Szukasz niebanalnego cruisera, którego zakup nie opróżni twojego konta oszczędnościowego? Ma być długi, niski, chromowany i nieźle się prowadzić? Flagowy model Hyosunga – ST7 – spełnia te wymagania.

Nie wszystko złoto?

Hyosung ST7

Nie da się zakwestionować wyrazistego stylu oraz oryginalności tego motocykla. Zwraca na siebie uwagę połączeniem bardzo okazałej stylistyki połączonej z klasycznymi do granic możliwości akcentami, jak choćby głębokie nadkola. To ciekawe zjawisko, bo bez względu na to, czy się komuś spodoba, czy nie, z łatwością kieruje na siebie spojrzenia przechodniów. Błyszczący lakier i cała masa chromu tworzą klimat klasyki gatunku. Smukła i niska sylwetka dodaje nieco nowoczesności. I bardzo słusznie, bo model ST7 to nie poczciwy osiołek na emeryckie przejażdżki. Drzemie w nim więcej krzepy, niż można przypuszczać.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Patrząc na ten motocykl, ma się wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu. Osłona chłodnicy, filtr powietrza, lampy, mocno wygięta kierownica, dwa długie wydechy – to tworzy oryginalny charakter maszyny. Duża ilość chromu pasuje idealnie. Zadbano nawet o felgi z polerowanymi rantami.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Na baku umieszczono chromowany panel z kontrolkami, analogowy prędkościomierz i elektroniczny wyświetlacz z licznikiem kilometrów i wskaźnikiem poziomu paliwa. Tylnej lampie zaaplikowano diody LED. Stylistom nie można odmówić dbałości o szczegóły. Szkoda, że poziom jakości użytych materiałów odbiega od ich finezji.

Nie chodzi nawet o to, że wiele elementów (jak np. błotniki) wykonano z plastiku, bo to dziś żaden ewenement. Problem w tym, że użyte materiały i jakość wykonania niektórych detali trochę psują dobre wrażenie, jakie ST7 sprawia na początku. Trzeba się też liczyć z popiskiwaniem czy poskrzypywaniem tu i ówdzie.

Brzmienie za spalanie

Hyosung ST7

Dobrze, że chociaż ergonomia motocykla trzyma dobry poziom. Pozycja za kierownicą jest wygodna, siodło przepastne, a widoczność w lusterkach bardzo dobra. Jeździ się po prostu przyjemnie i komfortowo. Do tego raczej nikt nie powinien mieć zastrzeżeń.

Podczas jazdy szybko zapomina się o wszelkich niedociągnięciach. Jeśli ST7 w tak lanserskiej wersji komuś nie do końca odpowiada, można go w łatwy sposób ucywilizować i nieco ostudzić dziarski charakter. Hyosung oferuje pakiet „Deluxe”, który zawiera m.in. sakwy, bagażnik, oparcie pasażera, gmole czy szybę. Po zaaplikowaniu elementów z tego zestawu ST7 wygląda mniej szczeniacko i oferuje znacznie więcej turystycznego komfortu, choćby dzięki skutecznej ochronie przed wiatrem. Mamy więc możliwość spersonalizowania maszyny już w momencie zakupu.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Pierwszy kontakt z Hyosungiem wprawił mnie w delikatne osłupienie. Motocykl nie jest mały, a do tego wystylizowano go tak, że wygląda na bardzo mięsistą maszynę. Tym większe było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest zaskakująco lekki! To jeden z efektów zastosowania całej masy plastiku. Zyskuje na tym zwrotność i łatwość manewrowania. Korzystnie wpływa też na osiągi, które okazują się satysfakcjonujące.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Pod kształtnym bakiem paliwa pracuje widlasty dwucylindrowiec, który nie dość, że brzmi przyzwoicie, to dostarcza dostatecznej mocy, aby jeździć dynamicznie w każdych okolicznościach. Kultura pracy silnika jest akceptowalna, a delikatne wibracje nadają jeździe odpowiedniego charakteru. Przeszkadzać może narowista reakcja na odkręcanie manetki. Wymaga to przyzwyczajenia i niezbyt pasuje do tego typu maszyny.

Zasilany wtryskiem motor nie jest też szczególnie ekonomiczny. Podczas testu spalanie oscylowało wokół 6 litrów. W zamian zapewnia kierowcy piękne brzmienie podczas zdecydowanych przyspieszeń. Pięciobiegowa skrzynia została zestopniowana tak, że motocykl nie ma problemu z przyspieszaniem nawet na wyższych biegach. Nie trzeba co chwila „wachlować”, żeby płynnie jechać. Silnik ma sporo krzepy, ale brakuje szóstego biegu, by nieco obniżyć zapotrzebowanie na paliwo w trasie.

Kolejne przełożenia wskakują zazwyczaj z wyraźnym stuknięciem. Napęd przenoszony jest na koło za pomocą pasa, co jest niewątpliwie dużym plusem, bo jest cichy.

Słaby punkt

Hyosung ST7

Motocykl prowadzi się poprawnie, pomimo standardowego i niewyszukanego zawieszenia. Z przodu mamy widelec teleskopowy bez możliwości regulacji, a na tyle zamontowano wahacz z dwoma amortyzatorami. Zestaw jest turystycznie miękki i potrafi dobijać na większych nierównościach. Trochę kłóci się to z zadziornym charakterem silnika, ale ST7 prowadzi się bez wysiłku i specjalnej obawy o tor jazdy.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Dzięki niskiej masie motocykl chętnie zmienia kierunek, a w miejskiej jeździe zapewnia sporą mobilność i pozwala sprawnie przemieszczać się w gęstym ruchu. Dobrze sprawują się też hamulce z pojedynczą tarczą z przodu. Hyosunga można zatrzymać bez szczególnego wysiłku, choć zazwyczaj potrzeba użycia obu dźwigni na raz. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie słabej jakości opony Shinko. Sytuacja pogarsza się na mokrej nawierzchni, ponieważ w ofercie nie ma systemu ABS, a właściwości trakcyjne tego ogumienia drastycznie się obniżają. Wtedy warto myśleć o wszelkich manewrach z większym wyprzedzeniem.

Mechanicznie ST7 nie ma się czego wstydzić i jeśli tylko uda się zapewnić bezawaryjność, powinien zaskarbić sobie zaufanie wielu motocyklistów. To świetna maszyna do powolnego toczenia się i czerpania przyjemności z równej pracy silnika V2. Wbrew swojemu wyglądowi jest całkiem żwawy, a oferowaną mocą zdziwi niejednego kierowcę. Pomimo to, charakter motocykla zachęca raczej do komfortowej i niespiesznej jazdy. Niedociągnięcia, których można się doszukać, powinny zostać zrekompensowane niską ceną. Pamiętajmy, że jest to najtańsza maszyna tego typu na rynku, a osiągi i styl, jakie oferuje, pozwalają jej godnie stanąć w szranki z wieloma konkurentami.

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Jeśli ktoś wyzbył się już motoryzacyjnych kompleksów i do podtrzymania funkcji życiowych nie potrzebuje odpowiedniego logo na baku, prawdopodobnie będzie cieszył się tym motocyklem przez długi czas. Należy także pamiętać, że sprzedaż Hyosunga na świecie wcale nie jest mała. W Polsce na tę markę często patrzy się z dużą ostrożnością. Ciekawe, jaką opinię zyska po kilku latach obecności na naszym rynku.

Dane techniczne Hyosung ST7

Hyosung ST7

SILNIK

Typ: czterosuwowy, chłodzony cieczą

Układ: dwucylindrowy, 90° V-twin

Rozrząd: DOHC, cztery zawory na cylinder

Pojemność skokowa: 678,2 ccm

Średnica / skok tłoka: 81,5×65 mm

Stopien sprężania: 11,5:1

Moc maksymalna: 62,5 KM (46 kW) przy 8500 obr/min

Moment obrotowy: 57,3 Nm przy 7000 obr/min

Zasilanie: wtrysk paliwa

Smarowanie: z mokrą miską olejową

Rozruch: elektryczny

Zapłon: z mikroprocesorem

Hyosung ST7

PRZENIESIENIE NAPĘDU

Silnik-sprzęgło: koła zębate

Sprzęgło: wielotarczowe, mokre

Skrzynia biegów: pięciostopniowa

Napęd: pas napędowy

PODWOZIE

Rama: rurowa, stalowa, zamknięta

Zawieszenie przednie: widelec teleskopowy, ? 41 mm

Zawieszenie tylne: wahacz z dwoma amortyzatorami hydraulicznymi

Hamulec przedni: tarczowy, zacisk 4-tłoczkowy, ? 300 mm

Hamulec tylny: tarczowy, zacisk 2-tłoczkowy, ? 270 mm

Opony przód / tył: 20/80?16 60H / 170/80-15 77H

WYMIARY I MASY

Długość: 2470 mm

Szerokość: 960 mm

Wysokość siedzenia: 675mm

Rozstaw osi: 1690 mm

Masa pojazdu gotowego do użytku: 265 kg

Zbiornik paliwa: 17 l

DANE EKSPLOATACYJNE

Prędkość maksymalna: ok. 180 km/h

Zużycie paliwa: 6 l/100 km

Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Hyosung ST7Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Zobacz także

Hyosung GV 650 Aguila Progress | Test koreańskiego sport cruisera

Fot. Sebastian Szymański

Hyosung GV 650 Aguila ProgressFot. Sebastian Szymański

Porównanie: Hyosung GT 650P vs Suzuki Gladius

Fot. Michał Dek

Suzuki GladiusFot. Michał Dek

KOMENTARZE