Tym razem Wojtek wraz ze swoim motocyklem 125 ccm jadą z Ekwadoru do Peru. Po drodze jak zwykle sporo pięknych widoków i mały rekord. Swoją drogą szkoda, ze w Polsce nie ma takich cen benzyny jak w Ekwadorze.

„Kolejny etap motocyklowej podróży po Ameryce Południowej prowadzi ze stolicy Ekwadoru, Quito, do samej granicy z Peru.

Wybór optymalnej trasy po Ekwadorze nie był łatwy. Kraj, mimo swoich niewielkich rozmiarów, ma wiele do zaoferowania, a ciągnące się przez sam środek pasmo Andów trochę komplikuje podróżowanie na małym motocyklu. Ostatecznie zdecydowałem się ominąć kilka atrakcji turystycznych i jak najszybciej przedostać się nad ocean. Początkowo droga prowadziła przez wysokie góry, aby później zamienić się w wijącą się przez tropikalny las trasę. Ostatecznie, jeszcze pierwszego dnia podróży, dotarłem do położonej nad Pacyfikiem Manty, pokonując jakieś 480 kilometrów jednego dnia i tym samym bijąc rekord tego motocykla (później zresztą jeszcze żyłowany do granic absurdu). Następnego dnia udałem się do położonej na południu mekki plażowiczów i surferów Montanity. Odpoczynek nad morzem pomógł zregenerować siły i niecałe dwa tygodnie później dotarłem do granicy z Peru.

Ekwador nie należy do drogich krajów. Wśród budżetowych podróżników istnieje obiegowa opinia, że 100 km jazdy autobusem kosztuje jednego dolara, a to dzięki niskim cenom paliwa, wahającym się w granicach 1,5 do 2 złotych. Tym samym 1000 km przejechanych na ekonomicznym motocyklu może kosztować nawet 45 PLN. Kraj zdecydowanie wart jest odwiedzenia, do zaoferowania ma prawie wszystkie rodzaje krajobrazu: od oceanu, poprzez dżunglę amazońską, wysokie góry, aż po namiastkę pustyni i egzotyczne wyspy Galapagos” – opowiada Wojtek Janiszewski.

Zachęcamy też do subskrybowania kanału Backapiksta.

KOMENTARZE