fbpx

Junak M16 pojawił się już ponad rok temu. Jego debiut rozpalił emocje zwolenników i przeciwników używania na współczesnym motocyklu nazwy kojarzącej się z kultową maszyną. Zobaczmy, o co kruszą kopie.

Na skróty:

W ciągu paru miesięcy nowy Junak został znienawidzony przez całą rzeszę tych, którzy nie śpią po nocach dręczeni pytaniem, jakim prawem „to coś” nosi tak zasłużoną nazwę. Po drugiej stronie barykady znalazła się grupa entuzjastów, którzy bez mrugnięcia okiem kupili nowego M16. Powstaje nawet społeczność internetowa, zrzeszająca właścicieli tych maszyn, którzy nie ustają w ciągłym wyposażaniu ich w kolejne sakwy i wydechy oraz w nakręcaniu emocjonujących kilometrów. Nie opowiem się za żadną z tych opcji.

Wskrzeszenie

O nazwę i logo można się spierać, ale chyba nie ma to sensu. Stare Junaki odegrały ważną rolę i nigdy nie wrócą. Poza tym grupy wiernych tradycji entuzjastów do dziś pielęgnują pamięć o maszynach, trzymając w garażach świetnie zachowane egzemplarze. Wskrzeszenie marki było strzałem w dziesiątkę w sensie marketingowym i promocyjnym. Miło spojrzeć na kultowy napis na baku maszyny, choćby ze względu na sentyment.

Wystarczy wyjechać nowym M16 na ulicę. Nie trzeba umieć czytać z ruchu ust. Widać, co mówią przechodnie czy jadący mijanymi autami: „Zobacz, Junak!”. Do motocykla często podchodzą ciekawscy. Owszem, brak pokrewieństwa z dawnymi motocyklami i chińskie geny schładzają pierwszy entuzjazm. Sytuację ratuje trochę fakt, że montaż odbywa się w Polsce, a importer ma dalekosiężne plany produkcji choć niektórych podzespołów w naszym kraju.

Smakowite dodatki

Junak może się podobać. Co prawda zdarzało mi się słyszeć narzekania, że pod bakiem pustka i że wszystkie mechanizmy, czy złącza elektryczne są na wierzchu, ale mnie ten surowy styl przypadł do gustu. Sądzę, że właśnie taki był zamysł konstruktorów, w takim stylu powstaje też większość amerykańskich customów.

Do wyboru mamy wersję białą, czerwoną oraz czarną, w której silnik i wiele innych elementów pokryto chromem. M16 jest smukły, niski, z nieprzesadnie wysuniętym przednim kołem i akceptowalną szerokością kierownicy. Chromowane, ścięte na końcach wydechy świetnie komponują się z całością. Długi bak to chyba najciekawszy pod względem wizualnym element Junaka, a poprowadzone wzdłuż całego motocykla białe pasy dodatkowo podkreślają jego smukłość.

Smak całości eksponują dodatki, które, na szczęście, są dobrze wykonane: tylna lampa to kawał chromowanego metalu. Podnóżki wraz z dźwigniami hamulca i zmiany biegów to także porządna i wytrzymała robota. Kolejny gadżet to znajdująca się przy główce ramy, chromowana stacyjka. Kluczykiem można ją na stałe unieruchomić lub przeciwnie, odblokować. A wówczas silnik pozwala się odpalić już bez kluczyka.

Do kompletu dostajemy ciekawe, wieloramienne obręcze. Całość złożona jest harmonijnie i co najważniejsze nic nie jest luźne, nie brzęczy, nie wygina się i  nie łamie. Wszystko jest wykonane z materiałów, które wychodzą daleko przed szereg innych „chińczyków”. Z zasady tej wyłamują się tylko mniej istotne detale, jak boczny schowek. Jego mocowanie wygląda prowizorycznie, a „zamek” można otworzyć jakimkolwiek płaskim przedmiotem. Szkoda, bo obniża to jego użyteczność.

Pieszczotliwie ze skrzynią

Silnik to dwucylindrowa rzędówka z wtryskowym zasilaniem, chłodzona cieczą. Z pojemności 320 ccm udało się wykrzesać 27 KM. Nie czyni to Junaka demonem prędkości, ale sprawnie radzi sobie z jego masą, nawet z pasażerem i dociążonym bagażem w sakwach.

Dźwięk wydobywający się z tłumików lekko rozczarowuje. Surowy, metaliczny warkot nie pasuje do Junaka. Podobno montaż pustych wydechów nadaje Junakowi mocnego charakteru, ale to już rzecz gustu.

Maksymalna prędkość tego motocykla wynosi 140 km/h, jednak w trasie najprzyjemniej podróżować w granicach 90 km/h. Wtedy poziom wibracji jest jeszcze na akceptowalnym poziomie. Lepszą stroną jednostki napędowej jest jej ograniczony apetyt na paliwo. Pomimo dynamicznej jazdy, głównie w mieście, średnie spalanie wyniosło równe 4 l/100 km.

Pięciobiegowa skrzynia wymaga pieszczotliwej obsługi. Ruchy dźwigni muszą być dokładne i pociągnięte do samego końca. Poszukiwanie luzu po zatrzymaniu także może potrwać odrobinę dłużej. Na szczęście wprawy w zmianie biegów przybywa wraz z nawiniętymi kilometrami.

Hamulce bardzo dobrze radzą sobie z masą motocykla. Dwie tarcze z przodu i jedna z tyłu pozwalają skutecznie zatrzymać Junaka. Rezerwę warto zachować dla seryjnych opon. Gdy jest mokro, należy ostrożnie odkrywać ich możliwości.

Sztywniak

Jeśli polegać tylko na powierzchownych oględzinach, można odnieść wrażenie, że tylnego zawieszenia w  Junaku brak. W pewnym sensie to prawda, choć pod motocyklem kryją się dwa leżące amortyzatory. W praktyce jednak ich działanie jest symboliczne. Tył jest twardy i należy dokładnie obserwować nawierzchnię, aby omijać nawet niewielkie nierówności.

Przedni widelec również nie jest idealny. Nie daje sobie rady z krótkimi nierównościami, za to na długich potrafi dobić (szczególnie przy hamowaniu).Kierowca ma do dyspozycji surowe siodło, które po dłuższym dystansie potrafi odcisnąć się na pośladkach. Nasz egzemplarz miał oparcie dla pasażera, dzięki któremu myśl o wspólnej jeździe ma jakikolwiek sens. Jeśli Junak ma wozić pasażera, jest ono nieodzowne.

Pozycja za kierownicą jest wygodna. Ręce nie są na niej przesadnie rozłożone czy wysunięte daleko w przód. Nogi można swobodnie oprzeć na podnóżkach. Po dobrym usadowieniu się nie ma wymuszonych napięć mięśni, drętwienia nóg czy innych podobnych dolegliwości podczas jazdy.

Prowadzenie Junaka jest łatwe i przyjemne. Nisko położone siedzisko każdemu pozwoli w pełni kontrolować motocykl. Jego gabaryty są też na tyle umiarkowane, że bez większych problemów radzi sobie w miejskich korkach.

Własna interpretacja

Junak M16 jest motocyklem o co najmniej dwóch osobowościach. Jedną z nich jest lansowany przez wielu nabywców wizerunek podróżnika, objuczonego sakwami, wpisującego się w klimat kultowego „Easy Rider”. Druga to bulwarowy krążownik, który najlepiej sprawdza się, sunąc 50 km/h i absorbując spojrzenia ciekawych przechodniów. Myślę, że interpretacji tego motocykla może być tyle, ilu ma on właścicieli.

Kilka cech jest jednak niezmiennych: Junak jest zrobiony z dobrych materiałów, porządnie poskładanych, wygląda ciekawie, niewiele pali i daje sporo frajdy zarówno z jazdy, jak i z samego faktu posiadania takiego sprzętu. Przy tym wszystkim jest niedrogi. Junak M16 kosztuje 13 500 zł. Jeśli go kupisz, sprawisz, że wielu ludzi, o których pisałem na początku, w zabieganym świecie znajdzie temat do emocjonującej debaty o wyższości Junaka nad Junakiem.

Dane techniczne

Junak m16

SILNIK

Typ: czterosuwowy, chłodzony cieczą

Układ: dwucylindrowy, rzędowy

Pojemność skokowa: 320 ccm

Moc maksymalna: 27 KM (19,8 kW)

Zasilanie: wtrysk

Rozruch: elektryczny

PRZENIESIENIE NAPĘDU

Skrzynia biegów:  pięciostopniowa

Napęd tylnego koła: łańcuch

PODWOZIE:

Rama: stalowa, rurowa

Hamulec przedni: podwójny tarczowy

Hamulec tylny: tarczowy

Opony przód/ tył: 90/90-21 / 160/80-16

WYMIARY I MASY

Długość: 2400 mm

Szerokość: 900 mm

Wysokość: 1080 mm

Masa pojazdu w stanie suchym: 184 kg

Zbiornik paliwa: 10 l

DANE EKSPLOATACYJNE:

Prędkość maksymalna: 140 km/h

Zużycie paliwa: 4 l/100 km

Tekst Konrad Górski |  Zdjęcia Michał Drabikowski | Publikacja ŚM 09/2011

ZOBACZ TAKŻE:

H-D SuperLow i Triumph Bonneville | Moda i pasja

Junak Millenium z wózkiem bocznym

Junak RX 125, MZ SM 125, Jawa Dany 125. Deja vu? – …czyli spotkanie po latach

 

KOMENTARZE