Niemcy wyspecjalizowali się w robieniu dużych motocykli. Nawet jak zabiorą się do budowania sportowej maszyny, to wychodzi im sportowa wersja czołgu

Fakt, że ich konstrukcja (mam na myśli K 1200S) konkuruje z takimi innymi małymi sportowymi czołgami jak CBR 1100XX czy Hayabusa. Nie zmienia to tego, że BM-ki do maluszków nie należą. No właśnie. A co by było, gdyby konstruktorzy BMW założyli sobie, że zbudują naprawdę duży motocykl? Odpowiedzią na tak sformułowane pytanie jest właśnie R 1200C Montauk.

Jak duży, to najlepiej cruiser

Kiedy pierwszy raz oglądamy ten motocykl, od razu możemy stwierdzić, że jego projektanci wywiązali się z tego zadania na 5 z plusem. Montauk nie musi imponować osiągami czy mocą. Wystarczy, że jest duży – i już. Moglibyśmy zjawisko Montauka rozpatrywać pod różnymi względami – abstrakcyjnej rzeźby przedstawiającej wizję artysty na temat walca drogowego, a może protest przeciwko kultowi Harleya – „czcijcie mnie, jestem większy od miniaturki z Milwaukee!”. Nie mnie oceniać, co artysta miał na myśli. W końcu Świat Motocykli to nie przewodnik po galerii sztuki nowoczesnej. Nas interesuje przede wszystkim to, jak Montauk jeździ. Jeśli nawet odsuniemy na dalszy plan mało istotne dla miłośników wiatru we włosach i przemierzania bezkresnej prerii walory jak prędkość maksymalna czy przyspieszenie, to pozostanie przynajmniej pytanie – czy na tym motocyklu jest wygodnie?

Koniec ery „C” w BMW

Bawarski koncern z początkiem 2005 r. konsekwentnie wycofał się z segmentu chopper-cruiser. BMW chce zmienić swój wizerunek i motocykle z biało-niebieskim logo zbliżyć bardziej do końca alfabetu, konkretnie litery „S” – jak sport, oczywiście. Skoro nie udało się uszczknąć kawałka rynku okupowanego przez Harleya, warto było przynajmniej wziąć z niego przykład. H-D, jak wiadomo, stawia przede wszystkim na tradycję. Dlatego wygrywa. Więc jeśli BMW również postawi na tradycję, to także będzie mogło na tym dobrze wyjść. A przecież BMW nijak z legendą choppera związać się nie da. Tradycja dla BMW to przede wszystkim doskonałe motocykle sportowe. Dlatego też decyzja bawarskiego koncernu wydaje się jak najbardziej uzasadniona. Ale zaraz, zaraz. Dlaczego więc prezentujemy motocykl, który de facto nie jest już w produkcji i od których BMW chce niejako odciąć się grubą kreską? Choćby dlatego, że nadal motocykle z linii „C” zalegają w magazynach i są w oficjalnej ofercie na 2005 r. Zresztą dla niektórych to, że mają okazję stać się właścicielami przedstawiciela wymierającego gatunku, może być dodatkowym atutem.

 

Montauk jest motocyklem dużym – to ustaliliśmy już na początku. Niżsi kierowcy będą mieli trochę problemów z opanowaniem tego dość ciężkiego motocykla. I nie chodzi o wysokość siedzenia. Umieszczono je 790 mm nad ziemią. Jednak jego szerokość sprawia, że wszyscy kierowcy z krótszymi nogami będą mogli zapomnieć o pewnym podparciu obiema nogami. Kierownica także ma słuszne rozmiary. Jej końcówki oddalone są od siebie prawie o metr. Same rączki są również bardzo mięsiste i dodatkowo przypominają, z czym mamy do czynienia. Kiedy już usiądziemy na Montauka i ruszymy, mamy wrażenie, że patrzymy na wszystkich z góry. To nie pasuje do wizerunku cruisera. Ale nie zapominajmy, że mamy do czynienia z nieco innym cruiserem. Celowo nie nazywam go niezwykłym. Bo co mogłoby mnie do tego skłonić? Dziwaczne przednie zawieszenie typu telelever, tylny jednostronny wahacz paralever, szczątkowa aluminiowa rama, silnik typu bokser niespotykany nigdzie indziej? Hmmm… A może i należy mu się przydomek niezwykły?

 

Zawieszenie typu telelever jest kombinacją klasycznego widelca teleskopowego i wahacza pchanego. To opatentowane przez bawarską firmę rozwiązanie pozwoliło na zminimalizowanie zjawiska „nurkowania” motocykla przy hamowaniu. Można by je zupełnie wyeliminować, jednak badania rynku wykazały, że motocykliści wolą, żeby motocykl podczas hamowania trochę „przysiadał”. Dlatego też konstruktorzy BMW „popsuli” nieco telelevera, aby dawał jak najwięcej przyjemności z jazdy.

Pozycja

Nogi kierowcy nie są przesadnie wyciągnięte do przodu ani też za bardzo podkurczone do tyłu. Tworzą w kolanach kąt prosty. Udany kompromis. Jest wygodnie, a w razie potrzeby możemy unieść się na podnóżkach, odciążając kręgosłup, choćby przy pokonywaniu „dziury nie do ominięcia”, jakich wiele na naszych drogach. Na Montauku nie sposób narzekać na brak komfortu. Tylne zawieszenie posiada regulację napięcia wstępnego sprężyny, a przednie ma odpowiednią sztywność. Pozwala to na bardzo sprawną jazdę nawet po krętych drogach. Z pewną rezerwą podszedłem do tego zagadnienia, zwłaszcza że niebagatelny rozmiar przedniej opony – 150 mm – sprawiał, że miałem pewne wątpliwości co do zachowania na zakrętach. Tutaj jednak Montauk zaskoczył mnie pozytywnie. Bardzo chętnie zmienia kierunek jazdy, a kierowca zawsze ma uczucie pełnej kontroli nad motocyklem. Wysoko umieszczone podnóżki gwarantują bardzo duży – można powiedzieć, że niespotykany w tej klasie prześwit. R 1200C możemy złożyć w winklu naprawdę głęboko. Przy tym towarzyszy temu absolutny spokój. BM-ka nad podziw sprawnie pokonuje zakręty i – co nie jest przecież regułą w klasie cruiserów – sprawia tym niesamowitą przyjemność kierowcy. Warto wspomnieć o oponkach. Montowane seryjnie Bridgestone Exedra G703 sprawują się nadzwyczaj dobrze, gwarantując komfort i całkowitą kontrolę nad motocyklem

Silnik

Silnik typu bokser to znana i sprawdzona jednostka z czterema zaworami na cylinder, wałkami rozrządu w głowicach i wtryskiem paliwa firmy Bosch. Każda z głowic ma po dwie świece. Pozwoliło to na złagodzenie przebiegu krzywej momentu i mocy obrotowej i dodatkowo poprawienie ich przebiegu w średnim zakresie obrotów. Dostosowując silnik do charakteru motocykla, położono największy nacisk na moment obrotowy. Jego maksymalna wartość (98 Nm) występuje już przy 3000 obr/min. Wszystko po to, aby jeździło się przyjemnie i nie szukało wrażeń na wysokich obrotach. Montauk najlepiej przyspiesza, gdy zmieniamy biegi w średnim zakresie obrotów. 6,4 sekundy do „setki” nie powala na kolana, ale przecież motocykle tego typy nie zostały stworzone do szaleńczych sprintów spod świateł, tylko do powolnego przetaczania się po miejskich bulwarach czy powolnego nawijania kolejnych kilometrów na koła w „tak miłych okolicznościach przyrody”. Dlatego też prędkość maksymalna (175 km/h) nie wydaje się niska, biorąc pod uwagę pozycję za kierownicą. Tylko dlaczego, jeżdżąc Montaukiem, cały czas mamy wrażenie, jakbyśmy ciągnęli za sobą dobrze dociążoną przyczepę? Uważam, że Montauk powinien wykazać się znacznie większą dynamiką – mimo tej całej cruiserowskiej otoczki. Seryjnie montowany jest tu trójdrożny katalizator spalin. Mimo takiego rozwiązania pozostawiono odpowiedni, typowy dla cruisera dudniący odgłos pracy tłumików przy rygorystycznym przestrzeganiu norm hałasu. Nie wszystkim nabywcom zapewne to się spodoba. Producenci tuningowych wydechów już zacierają ręce, aczkolwiek zrobienie ciekawie brzmiących wydechów do BMW nie jest zadaniem prostym. Skrzynia biegów R 1200C Montauk zawiera ulepszenia, które na początku roku 2003 wprowadzone zostały do wszystkich motocykli BMW z silnikami typu bokser. Usprawniają one zmianę biegów w pięciostopniowej skrzyni, choć i tak już po pierwszych metrach mamy pewność, że jedziemy bokserem BMW.

Hamulce

Montauk wyposażony jest w układ ABS i zintegrowany układ hamulcowy ze wspomaganiem. Oznacza to, że niezależnie od tego, czy użyjemy hamulca ręcznego, czy nożnego, to siła hamowania rozkładana jest optymalnie na oba koła. Dwie tarcze przy przednim kole o średnicy 305 mm oraz tylna tarcza 285 mm współpracują ze sobą – a co najważniejsze, z kierowcą – bardzo skutecznie. Uwaga dla wszystkich wsiadających na motocykl ze wspomaganiem hamulców po raz pierwszy – na początku warto jest zahamować dwa-trzy razy przed jazdą, aby uniknąć kłopotliwych sytuacji. Siła wywierana na dźwignię hamulca naprawdę nie musi być duża.

Montauk dla samoluba

Montauk BMW to z założenia motocykl dwuosobowy. Jednak o ile o wszystkich jego elementach można powiedzieć, że zrobione zostały niejako na wyrost, to kanapa pasażera… No cóż. Grzeszy skromnością. Pasażer nie powinien narzekać, jednak nie ma powodów do zachwytów. Na szczęście jest możliwość zamówienia większego siodła dla pasażera.

Dodatkowe gadżety

Do Montauka przewidziano bardzo długą listę akcesoriów dodatkowych. Zaliczają się do nich m.in.: podgrzewane manetki, światła przeciwmgielne, białe kierunkowskazy, małe podnoszone siedzenie pasażera (dla żonatych), komfortowe siedzenie pasażera (to dla tych przed ślubem), skórzane obicie foteli, chromowane elementy, jak: osłona alternatora, grill chłodnicy, klamki kierownicy, osłona zbiornika.

Drzewko genealogiczne

Bazę techniczną dla modelu Montauka stanowi R 1200CL, który bazował na modelu R 1200C. Przejęto z niego przednie zawieszenie, oba koła oraz zestaw zegarów. Także błotniki są takie same jak w CLu. Gdyby się dłużej nad tym zastanowić, to można by uznać, że Montauk to właśnie CL pozbawiony osłon, kufrów i nagłośnienia. Zamiast baterii świateł z CL-a cruisera wyposażono w dodatkowy mały reflektor odpowiedzialny za światło drogowe. Mała, estetyczna szyba może przypaść do gustu. Nie jest agresywna i możemy jej w ogóle nie zauważyć. Mimo to spełnia swoje zadanie i dość dobrze odchyla strugę powietrza aż do 140 km/h.

Liczymy kasę

Montauk jeszcze w 2004 roku w wersji podstawowej kosztował 76 000 zł. Trzeba jednak przypomnieć, że w zeszłym roku w cenę wliczony był ABS. Teraz BMW Polska podaje ceny swoich motocykli bez ABS. Dlatego cena za niego w tym roku to już „tylko” 60 900 zł. Pamiętać jednak należy o tym, że czy chcemy, czy nie, za ABS i tak będziemy musieli zapłacić. I to z dwóch powodów. Po pierwsze – Montauk nie jest już produkowany, a wszystkie stojące w magazynach mają zamontowany ABS i do ceny trzeba dodać 4500 zł (o ile nie jest wyposażony w dodatkowe gadżety, które również musimy uwzględnić w jego cenie końcowej). De facto Montauk kosztuje nie 60 900 zł, ale minimum 65 300 zł (o ile wyposażony jest tylko w ABS). „Szpoki” z przymusowym zakupem ABS nie dotyczą tylko tego modelu. Do Polski BMW nie sprowadza w ogóle motocykli bez tego systemu. Dla mnie takie stanowisko importera jest cokolwiek dziwne. Po co uszczęśliwiać ludzi na siłę? Słyszałem nawet tezę, że jeśli ktoś chce motocykl bez ABS, to znaczy, że nie chce BMW. Rozumowanie może i słuszne pod względem poprawy bezpieczeństwa mało doświadczonych kierowców, jednak z prawami rynku mające chyba niewiele wspólnego. I choć opcji wyposażenia jest bardzo dużo, nie zapominajmy, że w przypadku Montauka mamy do czynienia z motocyklami już wyprodukowanymi, więc indywidualna konfiguracja może nie pokrywać się ze stanami magazynowymi BMW. Ale kto wie? Może akurat twój wymarzony egzemplarz jeszcze na ciebie czeka?

KOMENTARZE