodowym sporcie, jakim jest lincz na czas. Wystarczy przejrzeć sekcję komentarzy na Facebooku.

Przeciwnicy:

„Dawca nerek!!!!” – Ryszard z Warszawy

„No niestety smutna acz prawdziwa prawda. Ilu jeszcze musi odejść żeby Ci co zostaną to zrozumieli (…)” – Mirosław z Tychów

„Transplantologia dziękuje motocyklistom!” – Arek z Poznania

„Potem wjedzie w samochód wyjeżdżający z bocznej uliczki i będzie płacz, że taki dobry chłopak był i jeździł szybko ale bezpiecznie. Na szczęście sądy w Polsce zaczynają zauważać, że prawo pierwszeństwa nie zawsze jest święte i prędkość samobójcy też się liczy.” – Lech z Warszawy

„Żaden motocyklista nie jeździ zgodnie z przepisami. Wszystkim zabrać prawo jazdy.” – Jacek z Bytomia

„Jakie szanse miałby starszy pan, nawet w małym samochodzie, gdyby zrobił może nawet coś głupiego, gdyby taki pocisk w niego uderzył? Jarek Wałęsa!” – Zyta z Warszawy

Motocykliści:

„Kierowcy puszek i ich przepisowe jeżdżenie… Oraz skupienie za kierownicą. Motocykliści jadą zazwyczaj skupieni i patrzą na drogę ludzie w samochodzie jezdza często na wyjebce.” – Stefan z Gliwic

„Chłopak ledwo co dwójkę wrzucił i wielkie mi halo” – Adrian z Sokółki

Jest jeszcze grupa wykorzystująca takie okazje do linczu na systemie:

„Proste pytanie. Kto zginął a kto na tym zarobił” – Karol (miejscowość ukryta)

„No tragedia. Świat się zawalił. Kiedyś ludzie ryzykowali życiem aby odkryć nowe kontynenty, zdobyć jakiś szczyt a dzisiaj ci**y myślą tylko o bezpieczeństwie. Społeczeństwo czeka samozagłada.” – Darek ze Świnoujścia

W tym wszystkim jest głos rozsądku Ryszarda z Rudy Śląskiej:

„Aplikacje ukarać!”

Jako przedstawiciel magazynu motocyklowego mam w tej sytuacji dwie opcje. Po pierwsze, dołączyć do grupy linczującej motocyklistę, napisać akapit o tym, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Dla dramaturgii mógłbym podać aktualne statystyki śmiertelności w wypadkach z udziałem motocyklistów. Po drugie, mógłbym zacząć długą i nudną tyradę o kierowcach samochodów, rozmowach telefonicznych w trakcie prowadzenia i wszystkich innych przewinieniach. Po kilku dniach wszyscy rozeszlibyśmy się do domu z poczuciem, że dowaliliśmy tym po drugiej stronie. I co z tego? Otóż nic! Wciąż będą motocykliści przekraczający prędkość. Wciąż kierowcy aut będą siedzieć na Facebooku w trakcie prowadzenia, a rowerzyści będą pędzić przez pasy, jakby jutra miało nie być.

Szczęście w nieszczęściu, że do zatrzymania tego gagatka doszło w miejscowości Ulan Duży w województwie lubelskim. Dokładnie w tej samej, w której jakieś 16 lat temu zatrzymał mnie patrol policji, zabrał dowód rejestracyjny mojego Golfa trzeciej generacji, przy okazji wysyłając go na parking. Za co? Może za brak przeglądu. Może za brak przedniego zderzaka. Któż by to pamiętał. Ulan Duży wywołał u mnie szereg wspomnień z wielu podróży pomiędzy rodzinnymi Siedlcami a Lublinem, w którym mieszkała moja ówczesna partnerka. I właśnie dzięki temu przyszło mi do głowy zupełnie inne rozwiązanie sprawy.

Chodź z nami na tor ułanie z Ulanu Dużego

Jeśli znacie tego nieszczęśnika, dajcie mu znać, że na mój koszt zapraszam go na jedną z imprez Time Attack. Niech przyjedzie i sprawdzi się na zamkniętym obiekcie z pomiarem czasu. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że to ostudzi jego ułańską fantazję szybciej niż mandat na 6000 zł i odebranie uprawnień.

Kontakt: smoku@swiatmotocykli.pl 

KOMENTARZE