fbpx

Potrzeba dwóch znudzonych, ale utalentowanych motocyklistów oraz złotnika, by z Monstera wydobyć jego prawdziwe bogactwo.

Rok 2018 można śmiało okrzyknąć rokiem Ducati. Bolońska fabryka wprowadziła do seryjnej produkcji Panigale V4 – porywający sprzęt klasy superbike, do rodziny scramblerów dołączył model 1100, a seria Monster obchodzi w tym roku swoje 25-lecie. Na tegorocznej edycji World Ducati Week, odbywającej się na włoskim torze Misano 20-22 lipca, będzie specjalna wioska Monsterów. Mam nadzieję, że spotkam tam projekt niemieckiego warsztatu Diamond Atelier, bo to chyba najciekawsza wariacja na temat nowego nakeda kultowej serii!

Ducati

Warsztat Diamond Atelier został założony w dość spontanicznych okolicznościach przez Toma Konecnego i Pablo Steigledera w 2013 roku. Od tamtej pory założyciele zbudowali 15 wyjątkowych motocykli. Chris Hunter – autor najważniejszego serwisu traktującego o customach – tak podsumował ich działalność:

„Diamond Atelier nie jest tylko powiewem świeżego powietrza, a raczej mocnym kopnięciem w szczękę!”

Prosto, ale nie prościej!

Albert Einstein powiedział kiedyś, że wszystko trzeba robić tak prosto, jak tylko jest możliwe, ale nie prościej. Najwyraźniej słowa uczonego mocno zapadły w pamięci Miguelowi Galluzziemu – projektantowi Ducati, bo kreśląc linie Monstera M600 w roku 1993 wspiął się na wyżyny rygorystycznego minimalizmu. M600 był tym, czego człowiek potrzebował od motocykla. Siedzenie, bak, dwa koła, kierownica i dziki silnik. Tyle wystarczyło, by Monster przez lata umacniał swoją pozycję stylowo-buńczucznego nakeda.

By przerwać monotonię

Dwadzieścia pięć lat po wprowadzeniu Monstera na rynek, egzemplarz wersji 1200R trafił w ręce Toma Konecny’ego i Pablo Steigledera.

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/11/ducat_diamond_atelier_sm_2.jpg” height=”700″ speed=”3″ z-index=”0″ position=”center” offset=”false” mobile=”/wp-content/uploads/2019/09/parallaxmobile.jpg”][/dd-parallax]

Ci dwaj delikwenci jeszcze pięć lat temu spędzali wolne wieczory, kręcąc się po ulicach Monachium na swoich motocyklach. Podczas jednego z wypadów stwierdzili, że mają już dość patrzenia na setki niewyróżniających się niczym konstrukcji. Ktoś musiał przerwać monotonię i powtarzalność na scenie customowej. Tej nocy założyli warsztat Diamond Atelier i od początku swojej działalności postawili na indywidualne podejście i chorobliwe wręcz przywiązanie do detali.

Pasja rodzi profesjonalizm

Większość motocykli customowych nadal powstaje dokładnie tak, jak w czasach świetności cafe racerów i oczywiście nie ma w tym nic złego. Intuicyjne podejście i wykorzystanie zwykłych narzędzi warsztatowych w zupełności wystarcza, by stworzyć coś niesamowitego.

Dobrym przykładem jest nasz rodzimy budowniczy, Sylwester Mateusiak, którego projekt opisywałem w numerze 4/2018 ŚM. Jego Scrambler Sixty 2 pokonał konkurencję z całego świata, wygrywając konkurs Custom Rumble. Sylwek wypracował własny styl bez zaawansowanych technologii. Jednak w Diamond Atelier robi się to zupełnie odwrotnie.

Proces powstawania maszyny rozpoczyna się od jej skanowania 3D, które pozwala na przekonwertowanie geometrii motocykla do postaci cyfrowej. Kolejny krok to tworzenie modelu CAD i wielogodzinne projektowanie przeróbek.

Wolność tworzenia

Zmodyfikowanego Monstera zamówił klient z Frankfurtu. Już przy realizacji poprzedniego projektu dał ekipie Diamond Atelier wolną rękę i był tak zachwycony efektem, że postanowił zamówić kolejny motocykl bez żadnych sugestii.

Monster 1200R to wyjątkowo dopracowany motocykl, posiadający wiele ciekawych rozwiązań, dlatego Tom i Pablo zdecydowali się na ulepszanie, a nie kompletną przebudowę włoskiego nakeda.

Z oryginału został zbiornik paliwa, przedni błotnik, reflektor, amortyzator skrętu, a nawet nowoczesny zegar. Rama pomocnicza została przebudowana, a zadupek najpierw zaprojektowano w programie CAD i następnie wydrukowano na drukarce 3D. Funkcję tylnego oświetlenia przejęły małe kierunkowskazy. Przeróbki tylnej części motocykla wymagały sprytnego ukrycia komputera i części instalacji elektrycznej, ale według Toma było to o niebo prostsze niż w przypadku starych motocykli, w których najczęściej całą instalację trzeba kłaść na nowo. Dopełnieniem nowego tyłu jest siedzisko obszyte skórą bydlęcą.

[dd-parallax img=”https://swiatmotocykli.pl/wp-content/uploads/2018/11/ducat_diamond_atelier_sm_4.jpg” height=”700″ speed=”2″ z-index=”0″ position=”center” offset=”false” mobile=”/wp-content/uploads/2019/09/parallaxmobile.jpg”][/dd-parallax]

Z przodu pojawiły się nowe półki zawieszenia, clip-ony Gilles Tooling, zbiorniczki płynu hamulcowego i korek wlewu paliwa od Rizomy. Klamki pochodzą z oferty Ducati Performance. By utrzymać minimalistyczny charakter, chłopaki z DA zamontowały przy przedniej lampie kierunkowskazy Motogadget m.Blaze Pin, które mają zaledwie 19,5 mm długości.

O odpowiedni dźwięk Monstera dba wydech Remusa z kolektorem wydechowym owiniętym specjalną taśmą. Detal, a świetnie podkreśla kształt rur.

Świecidełek nigdy dość

Przeróbki przeprowadzone przez Diamond Atelier sprawiły, że Monster 1200R jest jeszcze bardziej zwarty i agresywny, niż był, zanim trafił na warsztat.

Podkreśleniem jego charakteru jest malowanie. Jeden z pracowników warsztatu był kiedyś złotnikiem. Chłopaki postanowiły sprawdzić jego umiejętności. Już złote szparunki, połączone z oliwkowym malowaniem, wyglądają zjawiskowo, a kratownicowa rama pokryta 24-karatowym złotem to czyste szaleństwo. Ale właśnie o to chodziło – jeszcze więcej potwora w potworze!
Jeśli diabeł tkwi w szczegółach, to ten Monster jest z samego dna piekła!

 

KOMENTARZE