fbpx

Na szczęście jedzie ze mną Arek – głos rozsądku, tylko jak mam polegać na jego zdrowym rozsądku skoro to on wpadł na pomysł  zorganizowania motocyklowej wyprawy, w której pojedzie człowiek niepełnosprawny. Dodajmy do tego, że Arka i mój staż motocyklowy nie jest najdłuższy a przed nami: Ukraina, Rumunia, Bułgaria, Turcja, Armenia, Gruzja, Rosja i znów […]

Na szczęście jedzie ze mną Arek – głos rozsądku, tylko jak mam polegać na jego zdrowym rozsądku skoro to on wpadł na pomysł  zorganizowania motocyklowej wyprawy, w której pojedzie człowiek niepełnosprawny. Dodajmy do tego, że Arka i mój staż motocyklowy nie jest najdłuższy a przed nami: Ukraina, Rumunia, Bułgaria, Turcja, Armenia, Gruzja, Rosja i znów Ukraina i Polska. Jedziemy we dwójkę na dwóch motocyklach, których silniki są ciut większe od standardowej szklanki.

Przed nami wschodnie cuda najstarszego chrześcijańskiego kraju na świecie, cyrylica, o której nas nigdy nie uczono i ciepłe jak zupa Morze Czarne. Odwiedzimy kościoły i średniowieczne warownie, będziemy jechali brzegiem morza i przez Gruzińskie góry. Będziemy spali w namiotach, hotelikach, na plażach i zboczach gór. Do tego wszystkiego mamy zamiar wymienić się doświadczeniami z organizacjami opiekującymi się niepełnosprawnymi w Gruzji i Armenii. Tam na pewno spędzimy dużo czasu z niepełnosprawnymi dzieciakami. Później spotkamy się z oficjałem Armeńskim, wręczymy mu podarki wykonane przez podopiecznych Fundacji im. Brata Alberta z Radwanowic. Moglibyśmy powiedzieć, że w tym momencie jesteśmy u celu, ale przed nami jeszcze powrót. Wracać będziemy „na kołach” przez Rosję (jeżeli uda się nam uzyskać wizę), lub promem przez morze z Poti do Kerczu. Potem  stepy Ukrainy i znowu jesteśmy w Polsce.

Ktoś może pomyśleć, że to koniec… Nic z tych rzeczy, to dopiero początek… Celem całej wyprawy jest przyciągnięcie uwagi niepełnosprawnych, którzy chcieliby wsiąść na siodło stalowego rumaka a nie dla każdego jest to łatwe. Znaleźć drugiego kulawego motocyklistę graniczy czasami z cudem (ja słyszałem o jednym). Na kanwie zainteresowania naszą podróżą mamy zamiar zorganizować klub motocyklowy zrzeszający niepełnosprawnych. Naszym celem ma być wymiana doświadczeń i informacji na temat modyfikacji, motocykli, trajek, protez, wózków i wszelkiego innego sprzętu, który może pomóc niepełnosprawnym w realizacji motocyklowej pasji. Mam nadzieję, że ludzie tworzący ten klub pokażą, że życie po wypadku nie kończy się, a zaczyna się po prostu nowy rozdział troszkę innego, kulawego życia.

Maciej Banaszek

KOMENTARZE