fbpx

Światowa federacja motocyklowa oficjalnie potwierdziła, że GP Japonii na torze Motegi odbędzie się na początku października. Początkowo zawody planowane były na kwiecień, ale tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi uniemożliwiło rozegranie wyścigów.

Od tamtej pory jesteśmy świadkami oświadczeń, deklaracji i wątpliwości. Zawody mają się odbyć, ale czołowi zawodnicy się wahają. Po co Grand Prix bez największych gwiazd?

Pisaliśmy już kiedyś o wątpliwościach wokół październikowego GP Japonii na torze Motegi (http://moto.pl/Motocykle/1,113810,9897256,GP_Japonii_nadal_pod_znakiem_zapytania.html), później FIM, światowa federacja motocyklowa potwierdziła, że jest bezpiecznie i zawody się odbędą. W Brnie była to już informacja oficjalna. (http://moto.pl/Motocykle/1,113812,10122627,I_znow_ten_Stoner___MotoGP.html). Jednak prawie natychmiast czołowi zawodnicy potwierdzili swoje wątpliwości. Valentino Rossi, co już cytowaliśmy w rozmowie z BBC wyraził się dość jasno i podał konkretne powody, które można przyjąć za rzeczowe i sensowne.

”Naprawdę nie sądzę, że pojadę do Japonii. Spodziewałem się, że organizatorzy podejmą właściwą decyzję, ale tak się nie stało i teraz naprawdę mamy poważny problem. Największym problemem jest to, że centrum nie jest pod kontrolą. Kilka dni temu miało tam miejsce kolejne trzęsienie ziemi. A jeśli stanie się coś złego kiedy tam będziemy? To największy kłopot, główny powód wątpliwości. Dla mnie to trudne. Z pewnością niektórzy zawodnicy ryzykują bardziej lub mniej swoimi decyzjami. Jest sporo osób na paddocku, przykładowo mechanicy, którzy naprawdę się obawiają, więc na naszych barkach, jako kierowców, jest spory ciężar.„

Bo jeśli nawet promieniowanie nie jest już groźne, to trzęsienia ziemi, które mogą wywołać nową radiację są już realnym problemem. Dziś (14.36 czasu miejscowego) w okolicach Fukushimy znów ziemia trzęsła się z siłą prawie 7 stopni w skali Richtera, powodując kolejne małe Tsunami. Jak na złość słowa Rossiego spełniają się po nie całym tygodniu i każą na nowo przemyśleć sprawę. Duże wątpliwości mają też najlepsi w tym sezonie Jorge Lorenzo i Casey Stoner. Ten ostatni swoją decyzję uzależnia ponoć od oficjalnej rekomendacji i wyniku badań rządu Australii, ponieważ to jedyna instytucja, której może zaufać. Nic dziwnego, azjatycka kultura przywykła, że rządy i różne instytucje jeśli nie fałszują, to często ukrywają rozmiary różnych tragedii. Trzeba pamiętać też, jak położony jest obiekt w Motegi. Górzysty teren i tylko dwie, wąskie drogi ewakuacji, mogłoby dojść do sytuacji, w której ucieczka z toru byłaby niemożliwa.

Jeśli zabraknie na starcie czołowych zawodników MotoGP, to po co organizować takie Grand Prix? Już dziś na starcie ”królewskiej klasy„ jest mało motocykli, a bez najlepszych zawody byłby smutną farsą. Trzeba się też poważnie zastanowić, czy dla show trzeba ryzykować zdrowie tylu ludzi. Motocyklowy, obwoźny cyrk MotoGP to nie tylko zawodnicy, ale i setki mechaników, dziennikarzy, członków rodzin i samej obsługi promotora rozgrywek, firmy Dorna. Czy po dzisiejszym trzęsieniu ziemi temat znów wróci na tapetę? Będziemy was informowali na bieżąco.

Łukasz Świderek

KOMENTARZE