fbpx

Zapraszamy do przeczytania kolejnego odcinka naszej serii: „Legendy Rajdu Dakar”. Tym razem człowiek, który jeśli tylko pozwalał mu na to motocykl, wygrywał wszystko. Poznajcie Marca Comę!

Podczas gdy większość jego rówieśników marzyła o piłkarskiej karierze i grze w barwach FC Barcelony, dla urodzonego w Katalonii Marca Comy liczyły się tylko motocykle, którymi zaraził się przez ojca i wujków. Od samego początku to Rajd Dakar był dla niego największym pragnieniem. Jego pokój oklejony był plakatami z tych zawodów i dla Marca nie liczyło się nic innego niż stanięcie na starcie najtrudniejszego rajdu świata.

Droga do Rajdu Dakar

Mieszkając na farmie w małej Avii niedaleko Barcelony miał idealne warunki do jazdy na motocyklu i rozwijania swojego talentu. Marca Comy nie ciągnęło jednak do motocrossu, jak innych szalonych nastolatków i od samego początku skupił się na rozwijaniu w kierunku Dakaru. Uznał, że najlepszą drogą do tego będą starty w enduro i cross country, mimo że jego ojciec ścigał się w motocrossowych mistrzostwach Hiszpanii.

Po raz pierwszy przerzucił nogę nad motocyklem w wieku 8 lat, a swój pierwszy poważny sukces odniósł jako osiemnastolatek, kiedy został Mistrzem Hiszpanii Enduro w klasie Juniorów. Rok później dołączył już do reprezentacji swojego kraju, dla którego wywalczył srebrny medal w Pucharze Świata. Tak zaczęła się poważna kariera w enduro, podczas której dołożył indywidualny tytuł w kategorii do lat 23 zdobyty w 1998 roku i zwycięstwo w Pucharze Świata. To pokazało, jak duży potencjał drzemie w Marcu i otworzyło mu drogę do spełnienia największego marzenia.

Marzenie – Dakar!

W 2002 roku Coma wziął udział w małym, ale ciekawym i pełnym przygód projekcie i stanął na starcie najtrudniejszego rajdu świata na niesprawdzonym Suzuki CSV. Mimo debiutu na Dakarze Hiszpan od razu mocno zaakcentował swój występ i do połowy rajdu zajmował siódmą pozycję. Niestety dalej nie dojechał, ale swoją znakomitą jazdą przykuł oko właścicieli fabrycznego zespołu Repsol KTM i rok później otrzymał propozycję dołączenia do niego. Bez zawahania Marc przyjął ofertę i rozpoczął poważne przygotowania do startu w Rajdzie Dakar 2004 już na austriackim motocyklu. Na czterech etapach udało mu się zająć trzecie miejsce, ale meta ponownie okazała się poza jego zasięgiem, kiedy nie był w stanie kontynuować jazdy po upadku.

Smak Afryki

W 2005 roku Marc Coma odniósł swoje pierwsze etapowe zwycięstwo na Rajdzie Dakar i dojechał do mety na drugim miejscu, niedaleko za swoim kolegą z zespołu Cyrilem Despres. Wtedy jeszcze mało kto wiedział, że francusko-hiszpański duet na KTM stanie się największymi pustynnymi rywalami. W tym samym sezonie mimo startu tylko w czterech rundach Pucharu Świata Cross Country, zwycięstwa w Rajdzie Faraonów oraz w Rajdzie Pampasów dały mu pierwszy złoty medal. Gdy Hiszpan poczuł smak zwycięstwa wiedział, że nic innego już go nie zadowoli. Podczas Rajdu Dakar 2006 Coma nie wygrał ani jednego etapu, ale na mecie cieszył się ze swojego pierwszego w karierze zwycięstwa w najtrudniejszym rajdzie świata. Utrzymując wiatr w żaglach, Coma kontynuował rewelacyjny sezon, w którym obronił jeszcze tytuł w Pucharze Świata. Ostatni Dakar w Afryce nie okazał się jednak szczęśliwy dla Marca. Z trzema etapowymi zwycięstwami Hiszpan prowadził w rajdzie z godzinną przewagą nad drugim Despres do czasu błędu nawigacyjnego i potężnego wypadku na dwa odcinki przed metą, po którym musiał wycofać się z rywalizacji.

Szacunek dla pustyni

Coma szybko i boleśnie nauczył się szanować pustynię oraz tego, jak poważne mogą być skutki nawet najmniejszych błędów. Wyciągnął wnioski z twardych lekcji i gdy Dakar w 2009 roku przeniósł się do Ameryki Południowej rozpoczął swoją erę w rajdach długodystansowych. Jeszcze cztery razy wygrywał najtrudniejszy rajd świata, a tych zwycięstw mogłoby być jeszcze więcej, gdyby nie kary za nieprzepisową zmianę opony w 2010 roku i wymianę silnika w sezonie 2014. Wtedy triumfy święcił jego największy rywal – Cyril Despres razem z którym ostatecznie zdobył aż 10 tytułów dla KTM.

Marc Coma oraz Cyril Despres. Dakar

Nowa fucha na Dakarze

Doceniony za swoje niesamowite umiejętności i doświadczenie Marc Coma po ostatnim zwycięstwie na Dakarze i zakończeniu kariery w 2015 roku otrzymał funkcję dyrektora sportowego rajdu. Hiszpanowi brakowało jednak dreszczyku emocji związanego ze startem i w 2019 roku zrezygnował z tej funkcji zostając pilotem innej legendy Motorsportu – Fernando Alonso. To się nazywa życie, jak z bajki!

 

 

KOMENTARZE