fbpx

Pewnie nie tylko mnie ta marka kojarzy się z charakternymi i mocnymi motocyklami. Jednak mocarne TnT to już przeszłość. Są one oferowane tylko na rynkach azjatyckich gdzie o restrykcyjnych normach nikt jeszcze się nie dowiedział. Teraz najmocniejszym motocyklem w ofercie marki z Pesaro jest naked BN 600i  z czterocylindrową rzędówką o pojemności 600 ccm, której […]

Pewnie nie tylko mnie ta marka kojarzy się z charakternymi i mocnymi motocyklami. Jednak mocarne TnT to już przeszłość. Są one oferowane tylko na rynkach azjatyckich gdzie o restrykcyjnych normach nikt jeszcze się nie dowiedział. Teraz najmocniejszym motocyklem w ofercie marki z Pesaro jest naked BN 600i  z czterocylindrową rzędówką o pojemności 600 ccm, której akurat nie miałem okazji objeżdżać. Za to w moje ręce trafiły turystyczny TRK 502, miejskie nakedy BN 302 i BN 251 oraz mały szkrab Tornado Naked T 125 (w skrócie TNT), który konkurować może z Hondą MSX 125.

Obecność loga Benelli na motocyklach nieszczególnie podnoszących poziom adrenaliny trochę dziwi. Ale przestaje gdy przypomnimy sobie kto jest właścicielem marki. Od 2008 roku jest nim chińska grupa Q.J., która w swoim posiadaniu ma także Keewaya i… Volvo. Q.J. stwierdziło, że dostosowanie obecnych silników trzycylindrowych o pojemności 1130 ccm do nowych norm jest nieopłacalne, zwłaszcza w przypadku średniej kondycji finansowej Benelli. Więc decyzja była prosta do przewidzenia – zaczynamy wszystko od nowa! I tym sposobem nowe modele mają być tanimi, małolitrażowymi motocyklami dostępnymi dla każdego. Oczywiście znaczna część produkcji odbywa się w Chinach, chociaż Włosi tak łatwo nie odpuszczają i zostawili u siebie dwie linie produkcyjne. Silniki zaprojektowano we Włoszech, jednak składane są w Chinach, ale rama to już podobno w pełni włoska robota.

Cięcia kosztów widać w detalach takich jak śrubki, lusterka, puszki katalizatorów czy niektóre elementy plastikowe. Całe szczęście zawieszenia, rama, półki czy inne ważniejsze części nie odbiegają jakością od konkurencyjnych modeli. Jednak to wszystko to są przypadłości typowe dla tego segmentu. Jeśli dodać do tego fakt, że większość z tych modeli nieźle się prowadzi, to można wybaczyć pewne niedociągnięcia. Zwłaszcza patrząc na cenę. W większości przypadków jest ona o ok. 1/3 mniejsza od bezpośredniej konkurencji (Czasami różnica jest nawet większa).

Do gustu najbardziej przypadł mi BN 302. Zresztą nie tylko mi bo we Włoszech jest to najlepiej sprzedający się model Benelli oraz naked w swojej klasie. Wierzę, że w Polsce 302 także odniesie spory sukces. Może się przyczynić do tego fakt iż dynamika i prowadzenie stoją na naprawdę dobrym poziomie, a cena wynosi jedynie 17 900 zł, czyli jest tańszy o 2000 zł od głównego rywala – BMW G310R. Swoją drogą mam nadzieję, że uda się w tym sezonie skonfrontować te dwa motocykle.

Kolejnym ‘bestsellerem” Benneli w Polsce może być TRK 502. Turystyczne enduro z półlitrową, dwucylindrową rzędówką trafia w ciekawą niszę w swoim segmencie. Osiągi są zbliżone do Hondy CB500X jednak patrząc na gabaryty i komfort, bliżej mu do większych konstrukcji jak V-Strom 650 czy mały Versys. W dodatku kosztuje 22 500 zł czyli o 5 600 zł mniej niż Honda. Spokojny turysta będzie miał z niego wiele radości, nawet na dalszych wyjazdach, zwłaszcza jeśli trasa będzie prowadziła krętymi drogami, bo tam TRK pokazuje swoją najlepszą stronę.

Pozostała dwójka prawdopodobnie będzie małą częścią sprzedaży. Wiadomo, że stając przed wyborem jednocylindrowej 250-tki, a dwucylindrowej 300-tki, większość wybierze 300. Zwłaszcza, że 300 ma lepsze hamulce i oczywiście sprawniejszy silnik.

Na koniec zostawiłem sobie TNT 125, który jest pociesznym sprzętem. Jeśli podobała wam się Honda MSX, ale uważaliście, że jest za droga, to macie w końcu szansę na spełnienie swojej zachcianki. TNT kosztuje 8500 zł i nie można mu wiele złego zarzucić. Po zakrętach jeździ znośnie, przyśpiesza też podobnie i daje jakoś więcej radości niż zwykła 125.

Więcej o wrażeniach z jazdy nowymi modelami Benelli, a także o tym jak maluje się przyszłość marki przeczytacie w jednym z kolejnych numerów „Świata Motocykli”

KOMENTARZE