Dzięki zwycięstwu w Grand Prix Japonii na należącym do Hondy torze Twin Ring Motegi Marc Marquez z ekipy Repsol Honda sięgnął po swój trzeci w karierze tytuł motocyklowego mistrza świata królewskiej klasy MotoGP.

Podczas gdy jego główni rywale nie dojechali do mety z powodu wywrotek, Hiszpan
zachował zimną krew i sięgnął po swoje piąte zwycięstwo w tym sezonie, a także
pierwsze na Motegi w klasie MotoGP, zapewniając sobie tytuł już na trzy rundy przed
końcem sezonu. To dla Marqueza trzecie mistrzostwo w królewskiej klasie i piąte
łącznie. 23-latek został jednocześnie najmłodszym w historii pięciokrotnym mistrzem
świata.

„To niesamowite! – powiedział Marquez. – Przed weekendem nie spodziewałem się,
że będę mógł wywalczyć tytuł już tutaj i powiedziałem nawet, że to niemożliwe. Kiedy
jednak podczas wyścigu zobaczyłem, że Rossi się wywrócił, postanowiłem podkręcić
tempo i za wszelką cenę walczyć o zwycięstwo. Gdy na trzy kółka przed metą
zobaczyłem, że upadł także Lorenzo, było mi trudno zachować koncentrację i
popełniłem kilka błędów, bo wiedziałem, co to oznaczało. Ten tytuł wiele dla mnie
znaczy także dlatego, że poprzedni sezon był dla nas trudny. Poza tym znów
przypieczętowałem mistrzostwo w Japonii, na torze Hondy, która przez cały sezon
pracowała bardzo ciężko. Wiele się w tym roku nauczyłem. Teraz jednak mogę
dokończyć sezon bez presji i w ostatnich wyścigach pojechać bardziej w swoim stylu.”
Niestety, weekend w Japonii zakończył się przedwcześnie dla drugiego z zawodników
Repsol Hondy, Daniego Pedrosy, który złamał prawy obojczyk po wypadku na drugim
treningu wolnym. Hiszpan wraca już do zdrowia po operacji i liczy na jak najszybszy
powrót na tor. Podczas wyścigu w Japonii zastępował go były mistrz świata klasy 250,
Hiroshi Aoyama, który zajął 15. miejsce.

W klasie Moto2, w której wszyscy zawodnicy korzystają z silników z drogowego
modelu Honda CBR600RR, zwycięstwo wywalczył Szwajcar Thomas Luethi,
wyprzedzając lidera tabeli i obrońcę tytułu, Johanna Zarco. W Moto3 triumfował
startujący Hondą wicelider generalki, Włoch Enea Bastianini.

KOMENTARZE