Dwunasta runda AMA Monster Energy Supercrossu dostarczyła potężnych emocji i nie małych dyskusji – sprawdźcie, kto zyskał, a kto stracił w Waszyngtonie!

Na skróty:

Wielki finał Supercrossu 2019 w Las Vegas już coraz bliżej, więc z każdą kolejną rundą emocje się potengują, a atmosfera gęstnieje tak mocno, że ciężko włożyć palec. Piekielne whoopsy podczas dwunastego przystanku w Seattle ostudziły gorące zapędy rewelacyjnego w tym sezonie Coopera Webba, który ostatnio trochę przygasł i dały szanse rozkręcającym się zawodnikom na poważne myślenie o tytule. Niektórym tak duże, że nie wtrzymali presji i głupio stracili sporo cennych punktów…

I tym razem nie podzielimy się z wami linkiem do wyścigów, bo wszystkie albo szybko zniknęły albo przestały działać i pozostał już tylko supercrosslive.com albo NBC Sport Gold.

450SX

To mógł być drugi z rzędu wieczór Marvina Musquina. W sumie to nawet był, mimo że ostateczne wyniki tego nie potwierdzają. Francuz po starcie szybko odebrał prowadzenie Zachowi Osbourne’owi, ale po potężnym zderzeniu Chada Reeda z Justinem Braytonem i Kylem Chisholmem, popełnił bardzo kosztowny błąd – kilka sekund zaoszczędzone podczas skoków mimo powiewającej białej flagi z czerwonym krzyżem kosztowało go sześć punktów w klasyfikacji generalnej. Mimo, że Marvin dowiózł prowadzenie do mety i stanął na najwyższym stopniu podium to nie odrobił żadnego punktu w generalce do prowadzącego Coopera Webba i nadal traci do niego 14 oczek. Webb z kolei mimo problemów na whoopsach zdołał przebić się na czwarte miejsce przyjeżdżając niedaleko za Eli Tomaciem, ale ze sporą stratą do drugiego Kena Roczena. Nawet mimo ukarania Musquina to nadal Francuz pozostał oficjalnym zwycięzcą zawodów, więc Ken’a nadal musi walczyć o swoje pierwszy zwycięstwo w tym sezonie!

250 SX Zachód

Na jedną rundę przed kolejnym starciem obu wybrzeży w Houston, w Seattle do walki wrócili zawodnicy z zachodniego wybrzeża. Na starcie ostatecznie zabrakło jednak Shane’a McElratha, więc grono pretendentów do odebrania prowadzenie Adamowi Cianciarulo również zmalała. Liczba kandydatów zmniejszyła się niedługo po starcie, kiedy jadący na prowadzeniu Colt Nichols nie doleciał potrójnego skoku na jednej z sekcji, a na kolejnym został potężnie wykatapultowany z motocykla i nie był w stanie kontynuować wyścigu. Wtedy na prowadzenie wysunął się Jimmy DeCotis, ale nie na długo, bo bardzo szybko dopadł go Dylan Ferrandis mający chrapkę na pierwsze zwycięstwo w sezonie. Do prowadzącego Ferrandisa zaczął dojeżdżać Adam Cianciarulo, który znalazł sobie ciekawą ścieżkę do skakania na whoopsach. Dylan skakał jednak duży poczwórny skok sekcję wcześniej, z którym Adam czasami miał problem. Do tego wplątali się dublowani zawodnicy i Ferrandis zdołał odeprzeć ataki Adama odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo! Tym samym Dylan odrobił kilka oczek w generalce, ale nadal traci do Cianciarulo 12 punktów i teraz jest już jedynym zagrożeniem dla Adama.

Już za tydzień 13 runda w Houston, gdzie czeka nieprzewidywalne starcie obu wybrzeży i mocno wyczekiwany rewanż Forkner-Cianciarulo oraz kolejne emocjonujące starcie o cenne punkty w klasie 450SX!

KOMENTARZE