Szkolenie z czytania roadbooka, szkolenie z jazdy w terenie, wykład o historii Jaćwingów i pozostałościach ich obecności na terenie Mazur Garbatych, a następnie jednodniowy rajd nawigacyjny. Wszystko to w kameralnej, przyjacielskiej atmosferze. Organizatorzy pierwszej edycji Yatvingia Rally spisali się na medal, a sama impreza niemal na pewno na stałe zagości w kalendarzu polskiego amatorskiego offroadu. Było świetnie!

Amatorskie rajdy cross country zyskały u nas ogromną popularność. To świetna zajawka, ale żeby bezpiecznie uprawiać tę dyscyplinę, potrzebne jest nie tylko odpowiednie opanowanie motocykla, ale też spora dawka wiedzy teoretycznej, niezbędnej do sprawnego czytania roadbooka. Dlatego tak cieszy nas inicjatywa ekipy Enduro Friendly, która w dniach 21-24 kwietnia 2022 zorganizowała na terenie malowniczych Mazur Garbatych pierwszą edycję szkoleniowego rajdu nawigacyjnego Yatvingia Rally. Szkoleniowy rajd nawigacyjny – cóż to takiego i dlaczego właśnie taką formę imprezy wybrano? Jak tłumaczą organizatorzy, mazurski rajd miał być nie tylko okazją do świetnej zabawy na początku sezonu, ale też przygotowaniem do kolejnych, cięższych i bardziej wymagających imprez, takich jak Enduro Rally 24 czy Rajd Tukan. 

Edukacja i trening

Uczestnicy rajdu zaczęli zjeżdżać do jego bazy – ośrodka Panorama Dudki pod Oleckiem – w czwartek po południu, a na miejscu wykonano od razu szybkie przeglądy techniczne motocykli. Dzień zakończył się wieczorną odprawą, na której omówiono plan dalszych działań. 

Piątek był dniem w całości poświęconym na szkolenia. Tuż po śniadaniu odbyło się spotkanie, którego tematem było sprawne czytanie roadbooka, poprowadzone przez Radka Florkiewicza i Tomka Mańkowskiego. Uczestnicy poznali standardowe międzynarodowe oznaczenia spotykane w roadbookach i otrzymali szereg wskazówek, które pozwolą im w przyszłości bardzo sprawnie posługiwać się tym narzędziem nawigacyjnym na kolejnych imprezach. Po południu cała ekipa przeniosła się na tor motocrossowy w Olecku, gdzie pod okiem Tomka Mańkowskiego cierpliwie i niemal „do bólu” kręciła kolejne kółka na różnych rodzajach nieutwardzonej nawierzchni. 

Po powrocie do ośrodka i wieczornym posiłku wysłuchaliśmy wykładu doktora Marcina Engela z Państwowego Muzeum Archeologicznego na temat historii i nowych teorii co do pochodzenia Jaćwingów, wojowniczego ludu zamieszkującego przed wiekami te tereny, ostatecznie wytępionego przez Zakon Krzyżacki. Na trasie rajdu można było spotkać ślady ich obecności, m.in. pozostałości pradawnych grodzisk.

Rajd właściwy

Sobota była dniem, na który wszyscy czekali. Organizatorzy Yatvingia Rally przygotowali urozmaiconą trasę o długości prawie 300 kilometrów, oczywiście szczegółowo opisaną w roadbooku (na rolkach lub w aplikacji Easy Rally), na pokonanie której było 12 godzin. Uczestnicy mieli ponadto obowiązek zbierania w karcie rajdu specjalnych pieczątek, jako dowodu obecności we wszystkich miejscach, w których powinni się znaleźć. 

Trasa prowadziła przede wszystkim przez typowe mazurskie szutry, wijące się wśród jezior, pagórków i licznych w tym rejonie zabytków – od wspomnianych grodzisk Jaćwingów, po wspaniałe poniemieckie pałace. Zmiana pogody i padający po południu deszcz mocno urozmaiciły przejazd, gdyż na długich odcinkach pojawiła się zdradliwa glina. Nie zabrakło też tzw. prób specjalnych, które dostarczyły masy emocji. Umiejscowiono jest na terenie toru MX w Olecku i żwirowni w pobliskich Wieliczkach. Tutaj należy podkreślić znakomitą atmosferę panującą pomiędzy uczestnikami. Owszem, rywalizacja była ostra, ale zawsze na pierwszym miejscu stawiano pomoc innym. Niektórych odcinków, np. wąwozu i rzeczki, bez współpracy kilku zawodników zwyczajnie nie dałoby się pokonać. Generalnie tegoroczne Yatvingia Rally było imprezą bardzo kameralną, uczestników było w sumie tylko 27. To z pewnością pomogło w budowaniu fajnych relacji na trasie i poza nią. 

Ostatecznie na mecie rajdu, ponownie w ośrodku Panorama Dudki, jako pierwsi zameldowali się kolejno:

W klasie 390-690, roboczo nazwanej „motocykle lekkie”

  1. Leszek Kukla
  2. Marek Sadowski
  3. Rafał Wielechowski

W klasie 600-1300, „motocykle ciężkie”

  1. Marcin Smolski
  2. Wojciech Pogorzelec
  3. Paweł Wawrzyniak

Ponadto specjalny tytuł „Jadwigi Rejli” przyznano Milenie Grabarczyk, jedynej motocyklistce uczestniczącej w rajdzie, która mimo niewielkiego doświadczenia, bardzo dzielnie radziła sobie z przygotowanymi przez organizatorów atrakcjami.

Imprezę zakończyło rozdanie nagród, po którym nastąpiła tradycyjna wzmożona integracja, uświetniona występem folk-punkowego zespołu Molly Malones.

Okiem redaktora „Świata Motocykli”

Cześć, to ja, Konrad. Na imprezę Yatvingia Rally ostrzyłem sobie zęby od momentu, w którym o niej usłyszałem. Niestety nie dane mi było wziąć bezpośredniego udziału w rajdzie, z prozaicznego, życiowego powodu – chwilowego braku odpowiedniego motocykla. Nie mogłem sobie jednak odmówić przyjazdu i obserwowania pierwszej edycji tej świetnie zapowiadającej się imprezy, dlatego dotarłem na miejsce na szosowym turystyku, a następnie odwiedzałem różne punkty trasy. Moja podstawowa, bardzo pozytywna obserwacja, to ciągły rozrost i konsolidacja polskiego środowiska fanów offroadu. Samodzielne wyjazdy i regularne uczestnictwo w tego typu amatorskich imprezach stały się dla wielu sposobem na życie i podstawową aktywnością w ramach wolnego czasu. To bardzo cieszy!Słowa uznania należą się organizatorom, przede wszystkim Maćkowi i Ewie Nowikom oraz Pawłowi Malinowskiemu z ekipy Enduro Friendly, którzy na co dzień prowadzą bardzo fajną działalność związaną z produkcją akcesoriów i popularyzacją motocyklowego offroadu (szerzej o tym napiszę w jednym z najbliższych papierowych wydań ŚM), a za stworzenie i przeprowadzenie rajdu wzięli się po raz pierwszy. To był bardzo udany debiut! Kameralna skala przedsięwzięcia i niewielki skład osobowy narzuciły każdemu z organizatorów potężny bagaż pracy do wykonania. I została ona wykonana wzorowo!

Ewa i Maciek Nowikowie – organizatorzy imprezy, zapracowani ludzie z pasją. Fot. Józef Kunicki

Świadczą o tym przede wszystkim szczęśliwe twarze uczestników, którzy domagają się kolejnej edycji Yatvingia Rally, i to jeszcze w tym roku. Może jesienią? Nie trzeba chyba lepszej rekomendacji. Mam nadzieję graniczącą z pewnością, że ta impreza szybko wyrobi sobie własną markę, nie tylko jako przygotowanie do innych. Mazury Garbate są niesamowitym miejscem do uprawiania amatorskiego (i nie tylko) offroadu i zdecydowanie warto tu wpadać częściej niż raz na sezon. Tym bardziej, że z otwartymi ramionami czekają tam na was ludzie z Enduro Friendly, którzy w razie potrzeby przenocują, nakarmią, napoją i pomogą z naprawami.

Yatvingia Rally – obecność obowiązkowa!

Zdjęcia: Tomek Romotowski

 

KOMENTARZE