fbpx

Powiedzenie „ostatni będą pierwszymi” często znajduje odzwierciedlenie w przypadku motocykli. Suzuki ze swoim sportowym nakedem klasy średniej weszło na rynek jako ostatnie z japońskiej czwórki, lecz to – jak się okazało – pozwoliło na stworzenie motocykla, wyróżniającego się na tle konkurencji.

Producentowi z Hamamatsu chyba nie wystarczył szum, jaki zrobiła Hayabusa. Projektanci i marketingowcy w 2001 roku poszli więc po bandzie. Pokazali koncepcyjnego B-Kinga, którego stylistykę można określić jako „Manga Streetfighter”. Rozdmuchana sylwetka, odważne linie i ogromne gabaryty to i tak nic w porównaniu z turbodoładowanym silnikiem z „Busy”, który miał generować 240 KM. Przypomnijmy, że w tamtych czasach najmocniejszym nakedem Suzuki był Bandit 1200.

Jak wchodzić, to z przytupem

Świat oszalał i chciał tego motocykla. Pewnie i tak kupiłaby go garstka osób, a większość Turbo B-Kingów byłaby zawinięta na latarniach. Szkoda jednak, żeby koncepcja, przynajmniej stylistyczna, tak oryginalnego motocykla umarła na etapie wydmuszki. Oczywiście dziś wiemy, że B-King (choć bez turbo) został zaprezentowany w 2007 roku, ale ku zaskoczeniu motocyklistów koncepcyjna sylwetka została najpierw zrealizowana w 2006 roku w modelu GSR 600, który szybko otrzymał przydomek „Baby King”.

Suzuki GSR 600 2006-2011

Suzuki najdłużej z całej, japońskiej czwórki zwlekało z obraniem swojego supersporta z owiewek. Gdy Honda Hornet, Yamaha FZ6 i Kawasaki Z 750 zalewały ulice, Suzuki miało do zaoferowania… Bandita 600 i SV650, które nie były w stanie nawiązać z nimi walki w kategorii osiągów. Ta zwłoka zagrała jednak na korzyść producenta. Z jednej strony Suzuki miało świadomość, że nie może pójść na łatwiznę, z drugiej znało też mocne i słabe strony rywali.

Projektanci sięgnęli po stylistykę konceptu B-Kinga i dostosowali ją do realiów segmentu. Umówmy się, tak rozdmuchana sylwetka w nakedzie klasy średniej byłaby przerostem formy nad treścią. Pozostali jednak przy muskularnych przednich owiewkach ze zgrabnie wkomponowanymi kierunkowskazami i spajającym całość, masywnym zadupkiem. Smaczków stylistycznych było sporo, a jednym z najciekawszych były końcówki wydechów pod zadupkiem, pomiędzy którymi umieszczono okrągłe tylne lampy. Przez to można było odnieść wrażenie, że GSR ma cztery „kominy”. Tak spójnej i dopracowanej stylistyki nie miał wtedy żaden japoński naked, ale na tym nie poprzestano.

Forma w parze z funkcją

Motocykl wyróżniał się jeszcze wieloma, nowoczesnymi rozwiązaniami. Aluminiowa, grzbietowa rama była całkowicie nową konstrukcją z kilku skręconych ze sobą elementów. To sprawiło, że nie tylko dba o właściwości jezdne, ale przez brak spawów jest także ozdobą.

Suzuki GSR 600 2006-2011

Wahacz wykonano z tego samego materiału, co również było rzadkością w klasie. Silnik natomiast zapożyczono z innego modelu. Rzędowy czterocylindrowiec pochodził z GSX-R 600 K4-K5, a więc był najświeższą i najbardziej zaawansowaną technologicznie konstrukcją w klasie. Nietrudno się domyślić, że nie był przeniesiony wprost z „Gixxera”. Moc spadła ze 124 do 98 KM, natomiast moment z 70 do 65 Nm. Zmieniono także zawory (z tytanowych na stalowe) oraz ich wznios i czasy otwarcia. Mniejsza była także średnica przepustnic. Nie zrezygnowano jednak z ich podwójnego układu SDTV – jednej obsługiwanej przez roll-gaz, drugiej – automatycznie, przez serwo, co wspomagało precyzyjne dobieranie mieszanki.

GSR 600. Sprinter wagi średniej

Inżynierowie co prawda zabrali silnikowi aż 26 KM i 5 Nm, ale w zamian obdarzyli go świetną, jak na czterocylindrową sześćsetkę, elastycznością. Silnik zaczyna „wstawać” już od 3000 obr./min, a naprawdę ciekawie zaczyna się robić już powyżej 5000 obrotów. To sprawia, że w użytku miejskim GSR 600 jest naprawdę dobrym sprinterem. Pierwszą setkę osiąga w 3,6 s, drugą w 14,5 s. Korzystanie z niezłych osiągów umila precyzyjne działanie sprzęgła, skrzyni biegów oraz układu wtryskowego, więc reakcja na ruch manetką jest bardzo bezpośrednia.

Suzuki GSR 600 2006-2011

Nie obyło się jednak bez wad. Na zmiany obciążenia silnik reaguje dosyć wyraźnymi szarpnięciami, ponadto w całym spektrum obrotów mocno (jak na rzędową czwórkę) wibruje. Znając rodowód silnika, można było się tego spodziewać. GSR jest jednak motocyklem stricte miejskim i rzadko kiedy służy do ambitnych wojaży.

W długich wycieczkach życie wysokich osób (powyżej 185 cm) mogą utrudnić podnóżki umieszczone wyżej niż w innych nakedach, choć z drugiej strony pozwalają one na spore pochylenie motocykla w zakręcie. Mimo podkurczonych nóg, na GSR tylko nieliczni doświadczą braku miejsca – ergonomia to zdecydowanie mocna strona „Baby Kinga”.

Sportowiec na pół etatu

Kolejną, mocną stroną Suzuki są hamulce. Podwójny, czterotłoczkowy zacisk stały z przodu i jednotłoczkowy, pływający z tyłu oraz pompy pochodzą z GSX-R 600 z 2001 roku. Nie można więc narzekać na siłę hamowania ani jej wyczucie czy dozowalność.

Suzuki GSR 600 2006-2011

Zdecydowanie mniej sportowych konotacji można dopatrzeć się w zawieszeniu. Z tyłu pracuje centralny amortyzator, z przodu – konwencjonalny widelec. Nie jest to jednak najwyższa półka, jaka była dostępna w 2006 roku, a teleskopy z przodu są nieco za miękko zestrojone. Mimo to pozwalają na całkiem dynamiczne ganianie po krętych drogach i zapewniają niezły komfort.

Jedną z zalet niezbyt twardego zawieszenia jest także lekkość prowadzenia. Po prostu łatwiej zmusić motocykl do zmiany kierunków. Łatwość prowadzenia, niezła stabilność i mocny, ale przewidywalny silnik to główne cechy, które zdecydowały o sporej popularności zarówno wśród początkujących, jak i już dobrze ogarniających jazdę motocyklistów.

Łatwy wybór

GSR 600 co prawda nie był w żaden sposób rewolucyjny, ale z pewnością był jednym z ciekawszych nakedów klasy 600. Był także pozbawiony większych wad, a jeśli już się pojawiały, to dotyczyły drobnostek, takich jak łatwo rysujący się lakier na zbiorniku paliwa czy lusterka, wpadające w mocne wibracje. Lusterka jednak zostały zmienione w 2008 roku, a wraz z nimi pojawiła się miniowiewka nad zegarami. Rok wcześniej do niezbyt bogatej listy wyposażenia dodatkowego dołączył układ ABS – nadwrażliwy i do tego ciężki (ważył 5 kg!).

Suzuki GSR 600 2006-2011

Kilka miesięcy po premierze, w 2006 roku wprowadzono także wersję GSR 600S z owiewką typu „bikini”. Nie cieszyła się jednak wielkim zainteresowaniem, więc znalezienie jej graniczy z cudem. Cudem jest także doszukanie się typowych awarii, dzięki czemu jest nikła szansa na nieprzyjemne niespodzianki w trasie. Nie będzie także problemów ze znalezieniem dobrze działającego, używanego egzemplarza. Może to być także przekleństwem, bowiem często właściciele zbyt dosłownie traktują „pancerność” jednostek napędowych i dość lekko traktują interwały serwisowe. Takie przypadki jednak najłatwiej rozpoznać po topornie działającej skrzyni biegów, wypadających przełożeniach czy klekoczącym rozrządzie. Delikatny szum z okolic sprzęgła natomiast nie powinien wzbudzić podejrzeń.

Nie powinniście się też zniechęcać egzemplarzami z przebiegiem 50 tys. km i więcej. To naprawdę twarde motocykle, które nawet ze sporym przebiegiem spisują się znakomicie i potrafią dostarczyć mnóstwo przyjemności z jazdy.

Zalety

+ Mocny i elastyczny silnik
+ Lekkość prowadzenia
+ Skuteczne hamulce
+ Wygodna pozycja
+ Trwałość i jakość wykonania

Wady

– Wysoki poziom wibracji
– Nerwowa reakcja na zmianę obciążenia

Galeria zdjęć

Dane techniczne: Suzuki GSR 600 

[wpsm_comparison_table id=”109″ class=””]
KOMENTARZE