Początkowo obrońca Pucharu Świata miał nadzieję, że awarii uległa półośka, na której naprawę jest zawsze przygotowany. Niestety, kiedy zsiadł ze swojej Hondy, zobaczył, że fragment silnika leży na piasku, a zębatki w skrzyni biegów są zupełnie zmielone. – To oznaczało, że quad nie przejedzie już ani jednego metra, a ja muszę wezwać śmigłowiec – mówił […]

Początkowo obrońca Pucharu Świata miał nadzieję, że awarii uległa półośka, na której naprawę jest zawsze przygotowany. Niestety, kiedy zsiadł ze swojej Hondy, zobaczył, że fragment silnika leży na piasku, a zębatki w skrzyni biegów są zupełnie zmielone. – To oznaczało, że quad nie przejedzie już ani jednego metra, a ja muszę wezwać śmigłowiec – mówił krakowianin.

Choć pustynia w Emiratach jest bardzo rozległa, zawodnicy na ogół podążają jednym śladem, założonym przez lidera. Tak było i w tym przypadku, dlatego już po kilku minutach koło Sonika zaczęli pojawiać się kolejni quadowcy. – Zasada w rajdach jest taka, że jeśli nie ma zagrożenia zdrowia lub życia, można jechać dalej. Każdy się zatrzymał i zapytał, co się stało, ale i tak nikt nie mógł mi pomóc. Nawet Kamil. Dlatego jemu też kazałem jechać dalej, żeby walczył o swój wynik. Holowanie przez 150 km nie miało najmniejszego sensu. Musiałem zostać – wyznał Sonik.

Kiedy na dzień przed końcem rajdu przydarza się taka awaria, musi pojawić się frustracja i dwukrotny zwycięzca Abu DhabiDesert Challenge wcale tego nie krył. – Muszę być zły, ponieważ od początku rajdu trapiły mnie mniejsze i większe kłopoty techniczne. To mnie zaskoczyło, bo bardzo dużo trenowałem i testowałem tego quada, a na końcu okazało się, że zabrakło trochę szczęścia. Kiedy siedziałem na pustyni w oczekiwaniu na helikopter, pojawiały się różne myśli, ale życie nauczyło mnie już, że nigdy nie można tracić nadziei. Zwłaszcza w naszym sporcie trzeba walczyć do samego końca, więc na pewno nie odpuszczę! – zapowiedział.

Za nieukończenie etapu Rafał Sonik otrzymał 20 godzin kary. Do tego będzie musiał doliczyć jeszcze 15 minut za niezbędną wymianę silnika, ale mimo to stanie w czwartek na starcie do ostatniego odcinka specjalnego. – Na tę chwilę trudno powiedzieć, co spowodowało awarię. Dowiemy się, kiedy rozbierzemy silnik. Nie czuję nadzwyczajnego stresu, ponieważ raz na kilka lat taki pech może dosięgnąć każdego zawodnika. Również mnie. To dopiero początek walki o Puchar Świata. Oczywiście dużo będzie zależeć od punktów, które zdobędą tu moi przeciwnicy, ale nie zamierzam się poddawać. Cel pozostaje ten sam – zakończył.

Tymczasem Kamil Wiśniewski ukończył czwarty etap z szóstym czasem i spadł na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Na prowadzenie wysunął się dość niespodziewanie Rodolfo Guillioli Schippers z Gwatemali, który ma niespełna dwie minuty przewagi nad Kuwejtczykiem Fahidem Al-Musallamem.

Wyniki IV etapu:

1. Alexis Hernandez (PER) 4:07.29
2. RodolfoGuillioliSchippers (GUA) +4.35
3. KeesKoolen (NED) +7.10…6. Kamil Wiśniewski (POL) +28.31
-. Rafał Sonik (POL) DNF

Klasyfikacja generalna:
1. RodolfoGuillioliSchippers (GUA) 19:09.54
2. Fahid Al-Musallam (KUW) +1.43
3. Kamil Wiśniewski (POL) +17.13

9. Rafał Sonik (POL) +24:59.05

KOMENTARZE