Każdy dzień tegorocznego rajdu Dakar to kolejne niespodzianki dla zawodników. Po dwóch dniach jazdy w nisko położonym terenie, będą musieli zmierzyć się z trasą, która została poprowadzona na znacznie większej wysokości.

W Arabii Saudyjskiej, teren jest wyjątkowo zróżnicowany. Nie brakuje tu kamieni, szutrów, sypkiej ziemi i piachu. Z tego względu, bardzo dobrze czują się tutaj zawodnicy z obu Ameryk, którzy podobne warunki mają w domu. Pierwsze dwa dni były jednak dość łaskawe, o ile można tak mówić o trasie rajdu pustynnego, ponieważ zawodnicy jechali dosyć nisko. Trzeci etap, dla odmiany rozegra się na największej wysokości, czasem przekraczającej nawet 1400 m.n.p.m., czyli tlenu będzie znacznie mniej niż w poprzednich dniach.

Zawodnicy wszystkich klas, wystartują z miasta Neom na wschód, następnie skierują się na północ niemal do samej granicy z Jordanią i zaczną zataczać pętle. Do przejechania będą mieli 504 KM, z czego 427 km to odcinek specjalny i to supermaratoński, czyli po przyjeździe na metę w Neom, zawodnik będzie miał tylko 10 minut na serwis motocykla lub quada.

Piach, piach i kamienie

Co prawda na 3. etapie, rajdowcom jeszcze nie przyjdzie się zmierzyć z wydmami, ale na brak piachu z pewnością nie będą narzekali. Na rozgrzewkę dostaną jednak nisko położony ziemny odcinek. Nie jest jednak długi i szybko zacznie ustępować kamieniom oraz wspinaczce na niemal 1200 metrów. Tutaj zawodnicy muszą wykazać się niebywałą koncentracją i podzielnością uwagi, bowiem poza nawigacją, wyjątkowo trudną w tym roku, trzeba się także zająć omijaniem co większych kamieni. Nie tylko upadki mogą być bolesne dla kierowcy i motocykla, ale i jazda może przynieść przykre niespodzianki pod postacią pogiętych felg.

Zwłaszcza, że zaraz po wyjeździe z kamienistych odcinków, czeka szybsza sekcja składająca się z piachu, następnie ziemi i szutrów, a jak wiadomo – krzywa felga i duża prędkość to mało przyjemne połączenie. Następna część trasy, to już sam piasek, ciągnący się przez ponad połowę „Oesu”. Oprócz pędzenia po piachu, na zawodników czeka także obniżenie terenu do ok. 900 – 1000 metrów – zawsze to okazja do złapania większej ilości tlenu. Nie będzie trwało to jednak długo, bo po kilkudziesięciu kilometrach, osiągną najwyższy pułap w tegorocznym rajdzie wynoszący ponad 1400 m.n.p.m i następnie wrócą na ostatnią, kamienistą sekcję, która prowadzi do Neom.

Neom – miasto przyszłości

Miasto, w którym rozpocznie się trzeci etap, wzięło swoją nazwę od zlepku słów Neo (w języku greckm – nowe/nowy) oraz Mostaqbal (w języku arabskim – przyszłość). Jest to o tyle trafna nazwa, że w 2017 roku, na miejscu dzisiejszego Neom nie było jeszcze nic. Decyzja o powstaniu tego miasta, została podjęta w październiku przez saudyjskiego księcia Mohammada Bin Salmana. Według jego wizji, miasto będzie autonomiczne pod względem prawnym, sądowniczym i podatkowym, a planowany koszt budowy miasta to 500 miliardów dolarów. Na co zostanie wydana ta skromna suma?

Na miasto rodem z filmów science fiction, gdzie za ochronę i usługiwanie będą odpowiedzialne roboty, transport będzie odbywał się za pośrednictwem latających samolotów, klimat będzie modyfikowany poprzez zasiewanie chmur… wizja księcia Salmana zakładała także dinozaury-roboty, a to wszystko ma ponoć powstać do 2030 roku i  zajmować powierzchnie 26,5 tys. m2. Wizja kompletnie abstrakcyjna i choć nie lubię tego stwierdzenia, to pasuje tu idealnie – kto bogatemu zabroni!

Dakar, etap II. Portret dnia

Odkryj tereny Arabii Saudyjskiej. Etap 2

KOMENTARZE