fbpx

Podobno od przełomu XVI i XVII wieku świat bez opamiętania rozprawia nad szekspirowskim „być albo nie być”. To bzdura! Sen z powiek współczesnych spędza poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „Czy długość ma znaczenie?”. Nie wierzycie? Na hasło „Szekspir” Google wyrzuca sześć milionów wyników, a na pytanie o długość – ponad osiemnaście milionów. Makao! I po makale!

Niski w SUV-ie powie, że długość nie ma znaczenia. Łysy w kabriolecie też. „Gazeta Lubuska” postanowiła zrobić w tej sprawie sondę uliczną. Iwona (21 l.) stwierdziła: Jeśli chodzi o długość, nie mam wielkich wymagań. Ważniejsza jest grubość, ale najważniejsza jest technika i przede wszystkim fantazja. Agnieszka (25 l.): Długość ma znaczenie, ale tylko wtedy, jeśli jest zbyt duża albo zbyt mała. 30-letnia Sylwia: Z powodu maluszka oficjalnie bym się w twarz komuś nie zaśmiała. Patrycja (28 l.): Jeśli się kocha, to rozmiar nie ma znaczenia. Innego zdania jest Monika (39 l.): Ten dodatkowy centymetr lub jego brak niewiele zmienia. Ale trzy czy cztery robią już poważną różnicę. Taka jest brutalna prawda.

Oczywiście można podważać wiarygodność sondy ulicznej robionej przez gazetę należącą do sieci stacji paliw, jednak jako niezależny ekspert UEFA, Międzynarodowego Komitetu Miar i Wag, honorowy członek Stowarzyszenia Obrońców Twórczości Norbiego i Platynowy Sprzedawca Thermomixów Ziemi Chełmskiej mam prawo, a nawet obowiązek uciąć spekulacje. Długość ma znaczenie. Niektórzy będą kwilić, złościć się, pisać skargi i zażalenia do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, lecz, jak powiedziała cytowana wcześniej 39-letnia Monika, „taka jest brutalna prawda”, szczególnie jeśli chodzi o choppery.

Ostatni bastion

O istnieniu chopperów przypomniałem sobie przeglądając prezent od kolegi, Mikaela, członka szwedzkiego klubu Plebs Choppers. Na kilkusetstronicowym albumie z czarno-białymi zdjęciami była przedstawiona cała historia klubu. Gdybym miał skrócić ją do jednego hasła, brzmiałoby ono „Im dłuższy, tym lepszy”. Oczywiście mowa o przednim widelcu. Plebs Choppers to jeden z ostatnich bastionów ery chopperów. Jeszcze kilka lat temu śmiałem się z tych przedziwnych motocykli z wyciągniętym przodem. Wydawały mi się zupełnie bezsensowne.

Chyba znowu przyszło mi odszczekać swoją głupią gadaninę. Dziś w chopperach, a właściwie w ich właścicielach, widzę ludzi, którzy aktualne mody, zdanie innych oraz pęd za nowoczesnością i użytecznością mają głęboko w poważaniu. Idą swoją, raczej nierozumianą przez większość drogą, i są szczęśliwi. Zaraz ktoś powie, że to pewnie banda wyrzutków społecznych, dlatego dodam, że jednym z członków Plebs Choppers jest Ola Stenegärd, do niedawna główny projektant w BMW Motorrad, odpowiadający między innymi za model R nineT, aktualnie pracujący dla amerykańskiego Indiana. I znów: Makao! I po makale!

Ręczna dźwignia zmiany biegów to kwintesencja tego szalonego projektu

Mały, ale wariat

Przeglądając album zacząłem jednocześnie przeczesywać internet w poszukiwaniu ciekawych chopperów. I tak natknąłem się na Hondę Dax „Ramone” z indonezyjskiego warsztatu lemb inc. Jest totalnie bezsensowna, bezużyteczna, a i tak chciałbym ją mieć w garażu. Motocykl został zamówiony przez znanego w Dżakarcie artystę streetowego działającego pod pseudonimem Muklay. Jako właściciel dwóch innych customów spod znaku lemb inc., Muklay dokładnie wiedział, czego chce i czego może spodziewać się po budowniczych. Tym razem wymarzył sobie dzikiego customa z silnikiem C70 od kultowej Hondy Super Cub. Po przesłaniu inspiracji i naszkicowaniu kilku pomysłów zespół zdał sobie sprawę, że fioletowo-żółty schemat kolorystyczny to odzwierciedlenie low-ridera Romana (z ang. Ramone) z filmu Disneya pod tytułem „Auta”. Nazwę projektu ekipa miała więc już załatwioną.

Na pierwszy ogień poszła rama. Została oczyszczona ze zbędnych elementów, a dziury po fabrycznych elementach zostały zaspawane. W tylnej części pojawił się błotnik w stylu crazy frank i lampa od starej Hondy C100. Z przodu został założony widelec o długości 107 centymetrów. Spasowanie takiego wynalazku było nie lada wyzwaniem, bo przecież przy takim zawiasie istniało prawdopodobieństwo, że paliwo nie będzie swobodnie dopływało do gaźnika.

Może i wygląda się na tym jak na psie, ale zabawa musi być przednia!

Jeśli chcecie zobaczyć więcej projektów od LEMB Inc., wpadajcie na Instagrama!

Ze względu na to, że motocykl nie ma amortyzacji ani z przodu, ani z tyłu, budowniczy postanowili wykorzystać w nim 10-calowe felgi z zaledwie osiemnastoma szprychami. Z tyłu została naciągnięta samochodowa opona Kei, gotowa do pracy z niskim ciśnieniem. Wszystko po to, by nowy właściciel nie zgubił szczęki na pierwszym napotkanym dołku.

Jednym z trudniejszych elementów okazało się siedzisko. Oryginalny Dax nie ma zbyt wiele przestrzeni na takie wynalazki, jednak dzięki błotnikowi crazy frank i wielu godzinom drapania się po głowie wszystko zostało należycie spasowane.

Jak widać, motocykl nie ma klamek na kierownicy. W Indonezji przedni hamulec jest zbędny, a czterobiegowa skrzynia biegów Super Cuba działa ze sprzęgłem odśrodkowym, dlatego klamka sprzęgła nie występuje nawet w oryginale. By podnieść sobie poprzeczkę, ekipa lemb inc. stworzyła ręczną dźwignię zmiany biegów. Castavo, zaprzyjaźniony budowniczy, wykonał z żywicy gałkę pasującą kolorystycznie do całego projektu i dorzucił jeszcze od siebie nakrętki na wentyle w kształcie lodów.

Pomimo rozmiarów, motocykl jest pełen ciekawych detali. Spójrzcie na fioletowe podnóżki, końcówki kierownicy, przewody paliwowe, starter zrobiony ze starego pedału rowerowego czy wyciągnięty w górę układ wydechowy. Całość sprawia, że Dax „Ramone” mógłby z powodzeniem być sprzedawany jako zabawka Hot Wheels.

Kolorowy chopper z silnikiem 125 ccm? Bardzo chętnie!

Metrowy widelec pięknie komponuje się z wyciągniętym do góry wydechem

Brak klamek i ukryta w mikrokierownicy linka gazu. Czyściej się już chyba nie da

Trudne sprawy na koniec

Ile czasu potrzeba na zrobienie małego choppera z metrowym widelcem? Ponad pięć miesięcy, bo w trakcie prac silnik C70 wyzionął ducha i trzeba go było zastąpić nowszą konstrukcją, C86. Swój wkład w wydłużenie procesu mieli również złodzieje, którzy tuż przed ukończeniem motocykla włamali się do warsztatu i ukradli jedynie narzędzia, ale w ataku złości poprzewracali motocykle, robiąc brzydkie kuku na płomiennym Daxie. Na szczęście przyjaciele z RSSQ Painting szybko pomogli doprowadzić powłokę lakierniczą do pierwotnego stanu. Jeśli chcecie wiedzieć, jak artysta Muklay zareagował na swój nowy motocykl, powiem tylko, że zamówił w lemb inc. czwartego customa.

Na koniec musicie sami sobie odpowiedzieć na pytanie, czy lepszy jest mały z długim, czy duży z krótkim. Tu nie pomogę ani ja, ani sondy uliczne „Gazety Lubuskiej”. Makao! I po makale…

 

 

Zdjęcia: Ilham Nuriadi

KOMENTARZE