fbpx

Nasze babcie też jeździły motocyklami. Ba, stawały do motocyklowej rywalizacji z mężczyznami i zachęcały inne panie, by dosiadały jednośladów! Dwa lata temu ŚM pokazał całą ich plejadę. Przypominamy najciekawsze z nich!

Dziś kobieta na motocyklu to nic dziwnego. W latach 20. i 30. XX wieku był to jednak widok niespotykany i skrajnie oceniany: przez jednych – jako pozytywny objaw nowoczesności, przez innych – jako podeptanie świętych zasad.

Opice* na motocyklach

Jedną z najbarwniejszych Polek, dosiadających motocykla, była bez wątpienia Maria Wardasówna z Cieszyna. Urodziła się w 1907 roku we wsi Roztropice koło Skoczowa, w rodzinie chłopskiej. Naukę łączyła z pracą w rodzinnym gospodarstwie. Pracowała fizycznie (jako pomoc domowa, w fabryce) i dalej szkoliła się na różnych kursach, np. maszynistek, buchalterów, pielęgniarek. W 1928 roku rozpoczęła pracę stenotypistki w Wojewódzkim Urzędzie Budownictwa w Cieszynie. Wykonywała też sporo prac zleconych. Kosztem wielu wyrzeczeń zaoszczędziła niebagatelną na przedwojenne warunki kwotę 2000 złotych i w 1929 roku kupiła motocykl DKW.

O tym, jaki był wówczas stosunek społeczeństwa do motocyklistek, opowiadała w artykule Kazimierza Kasperka „Panna z propellerem”, opublikowanym w „Głosie Ziemi Cieszyńskiej” w 1982 roku. Opisywała w nim moment, gdy prowadziła motocykl na miejsce, gdzie miała uczyć się jazdy: „(…) Chciałam chyłkiem przebiec koło kościoła, ale akurat drzwi się otworzyły i ewangeliki wyległy na ulicę. Starsze babki zaczęły mnie od razu obrzucać epitetami: »Tfu! Hańba! Wstyd! Opica!*«”.

Wbrew konwenansom 

Zakup motocykla kosztował ją utratę posady. Pod wpływem skarg wojewoda zwolnił Wardasównę z pracy za „zachowanie nie licujące z godnością urzędnika”… Przeniosła się do Katowic i jako jedna z pierwszych kobiet w Polsce nauczyła pilotażu w Aeroklubie Śląskim. W 1932 roku przeprowadziła się do Warszawy i rozpoczęła karierę pisarską. Tematyka jej twórczości była związana głównie z lotnictwem. Z lotnictwem i literaturą związała też swoje powojenne losy, lecz wśród jej pasji znalazło się także narciarstwo i taternictwo.

Wardasówna

Mimo niesprzyjających konwenansów, nie brakowało pań, jawnie zachęcających inne do prowadzenia motocykli. W kwietniu 1939 roku w miesięczniku „Motocykl i Cyclecar” ukazał się artykuł „Pani i motor” napisany przez Irenę Iwańską z Częstochowskiego Klubu Motocyklowego. Autorka pisała w nim: „(…) Kobiety dziś opanowały sport w różnych jego gałęziach, do których dawniej mniej albo w ogóle nie zbliżały się. Coraz częściej widujemy panie samodzielnie prowadzące samochód, a nawet ostatnio i motocykle. (…) U nas w Polsce sport ten na razie mniej jest uprawiany przez panie – jednostki tylko jeżdżą, które jednak stale nam przybywają (…).”

Kobieta na motocyklu jest sensacją

Inną, inspirującą panie postacią, była Hanna Jabłczyńska. Jesienią 1932 roku, w numerze 20 magazynu „Start”, opisała swoją podróż po Polsce motocyklem Rudge 500. W zakończeniu relacji napisała: „(…) namawiam wszystkich znajomych, a głównie kobiety – żeby sobie kupowały motocykle.” Lecz wcześniej musiała przyznać: „(…) Od lat już paru krążą po ulicach Warszawy nieliczne motocyklistki, nie czyniąc szkody nawet musze, a jednak dotychczas nie można się zatrzymać nigdzie bez zbiegowiska, komentarzy i nawet wygrażania pięściami – że to baby, zamiast przykładnie dziecko po dziecku rodzić – panie tego…, zagrożenie publiczne czynią! (…) Nigdy nie przypuszczałam, że widok »panny na motocyklu« może budzić aż tak niezwykłą sensację w prowincjonalnych miasteczkach. Do stacji benzynowej zbiegało się stale z pół miasteczka i w milczeniu, z otwartymi ustami, trwali aż do naszego odjazdu (…).”

Nie wszędzie motocyklistki budziły negatywne emocje. W 1929 roku lokalna gazeta doniosła: „(…) Mysłowice mają zaszczyt posiadania pierwszej motocyklistki w osobie panny Kufietówny, córki właściciela hotelu „Polonia”, która jako pierwsza odważna panna miasta Mysłowice samodzielnie kieruje motocyklem. W ub. niedzielę odbyła Kufietówna pierwszą dalszą podróż do Goczałkowic.” W następnym roku informacja o Emie Kufietównej pojawiła się przy okazji wyścigu motocyklowego o mistrzostwo Królewskiej Huty (dziś Chorzów).

Kobieta renesansu

Janina Loteczkowa jako jedna z pierwszych Polek z sukcesami dosiadała motocykli, zdobywając mistrzostwa kilku miast, ale to tylko część jej przebogatej aktywności sportowej, obejmującej narciarstwo, tenis, jeździectwo, baloniarstwo i lotnictwo.

W 1925 roku, gdy miała 23 lata, jako prezent imieninowy dostała od męża motocykl, angielski Francis-Barnett. Już po dwóch miesiącach wystartowała w pierwszych zawodach motocyklowych, od razu zdobywając pierwsze miejsce w swojej klasie. Od tego momentu Janina Loteczkowa brała udział we wszystkich, ważniejszych wyścigach i rajdach, zdobywając m. in. mistrzostwo Lwowa, swojego rodzinnego miasta. Na początku lat 30. fascynacje Janiny Loteczkowej zaczęły przesuwać się w stronę lotnictwa, w którym również była uznaną zawodniczką.

Okupację przeżyła w Krakowie. Po wojnie nie powróciła do aktywnego uprawiania sportu, lecz nie opuszczała jej pogoda ducha.

 Zawodniczki i działaczki

Dzielne, przedwojenne motocyklistki nie wahały się stawać do sportowej rywalizacji z mężczyznami. Przykładem może być łodzianka, Rachela (Ela) Goldberżanka. Ta farmaceutka swoją przygodę z motocyklami rozpoczęła prawdopodobnie w sezonie 1930, po przyjęciu do łódzkiego klubu motocyklowego „Unia”. Miała wówczas 21 lat.

Brała udział w licznych zawodach motocyklowych, rajdach i wyścigach. Startowała motocyklem solo i z wózkiem bocznym. W jednej z relacji (w „Ilustrowanej Republice” z 15.06.1931 roku) pisano: „(…) Interesująco wypadł wyścig z przyczepkami. W przedbiegu Stefański zwycięża Kowalskiego a Goldberżanka Budnika. W finale bieg prowadzi od startu Stefański, natomiast dzielna łodzianka jedzie pechowo, gdyż na wirażu wysypuje się z przyczepki partner, powodując zwłokę w biegu (…)”. Szybko weszła do elity łódzkich motocyklistów, z konsekwencją zdobywając doświadczenia. Największą imprezą rajdową, w której wystartowała, był rajd Warszawa – Wilno – Warszawa w 1931 roku (na dystansie 1050 km).

Niebywała prędkość!

W drugiej połowie lat 30. na arenie motocyklowej pojawiła się nowa postać – krakowianka Irena Latasówna. Szybko dała się poznać jako utalentowana zawodniczka. Jak podawała prasa, jej Rudge 250, specjalnie przystosowany do wyścigów, osiągał 140 km/h.

W odróżnieniu od swych koleżanek – motocyklistek, Latasówna pojawiała się głównie w wyścigach. W 1939 roku startowała nawet w dwóch klasach: 100 i 250. Wśród jej licznych startów warto wspomnieć najważniejsze wyścigi: w 1938 roku – w Ojcowie, Bielsku, Warszawie, Gdyni, Cieszynie, a w 1939 roku – w Cieszynie, Ojcowie, Gdyni, Warszawie. 

TT Wisły

Na początku lat 30. na listach startowych zawodów motocyklowych zaczęło pojawiać się nazwisko Hildy Szusterówny (Schusterówny?) z Bielska. W 1933 roku wystartowała w III wyścigu górskim „Tourist Trophy” w Wiśle, zawodach bardzo trudnych. Świadczyć to może o jej umiejętnościach.

W podobnym okresie swą przygodę z motocyklami rozpoczęła także Nina Kepenówna, członkini Polskiego Klubu Motocyklowego. Jej nazwisko pojawiało się w notkach prasowych o zawodach sportowych w latach 1932 – 1935. W latach 1928 – 1939 na łamach prasy pojawiało się wiele wzmianek o innych motocyklistkach. Trudno je wszystkie wymienić.

schusterowna

Motocyklistki z lat 20. i 30. nie tylko startowały w zawodach, ale włączały się w budowanie ruchu motocyklowego w Polsce. Przykładem jest Janina Rotwandówna, motocyklistka z Warszawy. Jako zawodniczka nie osiągnęła wielkich sukcesów, ale jej rola jako działaczki i dziennikarki motocyklowej była znacząca. W 1930 roku reprezentowała Polskę na kongresie Międzynarodowej Federacji Motocyklowej w Londynie. W przedwojennej prasie motocyklowej zachowało się sporo jej artykułów. Lubiła pisać i robiła to z polotem, a zarazem rzetelnie.

 

*opica – małpa (w gwarze regionalnej, z czeskiego) 

KOMENTARZE